#9 Nieoczekiwany powrót
Następnego poranka Alya zbudziła wszystkich głośnym hukiem. Przypadkowo strąciła patelnię z blatu budząc wszystkich lokatorów.
Marinette: Alya co ty robisz?- jęknęła zaspana
Alya: Chciałam wam zrobić pyszne śniadanko, ale ta patelnia odmawia posłuszeństwa - zmarszczyła brwi spoglądając na patelnie
Adrien: Znam świetny przepis na naleśniki. Podaj mi tę patelnię, Alya! - tego poranka uśmiechał się od ucha do ucha
Alya: A co ty dzisiaj taki uradowany? Czyżby wczoraj w lesie coś się działo? - uśmiechnęła się i spojrzała na Marinette
Marinette: Alya!
Alya: Przecież żartuje! - zaśmiała się - widzę, że dzisiaj jesteście swoimi przeciwieństwami. Pan wesołek i księżniczka markotna!
Wszyscy wybuchli śmiechem. Adrien wziął się za przygotowywanie śniadania, a Alya nakrywała do stołu.
Nino: Ej wiecie o której jest zbiórka? - powiedział pół przytomny
Marinette: Pójdę sprawdzić! - szybko wyskoczyła z łóżka. Założyła klapki i pobiegła w piżamie sprawdzić tablice ogłoszeń.
Alya: A tej co się stało, że tak nagle ją z łóżka wyrwało? - zaśmiała się
Po pięciu minutach Marinette wróciła cała zdyszana.
Marinette: Zbiórka jest dopiero za dwie godziny. Alya nie mogłaś trochę później zrzucić tej patelni? - zaśmiała się i znów rzuciła na łóżko
Kiedy śniadanie było już gotowe wszyscy usiedli do stołu.
Alya: Marientte? Jaki plan na dziś? - zapytała nie przerywając jedzenia
Marinette: Pierwsza jazda i oporządzenie koni - westchnęła - szykujcie się na niezły ubaw z mojej niezdarności
Alya: Dasz radę! Będę cały czas przy tobie! - poklepała przyjaciółkę po ramieniu. Dziewczyna odwzajemniła uśmiech
Adrien: A jak smakują wam moje naleśniczki? - zapytał znienacka
Nino: Musisz częściej nam gotować ziom! Niebo w gębie!
Alya: Nino ma racje! Nie wiedziałam, że potrafisz tak gotować.
Nastała chwila ciszy. Wszyscy dalej rozkoszowali się posiłkiem.
Adrien: A ty, Marinette? Smakuje ci? - nagle zapytał
Marinette lekko się zmieszała. Nie z powodu potrawy, ale zdziwiło ją, że pierwszy raz w życiu Adrien zainteresował się nią przez chwilę.
Marinette: Smakuje - mruknęła nie zrywając wzroku z talerza
Adrien: Mari, widzę że coś jest nie tak. Możesz mi powiedzieć, nie obrażę się! Serio! - spojrzał na nią wzrokiem, który przeszywał ją na wylot
Marinette: To jest naprawdę dobre. Po prostu jestem dziś nie w sosie - mruknęła
Kiedy wszyscy skończyli zajadać się pysznościami, zaczęli zbierać się do wyjścia.
***
Marinette cały czas myślała o Czarnym Kocie. Martwiła się, że mogła go zranić. Mógł poczuć się odrzucony. Nadal nie mogła wybaczyć sobie i jemu, że pozwolili sobie doprowadzić do takiej niezręcznej sytuacji. Wiedziała jednak, że kierowały nim w tamtym momencie emocje i nie mogła mieć mu tego za złe. Nagle z zamyślenia wyrwała ją Alya.
Alya: HALO ZIEMIA DO MARINETTE! JESTEŚ TAM CZY UFOLUDKI JUŻ OPANOWAŁY TWÓJ MÓZG?! - wydzierała się w niebogłosy
Marinette była w środku zbiórki i właśnie w tym momencie wychowawczyni sprawdzała obecność.
Marinette: Em tak, tak jestem - zaśmiała się nerwowo
Alya: Dziewczyno co się z Tobą dzieje?! Zakochałaś się czy co? - zdenerwowana próbowała dotrzeć do rozumu przyjaciółki
Zaraz po zbiórce wszyscy udali się do stajni. Na miejscu instruktorka wyjaśniła jak powinno się obchodzić z końmi i czego pod żadnym pozorem nie robić. Marinette oczywiście znów pływała w obłokach. Każdy miał przydzielonego własnego wierzchowca, którego w tym momencie instruktorka kazała wszystkim oporządzić.
Marinette wyrwana ze swojego transu poczuła się obco. Nie wiedziała jak podjeść do zwierzęcia. Próbowała pogłaskać go wielokrotnie, ale zwierze ciagle odpychało jej rękę i prychało na jej widok. Nie umknęło to Adrienowi. Chłopak zauważył idealną okazję do rozmowy z Marinette.
Adrien: Chodź, pomogę ci - podał rękę dziewczynie
Marinette złapała go za rękę i razem poszli do jej konia. Adrien powoli tłumaczył jej zasady czyszczenia.
Adrien: Wtedy bierzesz to i robisz o tak! - zaczął czyścić szczotką grzbiet zwierzęcia - teraz ty spróbuj
Marinette chwyciła szczotkę i zaczęła powtarzać wszystko co Adrien dotychczas jej powiedział
Adrien: Nie tak - chwycił za rękę dziewczyny i razem zaczęli szczotkować konia - o teraz lepiej
Marinette utonęła w rumieńcach. Próbowała wybić sobie z głowy obraz Adriena jako powód do westchnień. Chciała pogodzić się z byciem jego przyjaciółką, jednak chłopak wcale jej tego nie ułatwiał.
Tak właśnie spędzili popołudnie. Po udanej pierwszej lekcji wszyscy wzięli się za odprowadzanie swoich koni do stajni. Adrien przy każdej możliwej okazji próbował zaczepić Marinette i zacząć jakąś rozmowę. Tym razem nie musiał nic robić. Koń Marinette zrobił to za niego. Kiedy dziewczyna chciała poklepać go po grzebiecie, zwierzak popchnął ją wprost na wielkie koryto wodne. Marinette wleciała do wody ja kłoda. Adrien szybko rzucił się, aby jej pomóc.
Adrien: Nieźle cię urządził - zaśmiał się i podał jej rękę
Marinette: Dzięki, ale sama sobie poradzę - zrobiła oburzoną minę i próbowała wyjść z koryta
Adrien: Nie chciałem cię urazić. Chyba jednak przyda ci się pomoc - w mgnieniu oka Marinette stała już na nogach.
Marinette: Te ubrania nadają teraz tylko do kosza - mruknęła pod nosem
Adrien szybko pognał do stajni i przyniósł najcieplejszy koc jaki znalazł.
Marinette: Dzięki - powiedziała szeptem
***
Ubrania Marinette suszyły się na wietrze już dobre pół godziny. Dziewczyna od razu po powrocie przebrała się w inne ciuchy. Nino przygotowywał przekąski na wieczorny seans. Adrien usiadł obok Marinette na kanapie. Alya włączyła TV.
Uwaga Paryżanie! Dzisiaj w nocy zerwie się ogromna burza z piorunami. Wiatr będzie osiągał kosmiczne prędkości, dlatego pod żadnym pozorem nie wychodźcie z domu. Nie zatrzymujcie się pod drzewami i unikajcie słupów elektrycznych.
Adrien: Jak mamy nie stać pod drzewami w środku lasu? - podniósł jedną brew
Nagle do pomieszczenia wparowała wychowawczyni blada jak ściana. Krzyczała jakieś farmazony. Z tego zamieszania zrozumieli jedynie, że mają się szybko pakować. Piętnaście minut później cała klasa stała przed ośrodkiem z walizkami. Bez wahania wsiedli do autokaru.
Alya: Marinette, mogłabym usiąść z Nino? Błagam, obiecałam mu, bo myślałam że do tego czasu zapomni!
Marinette: Jasne - uśmiechnęła się - to z kim ja siedzę?
Nagle zza fotela wyłonił się piękny blond uśmiech skierowany do Marinette. Od razu wiedziała, że to będzie ciężka podróż...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro