Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 46

Niall

Zmęczony całym dniem w studiu położyłem się na kanapie w salonie. Chwyciłem pilot od telewizora i nacisnąłem czerwony przycisk i włączyłem dużą, czarną plazme.

Nuda...- pomyślałem widząc kanał informacyjny.

Już chciałem przełączyć ale moją uwagę zwróciła brytyjska flaga. Ciekawski jak zwykle, wsłuchałem się w to co mówił dziennikarz.

- Wczoraj wieczorem na jednej z londyńskich ulic doszło do brutalnej kradzieży z bronią palną. Do kawiarni "Przy zamku" wtargnęła grupa mężczyzn w kominiarkach. Jak widać ludzie są w stanie zrobić wiele dla pieniędzy. Grupa przestępców użyła broni do wyłudzenia pieniędzy. 1 osoba zmarła na miejscu. Jest nią 80-letnia kobieta. Zmarła na skutek zawału serca.  6 osób rannych w tym 2 w stanie ciężkim. Z zeznań świadków wynika, że owa grupka porwała młodą dziewczynę. Bardzo nam przykro a teraz zapraszamy na reklamy.- powiedział mężczyzna.

Biedni ludzie...

Zmartwiony całą sytuacją myślałem nad tym co kieruje takimi ludźmi.

Myślenie przerwało mi burczenie w brzuchu. Ociągając się wstałem z wygodnej kanapy i kierowałem się w stronę kuchni.

Otworzyłem lodówkę i przeglądałem jej zawartość. W końcu zdecydowałem się na wczorajszą pizze.
Wyciągnąłem ją i zadowolony oparłem się o blat.

- Hejka.- powiedział Louis wchodząc do pomieszczenia, w którym aktualnie byłem.

- Cześć.- odpowiedziałem z pełną buzią.

- Słyszałeś o tym co się stało w tej kawiarni?- zapytał stojąc do mnie tyłem, ponieważ nalewał sobie sok pomarańczowy.

- No niestety...- wymruczałem oblizując się na około ust.

- Ciekawe kogo porwali.- bąknął Lou bez większego zainteresowania sytuacją.

- Nie wiem. Jedyne co mówili to, to że jakąś młodą dziewczynę.- powiedziałem zgodnie z prawdą zabierając się za kolejny kawałek jedzenia.

- Tyle to ja też wiem.- stwierdził chłopak i wyszedł z jasnej kuchni.

***
Po skończonym jedzeniu wróciłem do salonu, gdzie siedzieli chłopcy.

- Rozumiem, że się nudzicie ale bez przesady.- powiedziałem patrząc na Zayna, który robił warkocze z loków Hazzy.

- To jest lepsze niż ciągłe żarcie.- zaśmiał się Liam, unosząc wzrok z nad telefonu.

- To moja supermoc!- krzyknąłem i ustawiłem się w pozycji Supermana.

- Yyy?- spojrzeli na mnie pytająco.

- Ugh! No, że jem a nie tyje. Taki superbohater jak ja musi dużo jeść.- próbowałem się nie śmiać ale niezbyt mi to wychodziło.

Wszyscy razem się zaśmialiśmy.

- Ej! Jest mega nudno, chodźmy gdzieś.- powiedział Harry rozplątując warkoczyki.

- Wszyscy jesteśmy zmęczeni.- oznajmił Liam.

- Oj no dawaj. Odpoczniesz jak gdzieś wyjdziemy.- ciągnął Harry- no na przykład na plażę.

Liam ciężko westchnął ale w końcu zgodził się tak jak wszyscy.

***
Wyjście na plaże dobrze nam zrobiło. Wszyscy świetnie się bawili. Chłopcy pływali albo leżeli na piasku a ja jadłem loda czekoladowego.
Chwila jak z obrazka. Ciepło, słońce, przyjaciele, plaża...
To wszystko przerwał dźwięk mojego telefonu.

Spojrzałem na ekran: nieznany
W końcu odebrałem.

- Halo?

- Niall?- usłyszałem damski głos po drugiej stronie.

- A kto mówi?

- Sam. Przyjaciółka Belli.

*****
2/4!
Pamiętajcie następne cząstki maratonu od 5 gwiazdek.
Komentarze też mile widziane :*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro