Rozdział 45
!Rozdział z perspektywy Zack'a"!
Wszystkich bym przeżył, ale nie tego debila Tristana, zgodzę się że potrzebujemy pomocy, ale on jest nie obliczalny, jeśli zrobi coś Chrisowi, obiecuje że zabije go, nie myśląc nawet że to mój własny brat. Mam to gdzieś, nie mogę pozwolić by chłopakowi stała się krzywda, za bardzo się przyzwyczaiłem do niego, dawno się tak nie czułem, moje emocje są mieszanką wybuchową nie kontroluje ich. Rozmawialiśmy właśnie o planie uśpienia Chrisa, podając mu leki uspakajające powinien osłabnąć i sam znów się przemienić w człowieka i zemdleć, mam taką nadzieje.
(Od autorki: To jest tan chłopak którego Chris spotkał na basenie)
- Nie wolno wam go zabić - powiedziałem, na co reszta przytaknęła głową prócz mojego kochanego braciszka - Tristan.
- Rozumiem, rozumiem - mruknął - ale pod jednym warunkiem będę mógł użyć mojej umiejętności - zaśmiał się szyderczo.
- Nie ma takiej opcji! - warknąłem w stronę chłopaka, gdy patrzałem na niego ze wściekłością poczułem na ramieniu czyjaś rękę.
- Zack, jeśli nie damy sobie rady bez tego wtedy niech jej użyje - Dylan westchnął ciężko.
- Pff Dobra! Ale ten jeden raz w ostateczności - odwróciłem się w stronę drzwi i otwarłem je z całej siły, zmów go zobaczyłem, jego ręce i ubrania były w tej czarnej mazi, z na nich krew, lecz nie jego... jak wróci do teraźniejszości zabije mnie, jestem tego pewny. Wszedłem do środka na bezpieczną odległość, reszta demonów weszła za mną. Chłopak pstrzał w dół, nie ruszał się.
- Chris - zawołał Lef, chłopak szybko podniósł głowę i się szeroko uśmiechnął, ale nie był to normalny uśmiech, był to uśmiech psychopatyczny, jego kły tak mocno zaciskali się na tych dolnych, że aż można było usłyszeć z odległości kilku metrów ich zgrzyt, nie wyglada ani trochę podobnie do siebie z przed przemiany, chce go odzyskać.
- Tak? - przewrócił głowę w pok, nie zmieniając swojej mimiki twarzy, podniósł prawą nogę i założył nogę na nogę, zaczynajac delikatnie pomachiwać stopą.
- Chcemy ci pomóc - znów powiedział doktorek - proszę współpracuj z nami.
- GAHAHAH - kolejny raz usłyszałem ten psychopatyczny śmiech - jak mi niby pomóc, ja czuje się znakomicie, możecie mnie jedynie stad wypuścić - zachichotał - albo sam stądb wyjdę.
- Po moim trupie! - krzyknął Dylan, na co Chris w dosłownie sekundzie wstał i pojawił się obok chłopaka na kilka metrów od krzesła on delikatnie drgnął. Łańcuch nie pozwolił mu podejść na bliżej.
- Jak sobie życzysz - podniósł swoją rękę przeciągając nią swoje wołowy. Po czym złapał za łańcuch i szybkim ruchem zerwał go z nóg, długo nie trwało mu zrobienie tego z drugą. W dosłownie jednej chwili wszyscy się przemieniliśmy w swoje demoniczne formy, gdy to zrobiłem spojrzałem w oczy chłopaka.
- Chris! - chciałem przykuć jego uwagę i by spojrzał w moje oczy, co zadziałało nasze spojrzenia się skrzyżowały. Spróbowałem zrobić co ostatnimi razami, omamiać go moim wzrokiem, jestem świadomy, że robiąc mu to za każdym razem mocne mu w głowie, ale czasami nie mam wyboru. Spróbowałem jak najlepiej umiem, stałem tak z nim w bez ruchu patrząc sobie w oczy, nie czuje tego co zwykle, nie działa tak jak powinno. Usłyszałem cichy śmiech, otwarłem szerzej oczy, cholera.
- Tym razem mnie nie omotasz - odwrócił wzrok od mnie i spojrzał na innego demona, był to pomocnik Tristana, rozszerzył oczy - Podejdź tu - tym razem ja spojrzałem się na faceta, jego wzrok stał się nie obecny i zaczął iść w stronę Chrisa. Cholera nie wieże, kontroluje ludzi.
- Jasna cholera! Nie patrzcie się w jego oczy! - krzyknął Dylan. Gdy facet był już obok Chrisa, ten mu coś szepnął w ucho , ten chwile stał w bez ruchu po czym odwrócił się rzucając się na Leftana, ten skutecznie zrobił unik, przyszpilania go do podłogi , ale ten się strasznie rzucał, jak by nie obchodziło go czy coś mu stanie czy nie i w sumie tak było, nie kontrolował tego co robi, Lef złapał za jego rękę delikatnie ją wyginając w taki sposób, że jakikolwiek ruch strasznie boli, lecz na facecie nie robiło to dosłownie nic mocno ciągnąć swoją rękę, usłyszałem chrupnięcie.
- Kurwa, Złamał ją ewidentnie - syknął czarno włosy chłopak klęczący na demonie na ziemi.
- Więc już mi się nie przyda - w dosłownie jednej sekundzie usłyszałem okropnie głośny krzyk od faceta, zaczął zwijać się z bólu - wybaczcie nie potrafię tego do końca kontrolować, ups - zaśmiał się, odwracając się do nas tyłem, idąc w stronę krzesła i na nim siadając opierając głowę o rękę.Dosłownie w jednej chwili podbiegłem do niego i złapałem go za szyje, podnosząc do góry - zabijesz mnie? Huh - znów ten śmiech, mocniej zacisnąłem rękę na szyi chłopaka, temu nie schodził uśmiech z twarzy.
W jednej chwili demon się przemienił w swoją ludzka postać patrząc mi w oczy, puściłem go momentalnie, ale ta gdy wstał znów się przemienił i zaczął się śmiać. Co się ze mną dzieje, nigdy nie byłem tak miękki, nigdy się nie powstrzymałem przed uderzeniem kogoś, ale teraz, nie potrafię. Straciłem czujność.
- ZACK!! - usłyszałem tylko krzyk któregoś z chłopków, a przed sobą zobaczyłem Chrisa, chciał mnie uderzyć, ale szybko zablokowałem cios i uderzyłem go w brzuch, na tyle mocno, że z jego ust poleciała krew. W dosłownie sekundzie inni znaleźli się przy mnie i próbowali go złapać, ale ten zaczął się rzucać, drapał i wbijał robi w demonów, za wszelką cenę chciał się wydostać.
Gdy przez chwile się uspokoił, z jego ciała zaczęła wydzielać się czarna maź, spojrzałem się na ubrania, to czarne coś zaczęło wyżerać jak kwas, szybko się odsunęliśmy. Chris od razu wstał a jego twarz również pokryła się mazią. Wszyscy wiedzieliśmy, że teraz nie będzie łatwo. Cholera mogliśmy od samego początku go zatankować, a nie zabawiać się w kotka i myszkę! Pomocnik mojego brata pomagał rannemu a ja, Dylan, Leftan i Tristan zaczęliśmy działać.
Dylan użył jednej ze swojej mocy i z jego nadgarstków wyłoniły się dwa kolce, Leftan stworzył latoroślą które zaczęły obwiniać chłopaka, ja przywołałem dwa duchowe wilki które go od razu zatamowały gryząc go w nogi, gdy ten zaczął je odpychać, Lef zawinął go w roślin tak by trudno było mus ie ruszyć, ale jego maź prawie od razu rozpuszczała to co nowe ,,węzły". Odwołałem przywołanie wilczych dusz i użyłem kolejnej mocy, w mojej ręce pojawiła się broń z soli, podniosłem ją powodując, że do około chłopaka pojawił się mur z soli, gdy chłopak próbował się wydostać sól go parzyła. Przez chwile był spokój dopóki nie zaczął gromadzić czarnej wydzieliny w takiej ilości, że zaczęła się wykręcać z dwumetrowego muru, chłopak wypłynął z niej na stojąco (wiecie jak Jezus na wodzie) i również stworzył broń ze świętej wydzieliny, zaatakował mnie po czym zaczęliśmy walczyć jak na miecze w starożytności, patrzyliśmy się na wzajem, do momentu gdy nie usłyszałem znaku, że Tristan jest gotowy. Doskoczyłem od chłopaka na jakąś odległość.
- Wybacz Chris - szepnąłem gdy Tristan podbiegł do chłopaka i wbił w niego swoją dłoń.
- Teraz ja się tobą zajmę.
C.D.N
Jak wam się podoba? Następny rozdział już z perspektywy Chrisa!
Chris jako demon:
Zack:
Dylan:
Leftan:
Tristan:
Sorki w niektórych grafikach zepsuła mi się jakość :(((
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro