Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

12. Spójrz co zrobiłaś... :)


Weszłam powoli do biura. Pełno papierów. Podbiegłam do biurka i usiadłam na krześle. Pierwsza szuflada. Papiery. Nic. Rzuciłam to na biurko.

- Tu musi coś być! - krzyknęłam.

Zaczęłam szukać dalej. Wszystkie szuflady leżą na podłodze. To niemożliwe! Zaczęłam wszystko przeglądać. Wstałam od biurka. Moi przyjaciele tylko z niepokojem patrzeli na mnie krzątającą się i potykającą w biurze taty. Nigdy mnie tu nie było! Nie wiem co robię, czego szukam, gdzie jestem. 

Półki! Zwaliłam wszystko jednym ruchem. 

- Czemu tu nic nie ma?! - krzyczałam. - Zaraz zwariuje! - złapałam się za głowę.

Podeszłam powoli do innych półek. Wysokich aż po sufit. Złapałam za książkę. Nie. Przeglądałam wszystkie szybko. Półki zostały puste. Nic nie znalazłam. Załamałam się. Dlaczego?! Cholera jasna! Zaczęłam płakać. Byłam tak blisko! Tak blisko i zjebałam... Płakałam coraz bardziej. Zawiodłam ich. Nie ma tu nic. Wydawało mi się. Moje wspomniena są pokolorowane kredkami dziecięcej wyobraźni, która zniszczyła teraz szanse na wygranie wojny. Nie wierzę. 

Schowałam twarz w dłoniach. Zacisnęłam zęby. Nie wierzę! Niemożliwe! Tu musi coś być. Zapłakana wstałam z podłogi i zaczęłam szukać wszędzie. Dosłownie. Pod dywanem, na suficie, aż postanowiłam zrobić przemeblowanie i przestawić biurko. Złapałam za nie i podparłam się nogami o ścianę. W powietrzu próbowałam się wyprostować, aby przestawić mebel.

- Na co czekacie?! - wrzasnęłam. - Pomóżcie mi!

Szybko pobiegł do mnie Zack i postawił mnie na równe nogi.

- Tu nic nie ma - powiedział.

- A skąd wiesz?! Szukałeś? - krzyknęłam próbując wyrwać się z jego uścisku.

- Nie, ale ty szukałaś - powiedział spokojnie mając nadzieję, że przejmę od niego ten stan. Nic z tego.

- Nie przeszukałam wszystkiego! Pomóż mi! Tu musi coś być! - krzyczałam miotając się.

Chłopak zauważył, że spokojnym tonem nic tu nie wskóra.

- Nic tu nie ma, rozumiesz?! - krzyknął, a Kate za nim wzdrygnęła się. - To koniec!

Spojrzałam na niego załzawionymi, dużymi oczami. Chciałam mu coś powiedzieć, spierać, kłócić się z nim, ale on ma rację.

- Masz rację - powiedziałam wycierając łzy. - Tu nic nie ma - podbiegłam szybko do biurka i ponownie próbowałam je przesunąć. - Pomóżcie mi! Proszę...

Oboje do mnie podbiegli i razem przesunęliśmy biurko. Pod biurkiem - oprócz sterty kurzu - znaleźliśmy jakąś klapę. Podnieśliśmy ją i znaleźliśmy schody. Zeszliśmy do piwnicy, a tam sterta dokumentów.

Podeszłam do nich. Zdjęcia Autobotów i Decepticonów z przed tysiąca lat. Mój tata był niezły. Podeszłam do gablotki i znalazłam to czego szukałam. Może nie tego czego się spodziewałam, ale to czego szukałam. Zgarnęłam szybko zabezpieczony zegarek i wybiegliśmy z domu.

Bumblebee czekał już na nas pod drzwiami jako auto.  Odetchnęłam z ulgą. Nic mu nie jest. Wsiedliśmy i z piskiem opon ruszyliśmy do domu.


Kiedy byliśmy na miejscu oddałam zegarek Mike'owi. Niech sprawdzi z Hound'em o co z nim chodzi.

Razem z Kate poszłam do domu i usiadłam w fotelu, a ona naprzeciwko mnie w drugim. Nagle dostałam SMS-a. Kto wysyła teraz SMS-y? Kate spojrzała na mnie pytająco, a ja odpowiedziałam jej tym samym. Weszłam w wiadomości. Zack? Skąd mam jego numer? On sobie żarty robi? Zaśmiałam się głośno. Odczytałam wiadomość.


Zack: Nie ma potrzeby by więcej płakać.

Ja: Już nie płaczę, dzięki za troskę.


Wszystko czytałam na głos roześmianej Kate.


Zack: Kiedy złamiesz moje serce w dwadzieścia cztery.

Ja: Godziny? xD Złamałam ci serce? o.O


Zdziwiłam się.


Zack: Będę podnosić zostawione przez ciebie kawałki.

Ja: Moja mama po mnie nigdy nie sprzątała xD Chodzi ci o kawałki serca? Piękne i smutne, ale ja ci nie złamałam serca, pomyliłeś numery? Twoja dziewczyna jeszcze żyje? Może ją znajdziemy? Jak ma na imię? Nie martw się, będzie dobrze ;)


Pocieszałam go. Może faktycznie coś się stało?


Zack: Jeżeli uważasz, że wrócę, nie spodziewaj się zbyt wiele.

Ja: Znowu nas zdradzisz? Mogłam się tego spodziewać...


Kate ani ja już nie byłyśmy takie roześmiane.


Zack: Nie jestem twoim panem, bo zrywam z tobą.

Ja: My nie byliśmy razem xD


- Ktoś tu się zakochał - Kate poruszyła znacząco brwiami.

- Nie zabronię mu przecież - wzruszyłam ramionami. - On sobie zresztą robi tylko żarty. Pewnie jakaś piosenka - powiedziałam. Tylko jaka?


Zack: Powinienem był przespać się z twoją siostrą.

Ja: Nie mam siostry czubku.


Razem z Kate wybuchnęłyśmy śmiechem.


Zack: Idź już, oto mój środkowy palec.

Ja: Ok, to pa :)

Zack: Zwariowałaś?

Ja: Ech, zmienny jak kobieta.


- Już wiem jaka to piosenka! - krzyknęłam do Kate.


Zack: Musisz być głupia, jeśli myślisz, że możemy zacząć od nowa.

Ja: Dalej!


- Zaczęłam pisać tekst piosenki. 

- Zdziwko co Zack? - zaśmiała się Kate.


Zack: Zwariowałaś?


- Już dawno. - zaśmiałam się z Kate.


Ja: Musisz być głupi, jeśli myślisz, że możemy zacząć od nowa.


Zmieniam osoby, żeby lepiej się wczuć w "zabawę".


Zack: Żartujesz? Musisz żartować

Ja: Nie śmiejesz się, ja nie palę

Zack: Musisz być szalona, , jeśli myślisz, że możemy zacząć od nowa


- Najpierw głupia, później szalona - udała poirytowaną moja towarzyska.

- Wolę określenie człowiek z wyobraźnią - uśmiechnęłam się.


Zack: Ponieważ cierpię, kochanie, cierpię


Mimo, że to tylko tekst piosenki na słowo "kochanie" zrobiło mi się ciepło.


Ja: Spójrz co zrobiłeś

Zack: Zwariowałaś?


- Kiedy wreszcie ja to napisze? - zapytałam, a Kate wzruszyła ramionami.


Ja: Żartujesz? Musisz żartować


Jak coś pominę nic się nie stanie.


Zack: Yeah, jestem z moimi chłopcami, uderzam na miasto


Tak się składa, że miasta zrobiły bum jak zaczęła się wojna. Tęsknie za dawnym życiem.


Zack: Chodźmy sprawdzić jaka laska zwali mnie z nóg

Ja: Teraz wiem, że ona chce mnie z powrotem


Koniec. Nie zmieniam tekstu.


Zack: Nic nie brzmi lepiej od "Ruszaj, Zack Zack"


Zaśmiałam się. W oryginale jest "Jack Jack".


Ja: Kochaj mnie, teraz moje imię jest większe

Zack: Dziewczyno, pokazuję Ci (środkowy) palec

Ja: Śpiewaj ze mną!

Zack: Nie rozumiesz, Nie ma drugiej szansy dla nas, kochanie

Ja: To nie jest gra, więc dlaczego próbujesz mnie ograć?


 Zaczyna to przypominać dialog. Jest źle?


Zack: Muszę iść, nie zamierzam zostać i patrzeć jak płaczesz

Ja: Ponieważ cierpię, kochanie, cierpię

Zack: Spójrz co zrobiłaś

Ja:  Zwariowałam?

Zack: Nie


Halo! Tego nie ma w tekście! Co ja zrobiłam?!


Ja: A co?

Zack: Rozkochałaś mnie w sobie... :)



***

Pytania z poprzedniego rozdziały wciąż aktualne miśki! ;*

Trochę słodko, śmieszno, smutno i poważnie. Jak się podobał rozdział? Mi średnio :/

1173 słów

Piosenka: R U Crazy

Na samym dole ;)

https://youtu.be/o3b383SFRnI

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro