10. Mamy plan
Wybiegłam szybko z domu i pobiegłam do Kate. Znalazłam ją na dworzu, siedzącą w jakimś złomie. W końcu znajdujemy się na złomowisku, nie brakuje nam tu tego towaru. Wsiadłam do auta i spojrzałam na nią, przerywając jej dotychczasowe zajęcie.
- Dokończ: Lor...? - zapytałam.
- Lordzie? - zaśmiała się.
- No jasne! - wykrzyknęłam i pobiegłam do Zack'a.
Zastałam śpiącego chłopaka gdzieś na słońcu. Stanęłam przed nim tak, aby zasłonić mu słońce na twarzy.
- Zasłaniasz mi słońce - uśmiechnął się.
- Nie znasz Olivii, tak? Jesteś tu, bo cię zdradzili? Chcesz nam pomóc, tak? Ty pieprzony kłamco - warknęłam przez zaciśnięte zęby.
- Tylko nie pieprzony - wstał powoli.
- Okłamałeś nas! Stoisz po stronie Megatrona! Po co ci to?! Nie możesz się od nas odczepić? - pytałam zła, a chłopak tylko się śmiał. - Nie śmiej się! - uderzyłam go w klatkę piersiową. - To nie jest powód do śmiechu! To prawdziwa wojna, a ty się zachowujesz jak dzieciak! - posmutniałam.
- Wiem, ale nie musisz mnie bić - śmiał się dalej.
- Właśnie, że muszę! - uderzyłam go ponownie. - Bo robisz sobie żarty! A ja nie chcę umrzeć! Słyszysz?! Nie chcę umierać - uderzyłam go po raz ostatni i popłakałam się.
Chłopak przestał się śmiać i przytulił mnie do siebie, a ja się w niego wtuliłam.
- Nikt tu nie umrze, a ja serio nie znam Olivii - powiedział cicho.
- Jak nie znasz? - pociągnęłam nosem. - Ona pracuje dla Megatrona i chce nam coś zrobić, a ja nie wiem co - płakałam.
- Powiemy reszcie - zaproponował.
- Nie, oni nam nie uwierzą. Musimy mieć dowody - odsunęłam się od niego i wytarłam łzy. Spojrzałam mu w oczy i powiedziałam. - Tego nigdy nie było, jasne?
- Jasne - zaśmiał się.
Uśmiechnęłam się i poszliśmy do Kate. Wytłumaczyliśmy jej na czym polega problem, a ona wyjęła z kieszeni dyktafon. Niedowierzając wzięłam go do ręki i zapytałam:
- Skąd go masz?
- Zrobiłam - powiedziała dumnie.
Spojrzałam na nią wzrokiem mówiącym: I ty myślisz, że uwierzę?
- Dobra, znalazłam go - zaśmiała się.
Pov. Olivia
Muszę jak najszybciej znaleźć ich plany działania. No come on! Jestem już tu stosunkowo długo, a nie wiem jaki mają plan na zniszczenie Megatrona. A może w ogóle go nie mają? Nie, to nie możliwe. Oni wiedzą co robią.
Pov. Iris
- Mamy plan? - spytałam.
- A po co on komu? - odpowiedział pytaniem Zack.
- Wiemy chociaż co robimy? - spytała Kate.
- Nie, improwizujemy - wzruszyłam ramionami.
Pov. Olivia
Wyszłam z domu i spojrzałam na lewo. Zobaczyłam Iris, Kate i zdrajce o imieniu Zack. Rozmawiali o czymś i wyglądało to poważnie. Ciekawe o czym?
Pov. Iris
O nie Olivia tu idzie. Kate schowała dyktafon, a my udaliśmy, że rozmawiamy o czymś ciekawym, ale wymiękniemy kiedy zapyta o czym.
Pov. Olivia
Podeszłam do nich. Udawaj miłą, nawet jeśli chcesz im strzelić w mordę.
- O czym gadacie? - zapytałam uśmiechając się.
- O niczym ważnym - powiedziała szybko Kate.
- Co robiłaś? - zapytała Iris.
Zmieszałam się. Nie mogę jej powiedzieć: A wiesz gadałam z twoim wrogiem, o tym jak się was pozbyć na zawsze z powierzchni ziemi, a ty?. No po prostu nie.
Pov. Iris
No ciekawe co powie. Za długo się zastanawia i nie patrzy mi w oczy. Przecież wiem co tam robiłaś mendo. Ale staraj się, staraj i powiedz jakieś słodkie kłamstewko. Uwielbiam to uczucie, kiedy ludzie kłamią mi prosto w twarz i nawet nie wiedzą o tym, że znam prawdę, ale. Co ja im będę niszczyć marzenia, no nie?
- A tak byłam się przejść, a wy? - powiedziała.
Będziemy bawić się w kotka i w myszkę? Proszę bardzo.
- Nudziliśmy się - rzuciłam.
- Serio?
No nie, kurwa na niby! O Panie daj mi cierpliwość, bo jak dasz mi siłę to będę potrzebowała też dobrego adwokata, nie koniecznie takiego w cukierku.
Pov. Olivia
- Serio? - zapytałam. Olivia! Ja cię błagam. Zadajesz za głupie pytania. - Dobra ja już idę - rzuciłam szybko i odeszłam.
Miałam nadzieję, że podadzą mi plan. Ach, mogłam się ich zapytać! Teraz jak wrócę, to pomyślą, że zachowuję się podejrzanie.
Poczułam wibracje w kieszeni. Pobiegłam za dom. Zobaczyłam na wyświetlacz. Starscream. Czego ten stary pajac ode mnie chce? Odebrałam.
Pov. Iris
W końcu poszła. Już myślałam, że będziemy to ciągnąć w nieskończoność. Poszła za dom.
- Mogliśmy założyć jej ten dyktafon - powiedział Zack, a ja się załamałam.
Nie udało się! Będzie trzeba wymyślić coś innego.
***
Chyba nikomu się dziś nie udało xD
811 słów
I wybaczcie, że nie trzymałam się zasady "Przynajmniej 1000 słów", ale taki krótszy rozdział chyba nie zaszkodzi i się przyda :)
A teraz coś mega!
Wow :O Po prostu! Dziękuję :D Ronię łezkę ze szczęścia po prostu xD
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro