Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1. Propozycja

„Nooo...

Dobra,

Pamiętniczku! Tak powinnam zacząć? Jeszcze nigdy nie pisałam pamiętnika! W sumie dziwne, że przez tyle lat się do tego nie wzięłam...

No więc tak! Nazywam się Nariana, jestem Majarką i mieszkam w Valinorze.

Fajnie, nie?

A, kogo ja się pytam... przecież to pamiętnik a nie osoba...

W każdym razie jakaś elfka mi kiedyś opowiadała, że zaczynając pamiętnik trzeba się najpierw opisać, żeby ktoś kto ten pamiętnik za tysiące lat znajdzie, mógł sobie mnie wyobrazić.

Cóż za niedorzeczny pomysł. Za tysiące lat nadal będę chować swój pamiętnik pod łóżkiem.

Ale co tam, niech będzie.

Więc tak, zacznijmy od budowy, jestem dość wysoka, szczupła i tak dalej. W końcu mogę wyglądać jak chcę. Z twarzy tak jak większość Majarów, oraz Valarowie, jestem podobna do elfów. Jeśli chodzi o włosy, to są długie do pasa, jasno brązowe i falowane. Zawsze spinam je w warkocz, a do tego tuż przy głowie mam kilka kręconych pukli. Oczy mam złote, jest to jedna z rzeczy które odróżniają mnie nieco od elfów, które zwykle mają niebieskie lub szare oczy. Jednak wśród ludzi, zdarzają się tacy, których oczy są koloru „piwa", jak mówią.

Jakby jakiś podglądacz, który cudem znajdzie ten zeszycik, chciał wiedzieć coś więcej, to powiem jeszcze, że moim ulubionym kolorem jest miedziano-ceglany. Czyli generalnie różne odcienie pomarańczowego. Ten też kolor najczęściej przeważa wśród moich ubrań.

O! Jeszcze lepiej! Opiszę ubrania! A co tam, nie mam co robić.

Najczęściej ubieram się w długie suknie, właśnie w opisanych wyżej odcieniach. Nieco się różnią od strojów elfek, ponieważ preferuję ludzki styl. To znaczy, suknie szerokie u dołu, z dłuższymi rękawami i bardziej „materialne" niż ukochane przez innych tiule. Chociaż jeśli wybieram się do lasu, czy coś podobnego, to wolę mieć na sobie nieco bardziej męski strój. Beżowa tunika i brązowe spodnie. A do tego oczywiście nieodłączna torba, w której chowam różne zioła, kamyczki, notesiki, piórka etc.

No, to mój wygląd już jest.

To może jeszcze dam tu moje umiejętności?

No to zacznijmy od tego, wszyscy Majarowie mogą zmieniać kształt. Nie ma w tym nic dziwnego. Po prostu zmieniają go raz na jakiś czas, zazwyczaj bardzo rzadko i tylko wtedy gdy muszą. Ja natomiast bardzo tą umiejętność lubię i dopracowałam do perfekcji. Ale nie zmieniam postaci np. z blondynki w brunetkę! Zamieniam się w różne zwierzęta. Mogę spokojnie iść do lasu jako wilk, wrócić jako wróbel a zasnąć w domu jako kot. W szczególności lubię koty i rysie, więc to w nie się najczęściej zmieniam. Jako że kocham chodzić po lasach, to mam ogromną wiedzę na temat ziół leczniczych. Może nie gadam z ptakami ani nie hoduję niezwykłych drzew, jak słudzy Yavanny, ale moje umiejętności lecznicze trudno nazwać przeciętnymi. Nie żebym się chwaliła. Skądże znowu.

No i jeszcze kiedyś pomagałam Vardzie umieścić kilka pomniejszych gwiazd na nieboskłonie, więc umiem przywołać niewielką kulę światła, nie takiego ognistego, no i niestety też nie ciepłego, ale jednak pięknie srebrzysto białego i świecącego jaśniej niż ogień.

Hmmm... Chyba trochę namieszałam w tym zdaniu. Upraszczając, potrafię przywołać gwieździstą kulkę światła. No, to już mniej zawile brzmi.

Co jeszcze mogłabym o sobie napisać? Eeeee... Nie wiem.

No to dodam jeszcze, że moja siostra nazywa się Meliana, jest to jedyna z Majarów, która poślubiła elfa i miała z nim dzieci. Kiedyś czasem ją odwiedzałam, ale wraz z końcem Thingola, skończyły się też moje wizyty. Mimo to wciąż śledzę jej drzewo genealogiczne i jeśli bym się kiedyś znalazła w Śródziemiu, to doskonale bym wiedziała kogo odwiedzić!

No...

I co?

Właściwie dlaczego spisuję pamiętnik?

Może po to, żeby się kogoś poradzić?

A kogóż by innego, niż siebie samą?

Przecież nikomu innemu tego nie powiem, co nie?

Ostatnie wydarzenia za trzęsły światem. Bitwa Ostatniego Sojuszu zmieniła wszystko. Sauron został pokonany, przynajmniej częściowo, zginęło wielu świetnych elfów, jak choćby Gil-Galad...

Skończyła się druga era Śródziemia. No i to w sumie już dłuższy czas temu...

A ja wciąż myślę o tym samym.

No dobra, to nie jest jakaś tajemnica, ale i tak mi się ciężko o tym pisze...

Kiedyś, jeszcze podczas ery drzew, bardzo przyjaźniłam się z Maironem. Był wspaniałym Majarem! Był miły, koleżeński, empatyczny, szczery. Zawsze świetnie się dogadywaliśmy, chodziliśmy razem po lesie, odkrywaliśmy górskie jaskinie. Jeździliśmy razem na koniach i urządzaliśmy pikniki w lesie. Ja pomagałam mu znajdować nowe kamienie szlachetne dla Aulego, a on czasem dawał mi jakieś szczególnie świecące, na klejnoty dla Vardy.

To była prawdziwa przyjaźń, może czasem nawet coś więcej...?

Ale do niczego nie doszło. Pojawił się Melkor, skusił Mairona pustymi obietnicami potęgi, skłonił do zapomnieniu o sercu. Potem mój przyjaciel pomógł mu uciec z wyspy, stał się Sauronem.

A ja czułam się zła, smutna, rozgoryczona.

Po prostu zdradzona!

No bo jak mógł mi nie powiedzieć! Gdybym wiedziała co kombinował, może wbiłabym mu do głowy trochę rozumu! Skłoniła, żeby przestał myśleć o głupotach i skupił się na tym co ma.

Ale nie, nikt mnie nigdy oczywiście nie słucha.

No naprawdę, co za idiota! Żeby przelewać większą część swojej mocy do jakiegoś pierścionka, a potem go zgubić. Gdyby był mnie słuchał, nie byłby teraz ledwo cieniem dawnego siebie.

Ech...

W każdym razie jestem na niego zła i pokazuję to, za każdym razem gdy ktoś wymieni jego imię. Nie wolno pozwolić, żeby sługi Morgotha zajęły Śródziemie! Przecież tam jest tyle pięknych istot! Elfy odpłyną do Valinoru, okej, ale co się stanie z ludźmi? Krasnoludami? Innymi istotami które gdzieś tam wśród wzgórz prowadzą spokojne życie?

Nie! Zło trzeba powstrzymać!

No i jakoś tak się złożyło, że moją determinację zauważyła Varda.

Bo generalnie to można powiedzieć że jestem taką jej... służką? Damą dworu? No nie wiem, w każdym razie trzymam się Vardy. No i jak już pisałam, to ona zauważyła tą moją determinację i zaproponowała, żebym wzięła udział w eksperymencie.

Dobra, trochę się najpierw przestraszyłam słowa eksperyment.

Ale po chwili się dowiedziałam, że jest nim Szkoła Istarich.

Chodzi o to, że kilku Majarów przebierze się za ludzkich czarodziejów i będą chodzić sobie po Śródziemiu, pomagając jego mieszkańcom w walce ze złem. Nie no, fajnie!

Ale to ma dwa minusy.

Po pierwsze, Istari musieliby zrezygnować na pewnie czas z większości swoich mocy. Ich umiejętności byłyby ograniczone i mogli by się posługiwać magią, nie tak normalnie, ale za pomocą jakichś różdżek czy lasek.

No a po drugie... kurcze, szkoła!

No weźcie! Czeeeeemu!

Trzeba by wziąć udział w kilkunastu lekcjach, gdzie nauczylibyśmy się korzystać z ograniczonych mocy, rozmawiać z ludźmi, nie dać się zdemaskować etc.

No i trochę mam tu dylemat.

Bo boję się, że jednak ktoś mnie rozpozna... i wszyscy będą mi to mieć za złe...

Z drugiej strony już dawno tam nie byłam i niewielu elfów mnie widziało. Większość z nich z resztą jest już w Valinorze albo u Mandosa. W sumie chyba tylko Galadriela mogłaby mnie poznać...

Ale ona w sumie ma takie umiejętności, że innych też pozna, nie tylko mnie, więc jakie ma to znaczenie?

.....

Okej, po piętnastu minutach rzucania się po komnacie z dylematem, postanowiłam...!

Zapiszę się! A co tam! Będzie fajnie!

Co mi szkodzi? W końcu nadal będę nieśmiertelna. Jeśli wydarzy się coś złego to po prostu obudzę się w mojej komnacie.

No a nie co dzień ma się okazję zejść na ląd porzucony przez Valarów!

A nie, przepraszam, nie porzucony.

Wszyscy się nim interesują, po prostu nikt nic nie robi.

Czuć było sarkazm? No mam nadzieję.

W każdym razie będę miała okazję znaleźć Saurona i skopać mu tyłek!

A potem może jeszcze trochę poturbować i odnaleźć gdzieś dawnego Mairona...

No! Zobaczy się!

Napiszę jak będę miała czas! Jutro pierwszy dzień szkoły!"




///I oto pierwszy rozdział! Serio, bardzo się cieszę, że wreszcie wyszedł, nawet jeśli to inna książka niż zazwyczaj piszę.

Oczywiście kolejny rozdział za tydzień

Mam nadzieję że takie wprowadzenie się podoba

Najbardziej lubię pisać w pierwszej osobie, a nie ma lepszego sposobu na opisanie "siebie" niż w pamiętniku


Także miłego dzionka/nocki!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro