Rozdział 15
Na polanie momentalnie zapadł a cisza. Koty zaczęły się rozglądać, jakby chciały znaleźć owego mordercę. Nagle, jakaś kota wrzasnęła przerażona, a za nią poszedł tłum. Cztery, wielkie dęby zadrżały od natłoku emocji, a koty zaczęły lamentować jeszcze głośniej.
- Cisza! - zagrzmiała Puszysta Gwiazda, a jej aura zmieniała się. Otaczała ją pewność siebie i chęć zemsty. - Jeżeli nadal będziecie skowyczeć jak bezbronne kociaki, nigdy nie dowiecie się, kogo macie się wystrzegać - przywódczyni strzepnęła ogonem, a koty, jeden po drugim milkły. W końcu, ponownie nastała cisza.
- Pięć wschodów słońca temu, zaatakował nas Klan Cienia - rozpoczęła, a Rozmarynowa Gwiazda popatrzyła na nią z ukosa. - Nie wspominałabym tego, bez żadnego powodu, a jak wszyscy wiemy, żaden klan nie mówi niczego złego, co się działo, lub dzieje na jego terytorium - koty zaczęły przytakiwać i miauczeć z aprobatą. Nikt jednak nie wiedział, do czego zmierza przywódczyni Klanu Pioruna.
- Więc dlaczego o tym mówisz, Puszysta Gwiazdo? - zapytała podejrzliwie Rozmarynowa Gwiazda, patrząc na kotkę niepewnie.
- Mówię o tym, Rozmarynowa Gwiazdo, ponieważ jeden z twoich wojowników... - tu zrobiła pauzę i omiotła spojrzeniem wszystkich zebranych. - ...złamał kodeks wojownika! - krzyknęła, a niemal wszystkie koty się najeżyły z zaskoczenia i z pogardy. Wszyscy, oprócz jednego kota. Puchowego Futra. Kota położyła po sobie uszy i zaczęła dziko rozglądać się wokół siebie. Niektórzy jej pobratymcy, gdy to zobaczyli zaczęli prychać i i syczeć z obrzydzenia. Sprawca niemal sam się ujawnił.
- Puszysta Gwiazdo, o czym ty w ogóle mówisz? - zapytał oszołomiony przywódca Klanu Rzeki, wpatrując się w kotkę z niedowierzaniem.
- Powiedziałam dokładnie to, co usłyszałeś, Zachodnia Gwiazdo. Jeden z wojowników, a dokładniej jedna z wojowniczek Rozmarynowej Gwiazdy złamała kodeks wojownika i zamordowała z zimną krwią jednego z moich kotów! - Puszysta Gwiazda najeżyła się i wbiła wściekłe spojrzenie w zastępczynie Klanu Cienie.
Wszystkie koty, w szczególności te z Klanu Pioruna zaczęły syczeć, rzucać obelgi i patrzyć z nienawiścią na kotkę. Tymiankowe Serce zerwał się równe łapy i dołączył się do reszty kotów. Tak samo Wroni Pazur i Deszczowa Łapa. Skowroni Pląs patrzyła z niedowierzaniem na swoją zastępczynię, ale w jej oczach można było dostrzec wściekłość. Za to Skowronie Skrzydło tulił do siebie pocieszająco Figlarną Łapę, przy którym siedział Chybotliwa Łapa.
- Morderczyni! Zdrajczyni! Wygnać ją! - między innymi takie słowa ciągle się przewijały. Żaden z przywódców nie zareagował. Wiedzieli, że prędzej czy później, koty ochłoną.
- Nie chcemy takiej zastępczyni! - ponad głosy rozjuszonych kotów przebił się zachrypnięty wrzask Zamglonego Oka. Najstarszej i najbardziej szanowanej kotki w lesie. Pomimo tego, że miewa ona swoje chumorki, niemal wszyscy nie podważają jej zdania.
- I co powiesz na swoją obronę, Puchowe Futro? - zapytała rozgniewana Rozmarynowa Gwiazda i spojrzała na swoją zastępczynię z przymróżonymi oczami.
- Ja... To nie prawda Rozmarynowa Gwiazdo! Ja tylko...tylko...
- Tylko co? - przerwała jej najeżona kocica.
-...tylko się b-broniłam! Właśnie! To Mroźny Liść mnie zaatakowała. J-ja tylko... - przerwała, kiedy się zorientowała, jak łatwo dała się złapać. Puszysta Gwiazda nie wspomniała, kto został zamordowany.
- Puchate Futro! - zakrzyknęła Rozmarynowa Gwiazda. - Od tej pory nie należysz już do Klanu Cienia! Takiego przywinienia, jak zamordowanie niewinnego kota nie będę tolerować - wysyczała, a wszystkie zebrane koty zaczęły miauczeć z aprobatą.
- N-Nie możesz! Jestem twoją zastępczynią - pisnęła zdesperowana, kuląc się u pod nurza Wielkiego Kamienia.
- Owszem, mogę. I wedle tradycji, przed wysokim księżycem muszę wybrać nowego zastępcę - miauknęła i omiotła swoje koty oceniającym spojrzeniem. - Klanie Gwiazdy! Niech duszę naszych szlachetnych przodków zejdą tu i zaakceptują mój wybór. Od tej pory, nowym zastępcom Klanu Cienia będzie...Burzowy Wiatr! - zakrzyknęła i wzniosła pysk ku błyszczącemu księżycowi w pełni. - Klan Gwiazdy zgadza się z moim wyborem - dodała po chwili ciszej.
- Burzowy Wiatr! Burzowy Wiatr! Burzowy Wiatr! - koty ze wszystkich klanów zaczęły skandować imię nowego zastępcy. Ciemnoszary kocur wstał zaskoczony i podszedł do Wysokiego Kamienia.
- To będzie dla mnie zaszczyt, Rozmarynowa Gwiazdo. Przysięgam, że będę pełnić tą funkcję z należytym szacunkiem - miauknął i spojrzał z ukosa na swoją dawną przyjaciółkę. - A nie tak, jak co poniektórzy - syknął.
,,,,,
Księżycowa Łapa przywlokła się do swojego posłania i padła na nie. Była wyczerpana. Chciała w jakikolwiek sposób uciszyć szalejącą w niej burzę emocji. Zwinęła się w kłębek i zamknęła oczy. Natychmiast zapadła w głęboki sen. Nagle poczuła chłód. Otworzyła niechętnie oczy i ujrzała zimowy krajobraz. Śnieg padał w niesamowicie ogromnych ilościach, i niemal tyle samo leżało na ziemi. Dopiero po chwili zauważyła białego kocura o lodowatoniebieskoch oczach. Wyglądał tak, jakby nie posiadał źrenic, a one same lśniały jakimś wewnętrznym blaskiem. Na pysku kota widniała blizna.
- Kim jesteś? - zapytała zaskoczona uczennica i napuszyła swoje pręgowane futro, ponieważ podmuchy zimnego wiatru przybrały na sile. Kocur nie odpowiedział, jedynie zrobił parę kroków w jej stronę.
- Kiedy lód i piasek przybędą poszukiwać pomocy u pioruna, księżyc da im nową nadzieję - miauknął, a jego głos jakby dochodził zewsząd, otaczając zaskoczoną kotkę. Wtem, wizja zniknęła.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro