Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#9 Nieoczekiwany powrót

Następnego poranka Alya zbudziła wszystkich głośnym hukiem. Przypadkowo strąciła patelnię z blatu budząc wszystkich lokatorów.

Marinette: Alya co ty robisz?- jęknęła zaspana

Alya: Chciałam wam zrobić pyszne śniadanko, ale ta patelnia odmawia posłuszeństwa - zmarszczyła brwi spoglądając na patelnie

Adrien: Znam świetny przepis na naleśniki. Podaj mi tę patelnię, Alya! - tego poranka uśmiechał się od ucha do ucha

Alya: A co ty dzisiaj taki uradowany? Czyżby wczoraj w lesie coś się działo? - uśmiechnęła się i spojrzała na Marinette

Marinette: Alya!

Alya: Przecież żartuje! - zaśmiała się - widzę, że dzisiaj jesteście swoimi przeciwieństwami. Pan wesołek i księżniczka markotna!

Wszyscy wybuchli śmiechem. Adrien wziął się za przygotowywanie śniadania, a Alya nakrywała do stołu.

Nino: Ej wiecie o której jest zbiórka? - powiedział pół przytomny

Marinette: Pójdę sprawdzić! - szybko wyskoczyła z łóżka. Założyła klapki i pobiegła w piżamie sprawdzić tablice ogłoszeń.

Alya: A tej co się stało, że tak nagle ją z łóżka wyrwało? - zaśmiała się

Po pięciu minutach Marinette wróciła cała zdyszana.

Marinette: Zbiórka jest dopiero za dwie godziny. Alya nie mogłaś trochę później zrzucić tej patelni? - zaśmiała się i znów rzuciła na łóżko

Kiedy śniadanie było już gotowe wszyscy usiedli do stołu.

Alya: Marientte? Jaki plan na dziś? - zapytała nie przerywając jedzenia

Marinette: Pierwsza jazda i oporządzenie koni - westchnęła - szykujcie się na niezły ubaw z mojej niezdarności

Alya: Dasz radę! Będę cały czas przy tobie! - poklepała przyjaciółkę po ramieniu. Dziewczyna odwzajemniła uśmiech

Adrien: A jak smakują wam moje naleśniczki? - zapytał znienacka

Nino: Musisz częściej nam gotować ziom! Niebo w gębie!

Alya: Nino ma racje! Nie wiedziałam, że potrafisz tak gotować.

Nastała chwila ciszy. Wszyscy dalej rozkoszowali się posiłkiem.

Adrien: A ty, Marinette? Smakuje ci? - nagle zapytał

Marinette lekko się zmieszała. Nie z powodu potrawy, ale zdziwiło ją, że pierwszy raz w życiu Adrien zainteresował się nią przez chwilę.

Marinette: Smakuje - mruknęła nie zrywając wzroku z talerza

Adrien: Mari, widzę że coś jest nie tak. Możesz mi powiedzieć, nie obrażę się! Serio! - spojrzał na nią wzrokiem, który przeszywał ją na wylot

Marinette: To jest naprawdę dobre. Po prostu jestem dziś nie w sosie - mruknęła

Kiedy wszyscy skończyli zajadać się pysznościami, zaczęli zbierać się do wyjścia.

***

Marinette cały czas myślała o Czarnym Kocie. Martwiła się, że mogła go zranić. Mógł poczuć się odrzucony. Nadal nie mogła wybaczyć sobie i jemu, że pozwolili sobie doprowadzić do takiej niezręcznej sytuacji. Wiedziała jednak, że kierowały nim w tamtym momencie emocje i nie mogła mieć mu tego za złe. Nagle z zamyślenia wyrwała ją Alya.

Alya: HALO ZIEMIA DO MARINETTE! JESTEŚ TAM CZY UFOLUDKI JUŻ OPANOWAŁY TWÓJ MÓZG?! - wydzierała się w niebogłosy

Marinette była w środku zbiórki i właśnie w tym momencie wychowawczyni sprawdzała obecność.

Marinette: Em tak, tak jestem - zaśmiała się nerwowo

Alya: Dziewczyno co się z Tobą dzieje?! Zakochałaś się czy co? - zdenerwowana próbowała dotrzeć do rozumu przyjaciółki

Zaraz po zbiórce wszyscy udali się do stajni. Na miejscu instruktorka wyjaśniła jak powinno się obchodzić z końmi i czego pod żadnym pozorem nie robić. Marinette oczywiście znów pływała w obłokach. Każdy miał przydzielonego własnego wierzchowca, którego w tym momencie instruktorka kazała wszystkim oporządzić.

Marinette wyrwana ze swojego transu poczuła się obco. Nie wiedziała jak podjeść do zwierzęcia. Próbowała pogłaskać go wielokrotnie, ale zwierze ciagle odpychało jej rękę i prychało na jej widok. Nie umknęło to Adrienowi. Chłopak zauważył idealną okazję do rozmowy z Marinette.

Adrien: Chodź, pomogę ci - podał rękę dziewczynie

Marinette złapała go za rękę i razem poszli do jej konia. Adrien powoli tłumaczył jej zasady czyszczenia.

Adrien: Wtedy bierzesz to i robisz o tak! - zaczął czyścić szczotką grzbiet zwierzęcia - teraz ty spróbuj

Marinette chwyciła szczotkę i zaczęła powtarzać wszystko co Adrien dotychczas jej powiedział

Adrien: Nie tak - chwycił za rękę dziewczyny i razem zaczęli szczotkować konia - o teraz lepiej

Marinette utonęła w rumieńcach. Próbowała wybić sobie z głowy obraz Adriena jako powód do westchnień. Chciała pogodzić się z byciem jego przyjaciółką, jednak chłopak wcale jej tego nie ułatwiał.

Tak właśnie spędzili popołudnie. Po udanej pierwszej lekcji wszyscy wzięli się za odprowadzanie swoich koni do stajni. Adrien przy każdej możliwej okazji próbował zaczepić Marinette i zacząć jakąś rozmowę. Tym razem nie musiał nic robić. Koń Marinette zrobił to za niego. Kiedy dziewczyna chciała poklepać go po grzebiecie, zwierzak popchnął ją wprost na wielkie koryto wodne. Marinette wleciała do wody ja kłoda. Adrien szybko rzucił się, aby jej pomóc.

Adrien: Nieźle cię urządził - zaśmiał się i podał jej rękę

Marinette: Dzięki, ale sama sobie poradzę - zrobiła oburzoną minę i próbowała wyjść z koryta

Adrien: Nie chciałem cię urazić. Chyba jednak przyda ci się pomoc - w mgnieniu oka Marinette stała już na nogach.

Marinette: Te ubrania nadają teraz tylko do kosza - mruknęła pod nosem

Adrien szybko pognał do stajni i przyniósł najcieplejszy koc jaki znalazł.

Marinette: Dzięki - powiedziała szeptem

***

Ubrania Marinette suszyły się na wietrze już dobre pół godziny. Dziewczyna od razu po powrocie przebrała się w inne ciuchy. Nino przygotowywał przekąski na wieczorny seans. Adrien usiadł obok Marinette na kanapie. Alya włączyła TV.

Uwaga Paryżanie! Dzisiaj w nocy zerwie się ogromna burza z piorunami. Wiatr będzie osiągał kosmiczne prędkości, dlatego pod żadnym pozorem nie wychodźcie z domu. Nie zatrzymujcie się pod drzewami i unikajcie słupów elektrycznych.

Adrien: Jak mamy nie stać pod drzewami w środku lasu? - podniósł jedną brew

Nagle do pomieszczenia wparowała wychowawczyni blada jak ściana. Krzyczała jakieś farmazony. Z tego zamieszania zrozumieli jedynie, że mają się szybko pakować. Piętnaście minut później cała klasa stała przed ośrodkiem z walizkami. Bez wahania wsiedli do autokaru.

Alya: Marinette, mogłabym usiąść z Nino? Błagam, obiecałam mu, bo myślałam że do tego czasu zapomni!

Marinette: Jasne - uśmiechnęła się - to z kim ja siedzę?

Nagle zza fotela wyłonił się piękny blond uśmiech skierowany do Marinette. Od razu wiedziała, że to będzie ciężka podróż...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro