04.
- Sakura naprawdę nic nie pamiętasz?
Pokręciłam głową ze smutkiem choć tak naprawdę sikałabym ze śmiechu.
- Mówili ci coś o mnie?
- Że jesteś moim chłopakiem.
- Chłopakiem?!
Jego mina była bezcenna. Tylko zrobić zdjęcie, oprawić w ramkę i powiesić na ścianie.
- No tak.. to źle?
- Jasne, że źle. Ja nie jestem twoim chłopakiem.
- A kim?
- Jestem twoim najukochańszym chłopakiem na świecie!
Że niby czym jesteś?!
Czy ja dobrze słyszę? No dobra żarty żartami, ale chce już skończyć to przestawienie.
- Dobra koniec żartów.
- Jakich żartów? Sakura nie pamiętasz mnie?! Jestem twoim chłopakiem.
- Ale od kiedy jak co gdzie.
- Od hmm.. 3 miesięcy. Jak? Normalnie. A gdzie? U mnie w domu.
Widzę, że już wszystko sobie chłopaczek wymyślił. Skoro tak, ja też się trochę pobawię.
- Powoli chyba sobie coś przypominam. Ah jasne! Jak mogłam zapomnieć o moim Naruto!
Siedząc na łóżku rzuciłam mu się w ramiona. Momentalnie zabolała mnie głowa.
- Powoli Sakurcia.
- Co mi się stało?
- Wczoraj.. jakby ci to powiedzieć.
Z nerwów chłopak złapał się za kark. Wyglądał tak uroczo. Nie stój Sakura. Przestań mu sprawiać komplementy nawet jak tego nie słyszy. Jeszcze serio się w nim zakochasz..
- Wczoraj się pokłóciliśmy i poszłaś na górę. Zalałaś całą łazienkę, a sama upadłaś rozbijając sobie głowę.
- Dlatego nic nie pamiętam?
- Chyba właśnie przez to. A teraz ubieraj się i chodź.
Naruto poszedł mnie wypisać a ja skorzystałam z okazji i zaczęłam się ubierać. Ciekawe ile jeszcze to przedstawienie będzie trwać.
***
Załatwiłem już wszystko, więc teraz czekam na moją Sakurcie pod salą. Nie mogę pojąć, że ona wierzy w to wszystko. Może źle to zabrzmi ale cieszę się , że straciła przytomność. Mogę teraz z nią.. chodzić za rękę? Tak! To by było super. Co robią jeszcze zakochani? Przytulają się, mówią miłe słówka i.. całują! Boże! Naprawdę będę mógł pocałować Sakurę? To jak spełnienie najwiekszych marzeń. No, zaraz po Hokage, ale Sakurze nie odmówię! Może zabiorę ją na randkę? Zawsze mi odmawiała, ale teraz musi się zgodzić! No dobra raz kozie śmierć! Zawołałem ją przez drzwi.
- Sakura!
- He?
- Długo jeszcze? Mam dla ciebie niespodziankę.
Wygramoliła się z sali i zapytała.
- Niespodziankę?
- Dokładnie! Zabieram cię na randkę i nie słyszę sprzeciwów!
- Nawet bym się nie ośmieliła.
Puściła do mnie oczko, a ja zachichotałem.
Pół godziny później byłem już u siebie. Sakura poszła się przebrać do domu, więc miałem jakąś godzinę na przygotowanie się. Co jak co, ale dziewczyny długo się pindrzą. Skorzystałem z okazji i rozwalając się na kanapie włączyłem telewizor. Znowu lecą same głupie seriale. Zirytowany dzisiejszymi mediami postanowiłem wyłączyć to pudło i zacząć się powoli ogarniać. Wsadziłem do radia płytę z piosenkami zespołu Thousand Foot Krutch i w rytm muzyki zacząłem prasować czarną koszulę. Powiesiłem ją na wieszaku i poszedłem na górę. Kiedy w łazience brałem ciepły prysznic zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Nie no nie wierze..
Jak to możliwe?! Przecież jest.. Sprawdziłem zegarek. 18:23. Randka jest o 19:00.
- Chwila!!
Krzyknąłem i w trybie ekspresowym ogarnąłem się i ubrałem. Biegnąc do drzwi zachaczyłem o lustro. Wow, nieźle wyglądasz przystojniaku. Lecąc dalej prawie się przewróciłem o kapcie lecz dotarłem do drzwi. Otworzyłem i..
- Hej młodzieńcze. Masz może pożyczyć starej sąsiadce 6 jajek? Ciasto samo z siebie się nie zrobi.
NIE WIERZE. Kto do cholery o szóstej wieczorem robi ciasto. No dobra, duża część populacji, ale ta babka mnie wkurzyła.
- Przepraszam, nie mam. Dobranoc.
I zamknąłem jej drzwi przed nosem. Kiedy ogarnąłem co się właśnie stało zacząłem się śmiać jak psychopata. O mój Boże co to było. Mam jeszcze 30 minut, a jestem gotowy. Super. Z radia zaczęła lecieć moja ulubiona piosenka i zanim się obejrzałem tańczyłem na stole udając gitarzystę. Ta piosenka mnie kontroluje. Kończąc solówkę usłyszałem głośny chichot. Za oknem stał Konohamaru z kolegami robiąc mi zdjęcia. Ty mały.. Podszedłem do okna z wrogą miną przez co dzieciaki rozpuściły się w powietrzu. Godzina? 18:48. Sakura! Czekam na ciebie!
***
Za 10 minut powinnam być u niego a ja nie wiem w co się ubrać. Trudny żywot kobiety. Spojrzałam na małą czarną.
+ Oszalałaś? Będziesz wyglądać jak dziwka..
+ Zamknij tą parchatą buzię proszę i nie przeszkadzaj mi w przygotowaniach.
+ Przygotowaniach na co? Na tą randkę? Hahaha. Nie rozśmieszaj mnie. Ubierz śliniak, bo Naruto może cię zabrać jedynie na ramen.
+ Nawet jakby tak było wole spędzić ten czas bez ciebie. Więc bardzo proszę nie przeszkadzaj mi w życiu.
+ Jeśli go skrzywdzisz.
+ Co?!
+ No tak. Weź go dźgnij nożem w brzuch czy coś.
+ Ty siebie słyszysz?! Niby czemu mam go krzywdzić.
+ Bo mnie wkurza. Poza tym on musi zginąć. Taką mam misję, więc prędzej czy później i tak go dźgniesz, tylko w serce.
+ Naprawdę jesteś śmieszny. Przestań mnie nastraszać i prześladować.
+ Niestety nie mogę tego spełnić. Myślisz, że po co tutaj jestem? Twoja osobowość idealnie się nadaje do krzywdzenia ludzi.
- Zamknij się w końcu!
- Sakura, nie chcę cię słyszeć, więc proszę, nie krzycz.
- Tak mamo, przepraszam.
Jeszcze jej tu brakowało.. jakby tylko mi uwierzyła, że to nie ja zabiłam ojca nasze kontakty byłyby 100 razy lepsze. Ale jaka matka uwierzy własnemu dziecku? Każda. Oprócz mojej.
Spoglądając na zegarek o mało nie zamarłam. 18:56. Okej, okej wezmę to i to. Te buty będą chyba pasować. Włosy? Niech żyją własnym życiem. Dziękując sobie że wcześniej zrobiłam makijaż wybiegłam z domu. Zapukałam do Naruto i czekałam w tym mrozie. Serio zapomniałam wziąć jakikolwiek sweter? Super. Po chwili otworzył mi uśmiechnięty blondyn.
- Hej Sakurcia.
- W..w..
- Co? Hahah.
- Wow. No, no Naruto wyglądasz.. hmm. Nieźle.
- Dzięki, to samo mógłbym powiedzieć o tobie, choć dziwie się, że nie zimno ci w tej bluzce.
***
Po raz kolejny ją zmierzyłem. Miała na sobie jasne rurki, które podkreślały jej zgrabne nogi. Bluzka na ramiączkach z śliskiego materiału wygladała na niej całkiem nieźle. Podkreślała nawet jej nie duże piersi, no ale cóż nikt nie jest idealny. Całość wygladała elegancko, ale nie aż tak, żeby pójść z nią do urzędu. Podsumowując, trafiła w mój gust z czego się cieszę.
- Może dam ci moją bluzę? Choć do środka to..
- Nie dzięki. Zaczekaj chwilę, pójdę po sweter.
Może straciła pamięć ale wciąż jest tak samo niedostępna. Już myślałem, że zobaczę ją w mojej własnej bluzie, którą później jej oddam i będzie romantycznie jak w tych amerykańskich filmach. Niestety nie. Przyszła po pięciu minutach z szarym sweterkiem do kolan.
- Okej, gdzie my w ogóle idziemy?
- Na randkę.
- To akurat wiem parówo, chodzi mi o miejsce.
- A zobaczysz. Mam nadzieję, że ci się spodoba.
- Łatwiej by było gdybyś mi powiedział.
- Nazwijmy to niespodzianką.
Zrobiła minę obrażonej, ale coś jej nie wyszło, więc się zaśmiałem.
- Co cię tak śmieszy?
- Żałuj, że nie widziałaś swojej twarzy.
- Jeśli dalej będziesz rechotał, pożałujesz, widząc swoją twarz.
Spoważniałem, a Sakura parsknęła.
Reszta rozmowy przebiegła luźno. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Idąc przez ulicę z targami złapałem ją za rękę.
- Narutoo..
- No co? Jesteśmy parą, nie pamiętasz?
Kurde. Czy ona sobie powoli coś przypomina?
- A.. ale nie o to mi chodzi.
Uff. Ścisnąłem jej dłoń i uśmiechnąłem się do dziewczyny.
- To o co?
- Tutaj chciałeś mnie zabrać?
- Nie, ale można tutaj znaleść coś fajnego nie sądzisz?
Podbiegłem do jednego z targów ciagnąć różowowłosą za sobą.
- Naruto, nie ciągnij mnie tak, bo zaraz.. Jezusie jaki piękny naszyjnik!
- Który?
- Ten tutaj głuptasie. Naprawdę go nie zauważyłeś?
Pokazywała ręką na jeden z trzydziestu, choć rzeczywiście ten rzucał się w oczy. Był bardzo klasyczny, lecz biało-błękitny kryształ dodawał mu delikatności. Już chciałem się spytać czy można go przymierzyć kiedy spojrzałem na cenę. Tani nie był, choć drogi też nie. Niestety na chwilę obecną mam jakieś 1000 jenów ( dop. aut. 1 jen to u nas 3 grosze, więc Naruto posiada ok. 30 zł.. no bogacz xd) I po mnie.. Co ja mam teraz zrobić? Jakbym pozwolił jej go przymierzyć zrobiłaby sobie tylko nadzieję, wiec nie. Na szczęście targi nigdy mnie nie zawiodły. Na placu był taniec z ogniem.
- Sakura spójrz!
Po raz kolejny pociągnąłem ją za sobą co chyba jej się nie spodobało, bo zrobiła mi to samo. Sakura uderzyła się czołem o moją brodę, a ja tracąc równowagę prawie na nią spadłem. Podtrzymując się na rękach spojrzałem na dziewczynę, która leżała pod moim torsem.
- Gdyby nie mój refleks, miałabyś zmiażdżone żebra.
- Oh, dziękuje mój bohaterze. A teraz proszę podnieś mnie.
Wstałem i podałem jej rękę. Liczyłem na bardziej romantyczną scenę, ale cóż. Jak nie teraz, to za chwilę. Dziewczyna podniosła się i poszliśmy zobaczyć pokaz.
________
O. Mój. Boże.
Przepraszam, przepraszam i jeszcze raz przeprszam. Nie wiem jak mogłam do tego dopuścić, że kolejny rozdział dodaje po tygodniu. Wiem, obiecałam, że 3 dni max, ale kurde ja nie wiem. Nauka, sprawy prywatne, a przede wszystkim lenistwo tak mnie pochłonęło, że nie chciało mi się ruszyć tyłka! Jestem okrutna, wiem, proszę o rozgrzeszenie. Muszę ustalić sobie jakiś grafik czy coś. W sumie.. to nie taki zły pomysł. Wyjdzie w praniu, a tymczasem do następnego!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro