Rozdział 6 - Sala trzecia
- Dobrze, a więc wchodzimy do Sali numer 3. - odparła spokojnie Nana, po kilku chwilach odpoczynku, dla osób o słabych żołądkach. - Gotowi? No to idziemy. - pierwsza otworzyła drzwi, prowadzące do pomieszczenia.
Było ogromne. Naprawdę ogromne. Na samej górze przyczepione były za głowy...nagie Lalki.
Prawie wszystkie osoby stojące za Naną, zrobiły się czerwone. Niektórym poszła para uszami, niczym w anime.
- T...tam widać wszystko! - pisnęła jedna z kobiet. - Pe...PENISY!!!
- no jasne że tak. - Nana spojrzała na nią z wyrzutem. - Tutaj nie tworzy się Kenów, tylko idealnej jakości Lalki. Byłby wybrakowany bez tego. - wzruszyła ramionami. - to po prostu część ciała, nie rozumiem jak możecie tak to przeżywać. W końcu Lalka to przedmiot. Kobiece mają waginy i piersi i wszystko co one. Lecz...nie mogą zajść w ciążę.
- Czyyyli...- jeden z mężczyzn oczywiście musiał chcieć wtrącić swoje lubieżne myśli.
- Tak...można na nich wyładowywać swoją chuć. - westchnęła Nana. Nie lubiła oprowadzać takich ludzi. Pomimo faktu, iż są Lalkami, mają przecież jakieś uczucia...zwłaszcza te przed ,, debiutem" czyli przed zakupem przez klienta. Trzeba wtedy uważać, by żaden zły wpływ nie został przeniesiony na taką Lalkę. Dlatego właśnie są one zwykle w uodsobnieniu.
- Ale uprzedzam...teraz jak już wiemy kim jesteś, nie ma szans byśmy sprzedali ci Lalkę. - uśmiechnęła się słodko Nana.
- C...co?! Jak to?! - zawył tamten. - Przecież jestem człowiekiem! Mnie wolno więcej!
- Oczywiście...ale dlatego specjalnie utworzony został specjalny zawód, mniemam że u Ludzi też istnieje? Przykro mi, ale jednak nie przykro. Nie ją tworzyłam zawód, tylko Ludzie, którzy tu pracują. - nadal uśmiechała się przesadnie słodko. Sama się dziwiła czemu tak ostro zareagowała. Poczuła na sobie czyiś wzrok. Odwróciła się. Ten pracownik, którego widziała w Sali Drugiej, pojawił się także i tutaj. A jego oczy...nie! Nie widziała nigdy takich. - odwróciła szybko wzrok. - Chodźmy dalej...jak widzicie, każda Lalka jest inna, zależy od zamówienia lub...od materiałów. Tak jak tutaj. - podniosła rękę, wskazując na nagie nieprzytomne ciało kobiety. Miała ciemną skórę, lecz w niektórych miejscach skóra rozjaśniała się.
- Bielactwo. U Ludzi też istnieje. Lecz tutaj jest zrobione celowo. Nie było już materiału na jednolity kolor, jednak to powoduje, iż jest niepowtarzalna. Na pewno ktoś się z niej ucieszy. Chodźmy dalej. - prowadziła grupkę w głąb. Czuła, że się denerwuje. Z jakiego powodu? Tego osobnika? Ale...dlaczego? Przecież...nic nie zrobił. To niedorzeczne!
Odwróciła się z trochę za dużą siłą, przez co obróciła się wokół własnej osi.
Zdziwiona odchrząknęła i poprawiła spódniczkę. - Czy...wszyscy już mogą iść dalej? - zaczerwieniłaby się, gdyby mogła. - A może ktoś ma jakieś pytania?
- Tak. Ja mam. - odparła inna dziewczyna. Miała bystry wzrok i Nana jej wcześniej nie zauważyła, co ją lekko zszokowało. Przecież wszystkich sprawdziła. A ona? Kim ona jest?
- t..tak? - spytała drżącym głosem.
- Czy Fabryka ma ubezpieczenie?
- U...po co? - zdziwiła się Nana.
Nagle rozległ się ogłaszający alarm i usłyszeli o
odgłosy wystrzałów.
Nowy rozdział! Przepraszam że taki krótki...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro