Rozdział 4
Wrócił. On wrócił, Nie wiem jakim cudem ale wrócił. Nie potrafię opisać tej radości. Tego szczęścia które mnie otacza. Moje serce bije szybko. Pewnie ze strachu że to tylko sen z którego zaraz się wybudzę. Ale to nie sen. To nie jest fikcja. To rzeczywistość. Widzę go. Czuje jego dłoń. Słyszę jego oddech i bicie serca. On tu jest. On naprawdę wrócił.
Po tym jak znaleźliśmy go pod domem nieprzytomnego prawie natychmiast zabraliśmy go do środka i położyliśmy na fotelu wujka Stanka. W sumie to bardziej posadziliśmy. Ale to nie jest teraz ważne! Ważne że wrócił.
Jego wygląd się zmienił. Co prawda ciągle miał tą samą fryzurę. Jednak jego twarz zmężniała a nos przestał być różowiutki. Urósł i to znacząco ale wydawał się chudszy. Ale co dziwne był te dobrze zbudowany. Dziwna mieszanka. Mia na sobie tylko poszarpaną białą koszulę i czarne dżinsy, również poszarpane. Po za tym nic więcej.
- Mabel, odsuń się - Nakazał mi wujek Ford niosąc termofor z lodem który położył na czole Dippera gdyż był cały rozpalony - Chyba ma tylko gorączkę - Stwierdził Ford - Posłałem Wendi po jakieś leki gdyż nasze się skończyły - Kiwnęłam mu na znak zrozumienia
- Wyjdzie z tego... prawda - Spojrzałam z niepokojem na Forda
- Oczywiście, nie widzę by coś sobie złamał czy uszkodził - Wstał i uśmiechną się do mnie - Nie martw się, wszystko będzie dobrze - Poczochrał mi włosy na co się zaśmiałam i wyszedł z pokoju
Spojrzałam na śpiącego brata. Uklękłam przed nim i złapałam jego dłonie ściskając je mocno a następnie spojrzałam na jego twarz.
- Obudź się debilu - Łzy naleciały mi do oczu i zachichotałam - Musimy sobie bardzo poważnie porozmawiać
Następnego dnia
Obudził mnie mój cholerny budzik. Była 9:00.Bardzo mozolnie i niechętnie wygramoliłam się z łóżka. Idąc niczym zombi zeszłam na dół o mało się nie zabijając na schodach. Do moich nozdrzy doleciał zapach świeżych naleśników. To mnie nieco rozbudziło i szybkim krokiem znalazłam się w kuchni a na stole leżały świeże polane syropem klonowym i posypane cukrem pudrem naleśniki. Wyglądały nieziemsko. Jak nie z tego świata. Natychmiast usiadłam przy stole i nałożyłam sobie kilka. Wzięłam do ust i myślałem że trafiłam do nieba. Były idealne. Takie mięciutkie i puchate. Nie za słodkie ale i nie za mało cukru. Syrop pierwsza klasa. Rozpływały się same w ustach. To najpyszniejsze śniadanie w moim życiu. O ile nie najpyszniejszy posiłek w całym życiu.
Gdy już skończyłam się napychać naleśnikami do kuchni wszedł wujek Stanek. Gdy zobaczył naleśniki na stole mocno się zdziwił i spojrzał na mnie.
- Cześć mała, ty to zrobiłaś? - Spyta się patrząc raz to na mnie raz to na naleśniki ale ja pokręciłem głową
- Myślałam że to ty albo wujek Ford
- Ford? On nawet jajecznicy porządnie nie potrafi przyrządzić
- SŁYSZALEM! - Dobiegł glos wujka, pewnie z jego pokoju
- W takim razie skoro ani ty ani on ich nie zrobili to kto? - Przez chwile się głowiliśmy gdy nagle dobiegł nas odgłos jakby co walnęło mocno o ziemie
Momentalnie poderwaliśmy się na nogi i pobiegliśmy w stronę sklepiku skąd dobiegał hałas. Gdy już tam dobiegliśmy zobaczyliśmy coś czego nie spodziewaliśmy się zobaczyć. Koło jednej z szafek stał Dipper o którego była oparta miotła. W tej chwili ustawiał na swoje miejsce paczkę z różnymi pamiątkami które spadły na ziemie.
- Dipper? - Odezwałam się a ten się tak wzdrygnął że paczka ponownie spada na niego przewracając go na ziemię. Usłyszeliśmy tylko kultowe "Ała". Natychmiast do niego podbiegliśmy i pomogliśmy wstać - Co ty robisz? - Ten zmarkotniał i spuścił głowę w dół
- Ja... - Zaczął ale się szybko zaciął. Wujek Stanek przyniósł krzesło na którym go posadziliśmy
- Dipper? - Stanek położył dłoń na jego lewym ramieniu - Co się z tobą działo? - Patrzyliśmy na niego z troską
- Ja... - Pokręcił głową i schował twarz w dłoniach - Nie potrafię się wytłumaczyć - Natychmiast złapałam go za ręce i zmusiłam by na mnie spojrzał
- Zacznij od początku - Zaproponowałam ledwo powstrzymując emocje
Ten przez chwile milczał. Miedzy czasie do pomieszczenia wszedł Ford. W końcu nabrał powietrza i postanowił mówić. Opowiedział nam że Bill go oszukał. Zamydlił oczy. Znowu. Że traktował jak niewolnika. Był zmuszony mu służyć i wypełniać jego wszelkie polecenia. Udało mu się uciec tylko dzięki szczęściu i przypadkowi. Akurat był z Billem z wizytą u jakiego demona kiedy dostrzegł że jeden z portali był otwarty i prowadził do naszego wymiaru. Niewiele myśląc wymkną się i cudem przez niego przeszedł. Pech jednak chciał że spadł do rzeki a później musiał się przedzierać zziębnięty przez puszczę lasu. I tak trafił tutaj.
- Oj Dipper... - Zaczął Ford ale Stanek uciszy go gestem ręki
-Ja...ja.. przepraszam - Zaczął łkać a łzy strumieniami lały się z jego oczu. Natychmiast go przytuliłam
- Nie przepraszaj durniu - Mi również łzy nalatywały do oczu - Ważne że wróciłeś
On odwzajemnił uścisk i oboje zaczęliśmy ryczeć a wujkowie nas obieli. Nigdy nie czułam się taka szczęśliwa.
Po tym jak zabrakło im łez
- Dipper
- Hm, tak Mabel?
- Bolą mnie oczy
- Mnie też
- To przez ciebie
-Hę?
- Jeżeli jeszcze raz utniesz mi taki numer i zmusisz do płaczu to cię własnoręcznie zastrzelę - Ten zaśmiał się - Nie żartuję - Na dowód wyjęłam z torebki damski pistlolet na co ten momentalnie zbladł po czym zaczął kiwać głowa na znak że rozumie
- A tak w ogóle - Zaczął Ford - To ty przyrządziłeś te pyszne naleśniki? - Ten zarumienił się i podrapał za głowa
- No cóż.. to w sumie nie do końca tak że ja je przyrządziłem - Wszyscy na niego spojrzeliśmy nie rozumiejąc go
- Co znaczy nie do końca? - Spytał Stanek
- No bo... eh może lepiej pokaże - Zamachną się parę razy ręką i po chwili przed nasza trójką pokazały się po jednym talerzu pełnych naleśników. Odjęło nam mowę - Uprzedzając wasze pytania - Wszyscy spojrzeliśmy na niego - Bill chciał mieć idealnego sługę więc nauczył mnie paru sztuczek magicznych. Gwarantuje że nie służą one do walki. To proste zaklęcia typu napraw zlew, posprzątaj dom itp.
- To dlaczego sprzątałeś pokój ręcznie? - Spytałam
- Bo jestem wykończony i jeszcze się nie zregenerowałem. Naleśniki to puki co moje maximum - Wszyscy pokiwaliśmy głowami na znak że rozumiemy
Przez pewien czas panowała niezręczna cisza którą postanowił przerwać Ford.
- Dipper - Zaczął - Wiem że to może za szybko ale czy Bill ma co wspólnego z zamachami na ziemi - Ten spojrzał na niego oniemiały
- Co takiego? Jakimi zamachami?
- Od jakiegoś czasu na całym świecie giną ludzie w zamachach. Ofiary liczy się w tysiącach - Dipper cały w szoku spoglądał w ziemię
- Tak.... to pewnie on. Pamiętam że cos planował z innymi demonami ale nigdy nie byłem wpuszczany na ich spotkania - Patrzyłam na niego z troską i zrozumieniem
- Dobra dzieciaki, to teraz nieważne - Odezwał się rozentuzjowany wujek Stanek - Zabieram was dzisiaj na lody - Oznajmił - Kto się piszę?
-JA! - Krzyknęłam
- W sumie, miła odmiana - Stwierdził Dipper
- To ja pójdę uszykować samochód - Zaproponował Ford
Wszyscy wstaliśmy a ja z Dipperem odprowadziliśmy wzrokiem wujków. Gdy już wyszli jeszcze raz uściskałam brata czym był zaskoczony ale szybko odwzajemnił uścisk.
- Cieszę się że wróciłeś braciszku - Łzy ponownie nalatywały mi do oczu
- Ja też siostrzyczko, ja też
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro