08.
Spojrzałem na nią podejrzliwe, a ona tylko puściła mi oczko. Nie mam pojęcia co to może oznaczać, ale wiem jedno.
To nie będzie miła rozmowa
Szliśmy do jej domu w zupełnej ciszy. Nikt nie raczył się odezwać. Dopiero pod drzwiami dziewczyna coś powiedziała.
- Słuchaj, Naruto. Chcę cię tylko uprzedzić, że moja matka nie jest miłą osobą, więc proszę nie daj się sprowokować.
- Przestań. Nie z takimi ludźmi się rozmawiało.
Uśmiechnąłem się, a dziewczyna tylko przewróciła oczami. Otworzyła drzwi i zaprosiła mnie do środka. Po lewej stronie był salon. Żaluzje były ściągnięte, a butelki po piwie walały się gdzie nie gdzie. W telewizorze coś grało.
- Mamy szczęście, że śpi. Choć szybko na górę.
Posłusznie kiwnąłem głową i skierowałem się za dziewczyną. Co za pech, że Sakura szła tuż przede mną, a schody tylko pomagały mi w obserwacji. Chyba wiecie o czym mówię. Weszliśmy do pokoju gdzie panował porządek. Naprawdę. Chyba nigdy nie widziałem takiego ładu. Haruno usiadła na łóżku i spojrzała na mnie z dołu. Rozejrzałem się dookoła i usiadłem koło niej mówiąc.
- Nie chce być natarczywy czy coś, ale.. co się stało na lekcji?
- Nic ciekawego. Małe zamieszki.
- Co masz na myśli?
- No ten.. Pokłóciłam się z Ino.
- Ah.
- No mówię, że nic ciekawego. Czemu pytasz?
- Nic po prostu.. jak cię widziałem to.. w sumie nie ważne.
- Naruto, muszę ci coś powiedzieć.
***
- Słucham?
Powiedział z zaciekawieniem. Przepraszam, Naruto. Musisz wiedzieć. Dłużej chyba nie wytrzymam. To ciąży mi w głowie. Boje się o ciebie. O to, że ktoś ci coś zrobi, a bardziej, że ja ci coś zrobię.
- No bo ja.. Jezus to skomplikowane.
- Spokojnie. To coś ważnego?
- Dla ciebie chyba tak.
- Co?
Spojrzał na mnie tym wzrokiem. Wiadomo o jaki chodzi. Nie? Jak to nie? No o ten wzrok.
Nie patrz tak na mnie. Spuściłam głowę na dół tylko po to, żeby nie mieć z nim kontaktu wzrokowego.
- Sakura spójrz na mnie.
Zrobiłam jak kazał.
- Nie. Ja nie mogę.
- To mi to pokaż.
- Jak?
- Normalnie. Pokaż to co teraz odczuwasz.
Po tym zdaniu na moich policzkach pojawiły się pierwsze łzy.
- Jezu Sakura..
Później nastąpiły kolejne emocje, które pękły we mnie jak mydlana bańka.
Pocałowałam go. O. Mój. Boże. Co ja najlepszego zrobiłam. Nie wiem jak, ale on mnie pociąga. A nie może tak być. On mi się nie może podobać. Przyszliśmy tu po to, żebym mu w końcu uświadomiła, że to wszystko jest wymyślone. Że nie ma nas. Jestem tylko ja i on. Że wcale nie straciłam przytomności i wiem, że zmyślał.
+ To mu to powiedz. Nosz ku*wa.
Oderwałam się od blondyna przestraszona. Jego oczy mówiły "ale że to już koniec?". Też nie chciałam tego przerywać, uwierz.
+ Powiedz mu albo coś mu zrobię.
+ Ta jasne, ciekawe co.
+ Jak to co. Poderżnę mu gardło.
Automatycznie wstałam. Byłam przerażona. Jak to, poderżnę gardło. Cofnęłam się cały czas patrząc na chłopaka, przez co wpadłam na komodę za mną.
- Wszystko dobrze?
- Nic nie jest dobrze. Naruto?
- Tak?
- Znowu się zaczyna..
- Co?
- Uciekaj.
- Co?!
- Powiedziałam uciekaj.
- Za nic w świecie. Nie zostawię cię w takim stanie.
- A powinieneś.
- O czym ty do mnie mówisz?
- Naruto.. proszę.
- Nie.
Oh Uzumaki dlaczego się mnie nie posłuchałeś. Ciągle patrząc na niego "rzuciłam" figurką. Widzę, że Uchiha polubił telekinezę. Chłopak zrobił szybki unik i podbiegł do mnie tulàc się. Byłam schowana w jego klatce piersiowej. Spojrzałam na dół.
- Moje ręce.
- Ciii..
On nie wiedział o co mi chodzi. Odrzuciłam go od siebie i po raz kolejny spojrzałam na dłonie.
- One się świecą, promieniują, jak..
- Jak tamtego wieczoru.
Moje nogi zaczęły biec w jego stronę a ręce skierowane były w jego serce. Gdyby nie kolejny unik trafiłabym go w punkt witalny, lecz nie obyło się bez ciosu. Drasnęłam go w ramię. Krzyk chłopaka przyprawił mnie o dreszcze. Złapał się za ramię, którego teraz nie czuł. Wiem, ponieważ tak to działa. Silna substancja w moich dłoniach wysysa energię z danego miejsca ze skutkiem ubocznym jaki jest straszny ból. Potem zanikają mięśnie i nie możesz już nic zrobić. Nic oprócz amputacji. Upadłam na podłogę z bezsilności. Naruto obrócił się w moją stronę. Miałam wrażenie, że z moich oczu wypłynie wodospad łez.
+ Jesteś tylko nędznym gównem. Nic nie znaczące ścierwo. Naprawdę, Sakura. Zawiodłem się. Będę musiał użyć ostrzejszych środków. Uważaj, zaboli.
Po domu rozległ się okropny krzyk.
Mój krzyk.
Zemdlałam, ale tylko na chwilę. Po minucie wstałam. Chciałam coś powiedzieć lecz nie mogłam.
- Sharingan?! Sasuke co ty robisz do cholery?!
- Widzę, że mnie poznałeś. Witaj Naruto dawno się nie widzieliśmy, prawda?
- Wyłaź z jej ciała! Jak ty to.. jak ty to zrobiłeś, że widzę twoje oczy na jej twarzy?!
- A taka tam nowa technika. Dziewczyna szybko uległa, więc wszystko idzie jak po maśle.
- Ty skurwielu.. Zaraz znajdziesz się na podłodze!
- Doprawdy?
Jednym ruchem podciął mu nogi przez co Naruto leżał na brzuchu.
- Jakoś widzę, że tobie tutaj wygodnie.
Odpalił Chidori i podwijając rękaw wycelował w blondyna. Ten jednak użył techniki podmiany, więc moje ciało spadło z techniką w ręce piętro niżej.
- Ups, chyba napatoczył się tutaj nie proszony zgon.
Nie. Nie nie nie. To nie prawda. To co widzę to tylko iluzja.
+ Ty.. ty..
+ Tak wiem jestem wspaniały. Później zrobimy coś z tym ciałem. A teraz zamknij buźkę, bo muszę dokończyć co zacząłem.
Skoczyłam z powrotem do swojego pokoju przez dziurę i poszukałam wzrokiem Naruto. Siedział na podłodze oparty o komodę. Kiedy mnie zobaczył wstał.
- Nie mogę cię uderzyć Sakura.
- Jaka Sakura. To ja! Sasuke! Chodź walczyć, a nie marudzisz.
- Przepraszam.. to dla mnie za dużo..
Powiedział po czym wyskoczył przez okno.
+ Zwiał tchórz, no nie wierzę.
+ To wszystko twoja wina! On musiał!
+ Serio? A ty byś zrobiła tak samo?
+ Pewnie, że tak!
+ Jakoś mi się nie chce w to wierzyć wiesz?
Powiedział i zamilkł. Po tym zdaniu wpadłam w jeszcze większą histerię. Nie, to wszystko nie dzieje się naprawdę. Tego nawet nie można nazwać życiem. To jedno wielkie bagno.
Dlaczego ja..
Dobry Boże, dlaczego ja..
__________
Na początku chciałam was przeprosić za długą nieobecność. Naprawdę muszę wam powiedzieć, że owszem miałam czas. Problem w tym, że nie miałam weny. A to chyba najgorsze. Rozdział trochę krótki, ale to przez tą wenę, przepraszam. Niby ją mam a jednak nie.
Chciałam jeszcze podziękować za niesamowitą aktywność pod tym opowiadaniem. To naprawdę motywujące. Co jak co, ale gdyby nie komentarze i gwiazdki rozdziału dalej by nie było, bo nie byłabym pewna że ktoś w ogole przeczyta te wypociny.
Dziękuję!
Ps. Chciałam jeszcze zaprosić do mojego opowiadania pt. "Inna". Nie jest to związane z Naruto, ale może komuś się spodoba. ; )
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro