Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 13

     Brązowa kotka w ciemne pręgi weszła do obozu z udanego polowania. Robiła ostatnią już rundkę ze złowioną zwierzyną. Złapała pięć myszy, dwa kosy i nornice, a teraz niosła jeszcze dorodnego szczura wodnego. Zadowolona odłożyła zdobycz na stos zwierzyny i wybrała kilka pulchnych myszy dla starszych. Rzwawym krokiem ruszyła w stronę ich legowiska. Zaraz przed wejściem zatrzymała się, odłożyła myszy i wzięła kilka głębokich wdechów na uspokojenie. Gdy była już gotowa, pochwiciła posiłek w zęby i weszła do legowiska.

   - Kto to? - zapytał Żmijowa Skóra, unosząc głowę i wbijając w nią spojrzenie niewidomych oczu.

   - To ja, Żmijowa Skóro. Księżycowa Łapa - odpowiedziała cicho. - Przyniosłam wam kilka myszy - dodała jeszcze ciszej, widząc, że Długi Wąs śpi.

   - Dobrze, dziękujemy ci. Podaj mi je, a jak ten śpioch się obudzi, to dam mu jego przydział - czarno-rudy kocur strzepnął ogonem, a Księżycowa Łapa zaśmiala się cicho i podała myszy starszemu.

   - To chyba najbardziej pulchne myszy w tym sezonie... - usłuszała jeszcze mamrotanie Żmijowej Skóry, gdy wychodziła.

   Kotka pobiegła ile sił w łapach do legowiska medyka, odwiedzić swoją matkę. Miała nadzieję, że jej stan się poprawił. Weszła i zaczęła szukač wzrokiem starszego kocura.

   - Księżycowa Łapo! Jak dobrze, że jesteś. Miałem cię wołać - usłyszała i odwróciła się w stronę, z której dobiegł głos.

   - Coś się stało? Figlarna Łapa też tu jest? - zapytała zaskoczona.

   - Tak jest. Chodź, zaprowadzę cię do niego - powiedział smętnie, a kotce zjeżyło się futro na karku z niepokoju.

Ruszyła ostrożnie za medykiem, zastanawiając się, co takiego musiało się stać, że kocur był taki przybity. Gdy przeszli do bardziej ukrytej części legowiska, czarny kocur odsunał się, a Księżycowa Łapa zakrztusiła się wdychanym powietrzem. Na posłaniu leżała srebrno-szara kupka futra, która unosiła się nierównomiernie, a obok niej Figlarna Łapa, którego kolor futra był taki sam jak kotki, która tam leżała i zlewały się że sobą.

   - Mroźny Liściu! - zawołała przerażona i przypadła natychmiast do matki. - Co się stało? - zapytała, parząc na medyka i jego ucznia, ze łzami w oczach.

   - Jej stan nagle bardzo się pogorszył. Myślę... Myślę, że Klan Gwiazdy już ją wzywa. Tak mi przykro - dodał i wyszedł, aby dać bliźniaką trochę czasu, na porzegnanie się z matką.

Księżycowa Łapa i zanurzyła pysk w jej futrze, próbując powstrzymać łzy, lecące z jej oczu.

   - Puchowe Futro zapłaci za to, co zrobiła - wywarczała cicho, wysuwając pazury i wbijając je w ziemię. - Poczuje to samo, co Mroźny Liść. Przeżyje to samo piekło - jej oczy zaszkliły się, płonęła w nich furia. Dzikie pragnienie zemsty za matkę. Umysł zasłonila jej czerwona mgła, która nie pozwalała jej trzeźwo myśleć.

   - Mamo... - dopiero żałosne jęknięcie Figlarnej Łapy sprowadziło ją na ziemię. Potrząsnęła głową i spojrzała na brata.

   - Moje dzieci... Moje kochane kociaki - nagle Mroźny Liść otworzyła oczy i spojrzała na nich zamglonym wzrokiem. - Bądźcie dzielni. Zawsze będę przy was czuwać - zamknęła oczy, biorąc głęboki oddech z widoczną trudnością. - Klan Gwiazdy już mnie woła. Pamiętajcie, zawsze przy was będę - kilka oddechów później jej klatka piersiowa przestała się ruszać. Odeszła.

     - NIEEEE!!! - w całym obozie dało się słyszeć przeraźliwy wrzask rozpaczy dochodzący z legowiska medyka. Mógł on znaczyć tylko jedno. Śmierć.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro