Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Chapter 29

-Rie, idziemy.-powiedział Naruto schodząc ze schodów.
-Niby gdzie?-zapytała zajadając coś w kuchni.
-W podróż...-odparł ironicznie i wszedł do kuchni.-Zabieraj te ciasto ze sobą, jeżeli zjesz to wszystko, to się gruba zrobisz. Tak w ogóle, to kiedy ty ostatnio na treningu byłaś?-parsknął i zaczął odchodzić. W pewnym momencie musiał się schylić przed nadlatującym w jego stronę kunaiem.
-Tch...-usłyszał i zaśmiał się.
-Próbuj dalej!-podniusł rękę do góry i zniknął za rogiem kuchni, po czym Uchiha usłyszała odgłos zamykanych drzwi.
-Debil.-prychnęła i zapieczętowała ciasto w zwoju awaryjnym, który miała zawsze w kieszeni.
Rie podbiegła do drzwi, otworzyła je i wpadła na plecy blondyna, który spojrzał się na nią przez ramię z miną typu: Serio? Znowu na mnie wpadłaś?

Sharinganowiec przeszedł koło niej i zamknął dom na klucz.
-Idziemy do bramy wioski.-poinformował.
-W jakim celu?-zagadnęła nie przypominając sobie, że mieli gdzieś wyruszyć. Chyba, że Naruto mówił poważnie z tą podróżą.
-Ruszamy z moim ojcem chrzestnym w podróż. Przecież już to mówiłem.-założył ręce za głowę i zamknął oczy idąc tak przez ulicę.
-Zaraz na kogoś wpadniesz.-skomentowała i na potwierdzenie Naru na kogoś wpadł.-Mówiłam.-mruknęła.
-Przepraszam.-powiedział otwierając oczy i poszedł dalej, nie racząc spojrzeniem osoby stojącej blisko niego.
-Dziwię się, że nikt na tych ulicach cię nie poznaje.-mruknęła Rie, rozglądając się.
-Dziwne... ja mam wręcz odwrotne wrażenie.-parsknął i zerknął kątem oka na panią, która upuściła zakupy, patrząc się na niego.
-Naprawdę?-zapytała, jakby sama siebie, a blondyn przewrócił oczami.-A co ze zwojami? Zostawiłeś je w domu?-zagadnęła po kilku minutach ciszy.
-Nos w sos, nie interesuj się tym.-spojrzał na nią i doszli do bramy wioski.-No i gdzie jest ten stary zbok?-westchnął opierając się o mur.-Już dawno powinien tu być.-dodał i zamknął oczy. Jednak spokój nie trwał długo, ponieważ musiał odskoczyć przed shurikenami.-Odbiło ci?-rzekł ze skrzywionymi ustami.
-Powiedziałeś, żebym próbowała dalej, to próbuje.-wzruszyła ramionami Uchiha, zbierając z ziemi broń.
*Głupia baba.*mruknął do Kyuubiego.
*Więcej sobie takich znajdź, to ja cie ukatrupie.*warknął.
*Ej, to nie moja wina! Jakbym nie miał powiązanej z nią misji, to już dawno latała by w chmurkach razem z aniołkami, czy czymś tam!*krzyknął i dla potwierdzenia pomachał rękoma, w swoim umyśle, jakby był ptakiem.
*I weź się teraz z taką użeraj nie wiadomo ile.*parsknął zirytowany, tym, że musi spędzać czas z tą Uchihą.
*Jeżeli ja dam radę, to ty także, lisku.*powiedział blondyn i uśmiechnął się wyzywająco, na co lis prychnął.
*Ktoś idzie, więc się ogarnij, Kitty.*

Naruto otworzył oczy i rozejrzał się w poszukiwaniu rzekomego człowieka, który zmierzał w jego stronę.
-Naruto.-usłyszał za plecami i się wzdrygnął.-Gdzie się podziała twoja znajoma?-położył mu na ramieniu rękę, Sannin.
-Nie wiem gdzie polazła...-przerwał i skierował spojrzenie ku niebu.-Miej się na baczności bo za chwilę może zaatakować.-ostrzegł i ruszył przez bramę spokojnym krokiem, zostawiając w tyle zdezorientowanego siwowłosego.

-Co żeś jej zrobił, że ma taką zabójczą aurę?-zapytał się żabi pustelnik, wyczuwając niedaleko mordercze zapędy.
-W sumie, to chyba nic.-wzruszył ramionami.-Nie rozumiem jej i tyle.
-Ja też czasem nie rozumiem kobiet młody. Zatrzymamy się w najbliższym mieście, abym mógł zebrać informacje.-poinformował szarowłosy.
-Ja już wiem o jakie informacje chodzi, ero-sanninie!-przekręcił oczami.
Przez kilka minut trwali w ciszy, lecz kiedyś musiała się skończyć, prawda?
-Ero-sannin, lepiej będzie jak przez chwilę będziemy się czołgać.-powiedział Naruto i sam wylądował na ziemi.
-Niby czemu?-Jiraya także się położył i zaczął się czołgać obok niebieskookiego.
-Zaraz zobaczysz.-westchnął, a jakby na potwierdzenie jego słów, z krzaków po dwóch stronach dróżki wyleciało mnóstwo broni, wybuchowych notek i tym podobnych rzeczy.
-To niezłą sobie wybrałeś babkę.-rzekł czarnowłosy, a po jego ciele rozeszły się ciarki.-Jest bardzo podobna do Tsunade, tylko... brak jej pewnych, ekhm...-porównał i razem z blondynem wstał z ziemi.
-Taa, wiem.-przytaknął Uzumaki nie do końca wiedząc co mówi, i po chwili otworzył szerzej oczy.-Znaczy... nie o to... Ught! Jiraya nie patrz tak na mnie!-zaróżowił się na polikach przez głupotę jaką powiedział.
-Mówisz, że się ze mną zgadzasz?-starszy poruszył sugestywnie brwiami.
-Nie.-Naru przybrał obojętną minę, a oczy wyglądały, jakby były skamieniałe, zapatrzone w jeden wybrany punkt.
-Eh, już widzę, że to będzie długa i wyboista droga.-zaśmiał się szarowłosy.
-Wyboista i zastawiona wieloma pułapkami.-dodał do jego wypowiedzi swoje trzy grosze.
-No, z tą twoją kobitką nie ma
żartów.-rzekł by zirytować chrześniaka.
-Nie jest moja.-przekręcił oczami blondyn i lekko przyśpieszył. Coś podpowiadało mu, że ta misja nie pójdzie łatwo, na dodatek może stać się coś złego.

Kolejny dzień w tej kryjówce, którego mam po dziurki w nosie, myślał.
Czarnowłosy otworzył swoje oczy, mogłoby się wydawać, że o wiele ciemniejsze niż w swoich młodych latach, i znudzonym wzrokiem zaczął przyglądać się sufitowi pokoju, który tak dobrze znał. Codziennie mówił sobie, że jest tu tylko po to by zabić Itachiego, by zemścić się za to, czego dokonał i aby dopilnować, by spotkała go kara boska za wymordowanie całego jego klanu. Sasuke zacisnął mocno pięści. Tylko tu, w tym małym pokoju, mógł pokazywać swoje prawdziwe emocje, odcinać się od zewnętrznego świata i czasem mieć spokój na cały dzień. Niestety tego dnia spokój nie był mu dany. W jego czterech kątach rozniósł się odgłos pukania w drzwi, a może raczej uderzenia? Sam nie wiedział jak to ująć, jednak aktywował swojego Sharingana i otworzył drzwi, zanim ten ktoś znowu zapukał. Uchiha spojrzał swoim nic nie wyrażającym wzrokiem na szarowłosego, który jak, prawie zawsze, powiedział do niego tylko kilka słów i odszedł.
Pfff, zarozumiały okularnik, pomyślał i poszedł w miejsce, w które został wezwany.
-Sasuke-kun, jak zwykle przybyłeś idealnie w czas.-zasyczał sannin, a czarnooki ruszył tylko lekko głową, co oznaczało, że jak najszybciej chce się dowiedzieć po co jest wezwany i odejść.
-Dostaliśmy informacje, że twój znajomy, Naruto-kun, zrobił ruch.-oblizał usta długim językiem i wykrzywił usta w szerszym uśmiechu.
-Co to ma do rzeczy?-odezwał się Uchiha, zaciekawiony, lecz nie pokazywał tego po sobie. Jak każdy z jego klanu.
-Już wyjaśniam.-zaśmiał się na ten swój dziwny sposób.-Naruto-kun wrócił do wioski, nasz szpieg doniósł, iż został ANBU i wykonuje ściśle tajną misję. Tylko tyle udało mu się dowiedzieć. Uważam, że ma to jakiś związek z Akatsuki, a ty?-znów przedłużył kilka słów, które pod koniec brzmiały, jak syczenie węża.
Sasuke wzruszył ramionami i odwrócił się plecami do Orochimaru.
-Idę trenować.-oznajmił i wyszedł z dłonią na mieczu.

~~~^^~~~
Co. Ja. Tutaj. Odwaliłam ;-;

Nie gryźcie za taki słaby rozdział, chwilowo opuściła mnie wena i na początku nie miałam pomysłu jak ten rozdział napisać, ale po kilku dniach ona znowu przybyła i widać to gdzieś po 700 słowie😂😂😂

Do zoba!😂💖 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro