Rozdział 21
~~ Pov. Sasuke ~~
Domyślam się co się stało to była śmierć kliniczna. Lecz gdy spojrzałem na twarz tego Młotka coś mnie zabolało w sercu.
Naruto miał załzawione oczy i lekko drżał. Wyczułem też od niego chakre dziewięcioogoniastego. Czyli był aż tak wściekły na tego od lodowych luster. Jemu na mnie zależy?
Nie mogłem patrzeć na niego w takim stanie i chodź każdy najmniejszy ruch przysparzał mi ból to przyciągnąłem go do siebie i przytuliłem. Po kilku minutach chłopak przestał się trząść, a ja mu wyszeptałem do ucha.
- Młotku jak mogłeś w ogóle pomyśleć, że dam się tak łatwo zabić. Idiota z ciebie.
Naruto o dziwo nie zaczął krzyczeć tylko wtulił się we mnie mocniej i wymruczał
- J-ja wiem i prz-przepraszam Sasuke to moja wina nie powinienem..... To przecież w mojej obronie musiałeś stanąć.
Poczułem, że z oczu Młotka zaczynają lecieć łzy. Odsunąłem go od siebie. I wycierając mu łzy ręką spokojnie odparłem.
- To już przeszłość, a ty nie płacz. Przyszłemu Hokage nie przystoi. - Uśmiechnąłem się zadziornie.
Kąciki ust Naruto uniosły się ku górze i już miał coś odpowiedzieć gdy nagle obaj usłyszeliśmy okropny krzyk :
- SASUKE-KUN
O Cholera jasna! Sakura. Dlaczego w takim momencie? Tak w ogóle czy ta dziewczyna potrafi być cicho chociaż przez chwilę?
- Sasuke-kun wszystko dobrze nic ci nie jest?!
- Taa jestem cały - burknąłem nieprzyjaźnie, Sakura chyba tego nie zauważyła, albo miała to gdzieś, bo rzuciła mi się na szyję.
Spojrzałem na Naruto przyglądał się nam z rozbawieniem.
- A mnie to nikt nie przytula po ukończonej misji - w jego głosie czuć było ironię na kilomer.
Blondyn wywrócił oczami. Oczywiście Haruno musiała się wtrącić. Powiedziała słowa po których miałem ochotę naprawdę ją zabić :
- Baka, bo co ktoś miałby przytulać śmieci? - zapytała z uśmiechem
Ledwo powstrzymując się aby jej nie zniszczyć tej buźki spojrzałem na Naruto. Jego uśmiech zamarł na ustach, a w kącikach oczu czaiły się łzy. Odpowiedział jej na spokojnie :
- Tak tak masz rację to by nie miało sensu
I odszedł, po prostu odszedł.
Byłem wściekły, ale postanowiłem tego nie okazywać. No co za dziewczyna brak mi słów.
Podążyłem za Naruto do domu Pana Tauzuny. Kompletnie zapominając o tych wszystkich igłach wbitych we mnie. W tym momencie mnie to nie obchodziło. Muszę porozmawiać z Naruto. Już. Teraz.
Oczywiście Sakura musiała pobiec za mną, zignorowałem to jej głupie wołanie.
~~ Pov. Naruto ~~
Właśnie jestem w swoim pokoju i chyba płaczę? Łzy lecą mi w każdym razie po policzkach to nie fair jak zwykle zrobiłem najwięcej, a to mi się oberwało. Głupia Haruno mam dość takiego traktowania.
Obiecuje, że kiedyś zostanę Hokage i wszyscy będą musieli mnie szanować. To moja droga ninja dattebayo!
Nagle do pokoju wszedł Sasuke. Zbladłem gdy spojrzałem na niego. Ledwie trzymał się na nogach. Większość igieł nie była jeszcze wyjęta. Szybko do niego doskoczyłem. Uchiha zamknął drzwi na klucz i opierając się o mnie powiedział słabym głosem :
- Naru...to musim-my poggadać t-to ważne...
Delikatnie wziąłem go pod ramię i położyłem na łóżku
- Jasne słucham cię - odpowiedziałem
- J-ja proszę cię nie słuchaj słów Sakury...
Zdziwiło mnie to przejął się tym?
Zacząłem delikatnie wyjmować mu igły z ręki skrzywił się lekko, ale pozwolił mi dokończyć robotę.
Usiadł na łóżku i powiedział :
- Ja bym chciał cie przytulić po skończonej misji... Naruto
Zarumieniłem się lekko to jest urocze Sasuke przyciągnął mnie do siebie i zamknął w szczelnym uścisku :
- Wcale nie jesteś śmieciem.... Śmiecie to wszyscy, którzy tak twierdzą - wyszeptał owiewając swoim ciepłym oddechem moje ucho.
Wzdrygnąłem się było mi tak przyjemnie.
- Dzięki Draniu..
Kazałem Sasuke jeszcze chwilę odpocząć i się przespać. O dziwo nie protestował.
Ja zszedłem na dół i po krótkiej rozmowie z Kakashim dowiedziałem się, że jutro z samego rana wracamy do Konohy.
Pobiegłem poinformować o tym Sasuke, ale on już spał. Wygląda tak słodko, że nie mam serca go budzić.
Postanowiłem sam się trochę ogarnąć, wziąłem luźne ubrania do spania i poszedłem do łazienki. Po ogarnięciu się przyszedł czas na rozczesanie włosów. O zgrozo.
Siedziałem na swoim łóżko, a obok mnie spał Sasuke. Z moimi włosami jest taki problem, że to okropnie gęste napuszone złote kosmyki. Bardzo trudno je rozczesać.
Wziąłem do ręki szczotkę i próbowałem ogarnąć swoje siano na głowie. Kompletnie mi to nie wychodziło. Raz po raz syczałem z bólu. Na moje nieszczęście ciągnięcie za włosy to niezbyt przyjemne doświadczenie.
Siedziałem tyłem do Sasuke więc go nie widziałem. Nagle jednak poczułem, że ktoś delikatnie zabiera mi z ręki grzebień. To oczywiście był pan szanowny Uchiha powiedział:
- Pozwól, że ci pomogę nie obraź się, ale kompletnie się do tego nie nadajesz.
- Niech Ci będzie Draniu
Sasuke zaczął delikatnie oddzielać pasma włosów od siebie po czym delikatnie je rozczesywać. Uczucie było nieziemskie. W ogóle nie bolało. Jeszcze ten Drań co chwila przejeżdżał mi pałacami po skórze głowy. Nie mam pojęcia czemu, ale zacząłem mruczeć. Zarumieniłem się okropnie co Sasuke chyba zauważył.
~~ Pov. Sasuke ~~
Czesałem delikatnie włosy Młotka. Tak mięciutkich kosmyków ngdy jeszcze nie widziałem, a na dodatek pachną tak ślicznie lasem i drewnem.
Nagle usłyszałem, że Naruto zaczyna mruczeć. Zauważyłem też, że się zarumienił na co moje policzki również zapiekły. Dokończyłem czesać blondyna i sam poszedłem się umyć. Gdy wróciłem do pokoju już przebrany w luźnie ciuchy w miarę ogarnięty i czysty. Moje włosy były na całe szczęście rozczesane i nie potrzebowałem pomocy. Spojrzałem na Młotka. Uśmiechając się pod nosem.
Spał, a przynajmniej bardzo dobrze udawał, że śpi podeszłem do jego łóżka i położyłem rękę na jego wąsiastym policzku. Przejechałem palcem po jednym z wąsików chłopaka i powiedziałem :
- Dobranoc Naru....
Po czym sam poszedłem do łóżka.
Ludzie udało mi się 950 słów mam nadzieję, że to docenicie i widzimy się w następnym.
PS: myślicie, że Naruto spał gdy Sasuke go pogłaskał po policzku czy tylko udawał jakbyście chcieli? ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro