Chapter 17
-Staruszek? Mama?-zapytał Naruto stojąc przed parą trzymającą się za ręce.
-Naruto.-powiedziała przyjaźnie kobieta uśmiechając się.
Dolna warga Naruto zaczęła niebezpiecznie drgać. Od tak dawna nie uronił łzy i teraz stojąc przed swoimi rodzicami nie mógł sobie z tym poradzić. Zrobił kilka kroków w ich stronę i wpadł im w ramiona.
Zdziwieni Minato i Kushina stali chwilę w bezruchu, ale zaraz oddali przytulasa.
-Ja zawsze... zawsze tak bardzo chciałem was spotkać, dattebayo.-od tak dawna wstrzymywał się też, przed wypowiedzeniem tego słowa.
Nigdy nie przyznał przed sobą samym, że nie mówił go tylko dlatego, aby w wiosce wyglądać na takiego, jakiego udawał.
Z jego oczu poleciały łzy.
-Dattebayo?-bardziej stwierdziła, niż zapytała czerwonowłosa.
-Nie ma wątpliwości, że to nasz syn.-powiedział Namikaze.
Po chwili Naru odkleił się od rodziców z szerokim uśmiechem, nawet nie zauwarzył, że nie stoi teraz koło klatki Kuramy.
-Jest tak wiele rzeczy, o które chciałbym się was spytać i tak samo tyle, o których chciałbym opowiedzieć!-rozłożył ręce.
-Możesz pytać o co zechcesz.-odparła Uzumaki.-Lecz czy nie powinniśmy pomóc ci poskromić lisa?-zmartwiła się odrobinkę, ale uśmiech nie schodził jej z twarzy.
-Nie.-powiedział.-Nie ma takiej potrzeby!-pomachał głową, a dorośli spojrzeli na niego zdziwieni.
-Dlaczego?-zapytał niebieskooki.
-Jest moim przyjacielem. Od zawsze nim był, dattebayo.-spojrzał im w oczy.
-Naruto!-wyrwała się Kushina i uderzyła syna w głowę.
-Itaaaaa! Za co?-spojrzał na nią i drapiącego sie z zakłopotaniem żółtego błyska, z wyrzutem rozmasowywując swoją głowę.
-Jak mogłeś odwrócić się od Konohy, dattebasa?!-zacisnęła pięść i uniosła ją do góry.
-Skąd taki pomysł?-przekrzywił głowę w bok.
-Twoja mama, myślała tylko, że pojednałeś się z Kyuubim tylko dlatego, bo chciałeś zemsty na Konoha.-zaczął uspokajać żonę patrząc się przepraszająco na Naruto.
-Uciekłem z tamtąd, to prawda, ale nie chce się mścić.-uśmiechnął się lekko, a czerwonowłosa uspokoiła się, lecz na nowo przybrała dziwną minę.
-A dlaczego?-zapytała, a Minato i Naruto spojrzeli na nią w niezrozumieniu.
-Dlaczego, co?-podparł brode ręką jinchuriki.
-Dlaczego uciekłeś!-krzyknęła.
-Miałem dość mieszkańców. Wiecie jak oni traktują jinchurikich?!-oburzył się.
-Zdajemy sobie z tego sprawę.-powiedział zakłopotany ojciec.
-Chciałbym się was o coś zapytać. Kurama mi tego nie powiedział, ponieważ uważa, że nie potrafi rozmawiać o takich rzeczach. Zawsze gdy się go o to pytałem, ten prychał i odwracał głowę.-założył rękę na, rękę chłopak.
-No pytaj w końcu!-nakazała czerwonowłosa.
-Jak się w sobie zakochaliście.-wyszczeżył się po chwili namysłu.
Namikaze i Uzumaki spalili buraka i spojrzeli po sobie ukradkiem.
-Khm...-odchrząknął były Hokage i odwrócił wzrok.
-No co?-zmrużył oczy Naru.
-Nic, nic!-pomachała przed sobą rękoma Kushina z nerwowym chihotaniem.
-No to opowiadajcie!-wykrzyczał pewny siebie Naruto.
-No... to może usiądziemy?-zaproponował Minato i od razu usadowił się na ziemi, tak jak zrobili też matka i syn.
-Niech pomyślę... to był dzień, w którym przeniosłem się do Wioski Liścia.-podparła w zamyśleniu głowę, wracając do czasów, gdy była młoda.
-Pamiętam jak się krępowałaś, gdy sensei wraz z tobą stał przy tablicy i miałaś się przedstawić. Dzieciaki szeptały między sobą o kolorze twoich włosów, w tedy wypaliłaś, że chcesz zostać Hokage.-powiedział z półuśmiechem na twarzy Minato.
-Nie przerywaj, Dattebane!-zrobiła groźną minę pokazując kto tu rządzi.
Naruto i jego ojca przeszedł
dreszcz.-Było tak jak mówi twój tata.-uśmiechnęła się na nowo.-Później on tez wstał, powiedział prawie to samo tylko, że zrobił to odrobinę spokojniej.-na jej twarzy zawitał ramieniem wstydu, ale po sekundzie zniknął i zaśmiała się, a Naruto spojrzał się na nią, nie wszystko rozumiejąc.-Jednak... miałam tupet, żeby od razu po przybyciu do nowej wioski ogłosić swoje kandydowanie do posady Hokage.-podniosła palec ku górze i spojrzała się na syna.-Od samego początku dokuczliwe mi chłopcy z klasy. Przeżywali mnie pomidorem... mówili, że pomidor nie może zostać Hokage.
-Wiem! Wiec tata obronił cię przed tymi zaczepkami!-wykrzyczał, a Minato uśmiechnął się nerwowo i spojrzał w bok.
-Nie do końca.-odezwał się.
-Sama się przed tym broniłam. Za każdym razem kiedy ktoś mnie przezywał, odwdzięczałam mu się, robiąc z jego twarzy siekanego pomidora.-Kushina zacisnęła rękę, będąc z siebie dumna.-Stałam się dziewczyną o długich, krwistych włosach, która potrafiła pobić chłopaków do nieprzytomności. Dlatego nadano mi nowe przezwisko, czyli ogniokrwista habanero...
Kiedyś nienawidziłam swoich włosów.
-Dlaczego? Przecież są piękne.-Naruto dotknął ich.
-Jesteś drugim mężczyzną, k tory mi to powiedział.-złapała go za rękę.
-Pierwszemu byłem ja!-wskazał na siebie z dumą Minato.
-Pewne wydarzenie spowodowało, że zaczęłam je lubić.-mówiła dalej ignorując słowa ukochanego.-Gdy przyszłam do domu nikogo nie było a z cienia z jednego, z pokoi do, którego weszłam wyłoniło się dwóch shinobi. Zostałam porwana przez ninja z wioski chmury, że względu na moją wyjątkową czakre. By zostawić po sobie trop, co jakiś czas niezauważalnie wyrywałam sobie włos i upuszczałam go na ziemię.
Gdy doszliśmy do granicy pomyślałam, że to już koniec, a w tedy...
-Przybyłem cię uratować.-uśmiechnął się do niej żółty błysk przerywając tym samym jej opowiadanie.
-W tedy powiedział mi, że mam piękne włosy.-Kushina dokończyła i wtuliła się w kochanka.
~~~^^~~~
Nie mam nic, co wybroniłoby dlaczego ten rozdział mi nie wyszedł.
Lol.
Ten rozdział to kompletna porażka! Nie potrafię pisać takich scen 😬😡😧
Życie jest wredne xd
Do zoba w następnym!😘❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro