Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

chapter four.

Dzisiejsze lekcje były strasznie luźne. Zupełnie nic nie robiliśmy. Dlatego ja i Bartek, poszliśmy do naszej szatni. Szatnie są podzielone na klasy. Szatnia nasza, czyli klasy pierwszej jest łączona z szatnią klasy czwartej czyli ostatniej w liceum. Usiadłem na podłodze i wyciągnąłem elektronicznego papierosa Kubickiego. Chłopak usiadł obok mnie i patrzył w moje oczy.

— No co tak patrzysz. — spytałem.

— Daj..

— Nie dam. — zamknąłem oczy a w ręku jeszcze mocniej zacisnąłem epa.

— Proszę daj..

— Niee

— Patryyś proszę..

— No dobrze.

Chłopak wziął bucha po czym zbliżył swoją twarz do mojej i złączył nasze usta. Ten pocałunek był piękny.., i stawał się coraz bardziej agresywny, do momentu, gdy do szatni nie wbiła Wiktoria. Momentalnie odsunęliśmy się od siebie.

— Uuuu, a wy co tutaj tak sami, we dwójkę?

— Yyy, siedzimy i rozmawiamy. — odpowiedziałem.

— Fajnie, ciekawe co jeszcze.

— Wiktoria, weź skończ.

— Szczerze, nie zmieniłeś się, dalej jesteś chamski.

— Po czym to stwierdzasz kurwa? — wstałem i podszedłem do niej.

— Po twoim stylu mówienia, bardzo dobrze, że nie jesteśmy już razem, widocznie ta zdrada musiała się pojawić, nawet dobrze, że się wydarzyła. — spojrzała na Bartka. — A co do ciebie Kubicki, nie było mi źle w naszym związku ale z Przemkiem jest mi lepiej.

— Od początku czułem się dziwnie będąc z tobą w związku, związki z dziewczynami nie są dla mnie. — zaśmiałem się. — Czyli oficjalnie nam mówisz, że jesteś z Przemkiem? Extra.

— CZYLI OFICJALNIE MÓWISZ NAM, ŻE JESTEŚ GEJEM? — wybuchnęła śmiechem. — SŁYSZAŁEŚ TO BARTEK?

— No słyszałem. — spojrzał na mnie i się uśmiechnął. — Niech sobie jest kim chce. — spojrzał na Wiktorię.

— Ciekawe jak klasa na to zareaguje.

— A jak ma zareagować? Pewnie znów będą się z niego nabijać — odpowiedział Bartek. — Wiktoria spadaj już i nas zostaw.

— Dobra, dobra. — miała już wychodzić ale się zatrzymała. — Od kiedy ty się tak z Patrykiem trzymasz? Przecież jeszcze niedawno mówiłeś, że jest debilem, śmieciem i takie podobne. No i jak tam zakład z chłopakami?

— IDŹ JUŻ WIKTORIA. — podniósł głos.

Dziewczyna wyszła i zostaliśmy we dwoje. Podszedłem do niego, kucnąłem przy nim. Na mojej twarzy był wyraźnie widoczny smutek.

— Czyli ten zakład to jednak prawda..?

— Patryś to nie tak jak myślisz..

— Bartek, myślałem, że naprawdę zostaliśmy przyjaciółmi..

— Bo zostaliśmy..

— Nie jest miłe z twojej strony to, że z chłopakami mnie wyzywasz, ale bez ich towarzystwa, jesteś dla mnie milusi i się ze mną liżesz.. — wstałem i odwróciłem się do niego tyłem, aby nie widział moich łez spływających po policzku.

— Patryś..

— Nie ma już Patrysia.. — zrobiłem chwilową przerwę a zaraz potem znów zacząłem mówić. — Pierdol się Bartek..

— Patryk proszę, nie zostawiaj mnie..

— To twoja wina.. sam się do tego przyczyniłeś.

— Wiem ale teraz żałuję i to bardzo.. jesteś naprawdę fajny..

— Mhm..

— Naprawdę..

— O ile się założyłeś..?

— Dwie stówy.. — odpowiedział.

— Extra..

— Patryś nie chciałem aby to tak wyszło, przysięgam..

— A jak?

— Naprawdę cię polubiłem, gdybym wiedział, to bym nie zgadzał się na żaden pierdolony zakład.. — podszedł do mnie i przytulił od tyłu. — wybacz mi proszę..

— Dobrze.. ale obiecaj, że nie założysz się o mnie więcej, ani o nikogo innego..

— Obiecuję..

Odwróciłem się do niego, nasze ciała były niebezpiecznie blisko siebie, jego ręce spoczywały na mojej talii, a ja swoje owinąłem w okół jego szyi. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy.

— A teraz błagam.. pocałuj mnie.. — powiedział.

Nie odpowiedziałem mu nic, za to musnąłem jego usta. Ten zaś, pogłębił pocałunek. Cudowne uczucie, naprawdę.. z nim mógłbym tak bez przerwy.. Przerwaliśmy pocałunek po dłuższej chwili.

— Czy chciałbyś wyjść ze mną na kręgle Patryś..?

— Yyyy..

___________________________

I słuchajcie, teraz będzie chwilkę przerwy jeśli chodzi o rozdziały (jakoś 2 dni), muszę je sprawdzić, przeanalizować i poprawić ewentualne błędy.

Więc kochani, w sobotę kolejny rozdział.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro