09.
Powiedział i zamilkł. Po tym zdaniu wpadłam w jeszcze większą histerię. Nie, to wszystko nie dzieje się naprawdę. Tego nawet nie można nazwać życiem. To jedno wielkie bagno.
Obudziłam się kolejnego dnia na podłodze. Najwidoczniej musiałam tu zasnąć. Była 10:00. Zaspałam do szkoły. Ale czy chodzenie do niej miało jeszcze jakikolwiek sens? Patrząc na swój pokój wspomnienia przyszły do mnie szybciej niż myślałam. I to było najgorsze. Wcale nie chciałam tego wiedzieć, tu być. Pomieszczenie wyglądało jak po III wojnie światowej. Z lewej strony znajdowała się dziura. Poczołgałam się do niej i nie zauważając książki poślizgnęłam się spadając na dół. Ze strachu zamknęłam oczy. Leżałam na czymś miękkim. Powoli otworzyłam oczy. Kolejny zły pomysł.
Tu leżał człowiek.
Ten człowiek, którego wczoraj zabiłam. Zabiłam. Słowo obiło mi się o uszy. Zeszłam delikatnie z ciała i odgarnęłam włosy z jej twarzy. Gałki wywrócone w górę. Dlaczego to wszystko spotyka mnie. To, że nie miałam dobrych relacji z mamą nie znaczy, że chciałam ją zabić. Nie miałam siły płakać. Nie miałam siły żyć. Poszłam do pokoju po pasek.
To koniec.
Jeb*ny koniec.
Przewiesiłam pasek przez klamkę i przełożyłam głowę. Puszczając się klamka odpadła a ja uderzyłam się o drzwi.
+ Jesteś tak beznadziejna, że nie umiesz nawet się zabić.
+ Rzeczywiście zabijanie innych jest łatwiejsze.
+ Dopiero teraz to zauważyłaś?
Matko! Czy ja to powiedziałam? Ale czy kłamałam? Zabiłam ojca. Zabiłam matkę. Poszło to z łatwością. Zostałam zrodzona do zabijania? Usiadłam po turecku i rozejrzałam się dookoła. To wszystko moja sprawka. Czy jestem, aż tak silna?
+ Dziewczyno, swoją siłą dorównujesz akatsuki. Chcesz zmarnować to wszystko? Teraz nikt cię nie zatrzymuje. Wszyscy cię zostawili, nawet Naruto. Ale pamiętaj o mnie. Jestem ciągle z tobą. Coraz bardziej mi imponujesz.
+ Wczoraj nie było tego widać..
+ Bo się wkurzyłem. Próbujesz bronić tych co cię krzywdzą. A to nie ma sensu. Próbowałem ci powiedzieć, abyś w końcu zobaczyła kim jesteś. A jesteś silną kunoichi która może opanować nie jeden kraj. Oczywiście z moją pomocą. Bylibyśmy znani jako "Mordercza para" czy coś w tym stylu. Nad nazwą jeszcze popracuję. Piszesz się?
+ No nie wiem, Sasuke. Po tym jak mnie potraktowałeś tamtej nocy nie wiem czy chcę cię widzieć na własne oczy.
+ No ale spójrz z innej strony. Gdyby nie tamta noc, co byś teraz robiła? Siedziała w szkole i uczyła się historii? Czy takie życie nie byłoby nudne?
+ Może by było, ale nie ucierpiały by na tym niewinne osoby.
+ Fajniejszy ciuch, zawsze kosztuje więcej, nie sądzisz? Dobra Sakura, muszę lecieć. Czekam na ciebie przed bramą Konohy, o 5 nad ranem. Mam nadzieję, że się zjawisz. Do jutra!
Czy on właśnie porównał moje morderstwo do bluzki? Mniejsza już o to. Moim problemem na dzisiaj jest rozmyślanie o spotkaniu. Nie wiem czy chcę tego. Nie wiem w ogóle czego chcę. Powiedzmy, że nie pójdę pod tą bramę. I co wtedy? Prawdopodobnie Uchiha się wkurzy i będzie mną manipulować cześciej niż wtedy. Czyli podsumowując, będzie źle. Ale kiedy postanowię tam pójść nie jestem pewna czy czegoś mi nie zrobi.
Sasuke POV:
Godzina 05:17. Stoje przed tą bramą jak idiota. Kiedy ona się łaskawie zjawi? Nawet przez chwilę nie pomyślałem, że się ze mną nie spotka. Musi tu przyjść. Innego wyjścia jej nie dam.
Obecność albo śmierć.
Podszedłem pod mur i zsunąłem się po nim z rezygnacją. A co jeśli nie przyjdzie?
- Głupia suka..
- Do mnie to mówisz?
Stanąłem na równe nogi. Zmierzyłem ją z szeroko otwartymi oczami. Ładna kobieta z niej wyrosła. Twarz nie była już tak samo dziecinna jak od tamtego spotkania. Ścięła te różowe włosy, więc jej ryjek nie wyglądał jak jedna wielka pyra. Podsumowując, niezła dupa.
- Skąd ten pomysł?
- No nie wiem, chyba nie zaprosiłeś tu kogos innego co?
- No dobra masz mnie kotku.
- Najpierw suko , potem kotku? Wszystko w porządku?
Zaśmiała się. Nie będę się okłamywać. Tęskniłem za tym śmiechem. Kurde, może jednak gdzieś popełniłem błąd? Czy dobrym pomysłem było zostawiać tak ładną dziewczynę z tym głupim blondynem? Jeszcze się nad tym zastanowię. Nie czas na rozmyślenia.
- Jesteś gotowa?
- Niby tak, ale.. nie wiem czy na pewno tego chcę. A co z Naruto?
Cholera! O tym mówiłem.
- A po co ty się o niego martwisz? Ten frajer zostawił cię po tym jak pokazałaś prawdziwą siebie. Czy tak postępują przyjaciele?
- No niby nie, ale..
- Nie ma ale. Sakura, ze mną zwiedzisz cały świat, będziesz miała wszystko co trzeba włącznie z życiem królowej. Czy nie o tym marzy każda nastolatka?
- Nie jestem każda.
- Ah, dobra, większość. Lepiej?
- Sasuke ty w ogóle liczysz się z moimi myślami?
+ Jakbym śmiał o nich zapominać.
+ Nie o to mi chodziło..
- A więc, o co?
- Stoję tu przed tobą i robię wszystko co mi każesz, a ty nawet nie spytasz jak się z tym czuję. Fakt, że się ciebie słucham potwierdza to, że mimo upływu czasu, jaki nas rozdzielił dalej jestem w tobie w pewnym stopniu..
- ..zakochana?
- Tego nie wiem. Chciałam powiedzieć, zauroczona.
Przewróciłem oczami. Czy to w ogóle się czymś różni?
- Kiedy byliśmy ze sobą tylko myślami, denerwowałeś mnie i..
- I?
- Szczerze?
- Nie proszę okłam mnie.
- ...i nie sądziłam że po czasie tak bardzo cię znienawidzę. Chciałam się zemścić, za to co mi zrobiłeś.
- Ale ja cie przecież nic nie zrobiłem.
-Nic?!
Powiedziała zbyt głośno jak na tą godzinę.
- Zostawiłeś mnie ze złamanym sercem, tatuażem i tym pier*olonym głosem w głowie.
- A moc?
- Jaka moc?
Płakała.
- Tą, z którą cię zostawiłem. Tylko mi nie mów, że nie umiesz jej używać.
- O co ci teraz chodzi?
- Oj Sakura, Sakura.. o to mi chodzi.
Czy ona naprawdę nie wiedziała jak używać tego cudeńka? Podszedłem do niej i rozpiąłem jej zamek w koszulce.
- Sasuke?! Co ty wyprawiasz?! Jeżeli masz zamiar mnie teraz zgwałcić nie ręczę za siebie.
- Spokojnie nic ci nie zrobię.
Odpiąłem do końca jej bluzkę i spojrzałem na swoje dzieło.
- To.
Pokazałem ręką.
- Pomoże ci opanować świat.
- Tatuaż? Serio?
- Aj.. to nie taki tam zwykły tatuaż.
- To co?
- Żeby go odpalić musisz oczyścić swoje ciało z chakry do zera.
- Do zera?
- Do zera.
- Przecież to jest jak samobójstwo! Myślisz, że jestem aż tak głupia?! Poza tym, jak niby miałabym odkryć tą super moc skoro bałabym się o własne życie?
- Spokojnie, dam sobię rękę uciąć, że nic ci się nie stanie.
- Ufam ci, Uchiha. Nie wiem czemu, ale ci ufam.
Zrobiła jak kazałem.
- Sasuke? Co się właśnie stało?
Nie mogłem jej powiedzieć. Dlaczego?
Nie mogłem mówić.
- Sasuke nie gap się tak i rusz dupę.
Gdybym tylko mógł coś powiedzieć..
- Dobra, sama to załatwię.
Zaczęła iść w moją stronę podwijając rękaw. Wiedziałem, że to nie skończy się dobrze.
+ Sakura stój!
+ Co?
Stanęła 2 centymetry ode mnie.
+ Masz pięciokrotnie większą siłę.
+ Co?!
+ To co słyszysz.
+ Czyli jak ja bym cię uderzyła..
+ Tak, prawdopodobnie poleciałbym na jakieś pół kilometra w las.
+ Czemu mi wcześniej nie powiedziałeś?!
+ W sumie to nie wiem.
+ Debil, ale czemu nic nie mówisz?
+ Bo nie mogę.
+ Jak to nie możesz.
+ Normalnie. Wyłącz technikę.
+ Jak?
+ No domyśl się, muszę wszystko robić za ciebie?
Po jakiś pięciu minutach mogłem spokojnie się poruszać.
- I co? Jesteś pod wrażeniem?
- Nie rozumiem co w tej technice niezwykłego..
- Spójrz na zegarek.
- Co? Po co?
- Po prostu spójrz.
- Okej, ale dalej nie rozumiem co ma jedno do.. do.. Sasuke?
- Tak?
- Czy ja właśnie zatrzymałam czas?
- Tak! Czy to nie jest świetne?!
_______
Okej, witam znowu!
Dalej nie mam weny wiec rozdział nie jest jakis tam super ale mam nadzieje ze sie spodoba. Jakbyście zauważyli rozdziały pojawiają się rzadziej co wcale nie oznacza ze mam dosc. Po prostu taki okres przechodzę hahaha. Wybaczycie? Oby bo nie wiem co bym zrobiła jeśli nie :v Tymczasem trzymajcie sie i do następnego!
xxx
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro