Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 54

I zacząłem biec w strone budynków.

Usłyszałem krzyki Harry'ego, ale byłem zbyt wkurwiony, żeby z nim na spokojnie rozmawiać.

Miałem plan... Bardzo dobry plan. A przynajmniej tak mi się wydawało.

- Co zrobiła?!- usłyszałem podniesiony głos jakiegoś mężczyzny.

Stanąłem koło drzwi i nasłuchiwałem.

- Gówno!

- To posprzątaj.- parsknął facet

- Debilu, mówię poważnie ona to zrobiła...

Zastanawiałem się nad jednym: Co kurwa zrobiła?!

- Dobra, i tak mam nadzieje, że za pare dni ktoś o nią zadzwoni...

- To na pewno. Jak nie rodzice to ten gwiazdor, jej chłopaczyna.- zaśmiał się.

- No... Nawet się nie spodziewałem, że na niej można tyle zarobić. Na początku chciałem ją tylko nastraszyć i wyprowadzić z kawiarni, ale...- oboje śmiali się z sytuacji.

Bardzo kurwa śmieszne... Bardzo.

- Ale jest zdeterminowana no nie? Suka potrafi nieźle zripostować.

Suka to twoja matka, bo spłodziła takiego chuja na świat...

- Oj no. Lubie takie. Podobno są dobre w łóżku.- powiedział śmiesznym tonem- Jak będzie tu jeszcze to wypróbuje.- rzucił to podłe zdanie a mnie od środka zżerała chęć mordu...

Czas na plan A.

Złapałem kamień leżący koło mojej nogi i rzuciłem daleko w pole. Kamień upadł na ziemie co było dobrze słychać.

- Co to było?- zapytał jeden z porywaczy.

- Nie wiem. Chodźmy sprawdzić czy nikt nie kręci się w pobliżu.

Szybko uskoczyłem w bok, za dom.

Widziałem jak mężczyźni biegli w stronę rzuconego kamyka.

Dwóch. Nie tak źle...

Wbiegłem do pomieszczenia. Były tam dwa śpiwory, stół i krzesła. Podszedłem do stolika i zobaczyłem co na nim jest.

Jakieś papiery, butelki po piwie i pęk kluczy. Bez zastanowienia wziąłem je.

Mogą się przydać...

Wiedziałem, że Harry dobrze spełnia swoje zadanie, zadzwonienie na policje i czekanie na nią, dlatego nie sprawdzając gdzie jest wybiegłem z budynku.

Był jeszcze jeden... Długi. Około 4 drzwi.

Podszedłem do pierwszych.
Pukam. Krzycze.
Zero odpowiedzi.
Drugie.
To samo...
Trzecie.
Pukam i krzyczę jej imię.

- Bella!?

- Niall?!- słyszę jej płaczący głos.

- Skarbie zaraz cię wyciągnę! Obiecuje!- krzyczałem i szukałem właściwego klucza.

- Kurwa...- syknąłem, gdy już drugi z kolei nie pasował.

********
No i jest! Jesli chcecie kolejny szybciej
Gwiazdka i komentarz :*
Dziekuje za przeczytanie i przepraszam za bledy jesli jakies sa. Dobranoc dziewczyny :*
Do następnego piękne!

HannaFrankowska czekam na niespodziankę😏😏

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro