Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 34




Podszedłem do drzwi i wolno je otwarłem, moim oczom ukazał się Zack, chciałem się przywitać, coś powiedzieć, ale on złapał mnie szybko za dłoń i wyciągnął z pokoju.

- Gdzie mnie prowadzisz? - nie odpowiadał mi, naburmuszyłem się. Odwrócił się do mnie.

- Ufasz mi? - spojrzał na mnie pewnym wzrokiem. Spiąłem się, ufam mu, jestem tego pewny.

- Ufam - powiedziałem, mocniej ściskając jego dłoń.

- Więc zawiąże ci oczy, dobrze? - mruknąłem cicho, na znak potwierdzenia, chłopak się uśmiechnął i lewą ręką złapał mnie wtali i przyciągnął do siebie. Zawiązał mi czarnym materiałem oczy - a teraz złap mnie za rękę i nie ściągaj tego, dopókiki ci niepozwolęle.

Wyszliśmy na zewnątrz, wsiedliśmy do auta. On mnie gdzieś zawoził, ale gdzie? Jechaliśmy w ciszy przez około 5 może 10 minut. Leciała w tle tylko muzyka z radia, ogólnie bardzo ładna nie powiem. Gdy samochód się zatrzymał, a drzwi obok mnie się otwarły. Poczułem dłoń na swojej, oplotłem palce wokół jego. Idąc drużką, słyszałem cichcem śpiewy ptaków i prześliczny zapach lasu.

- Już możesz odwiązać - ściągnąłem  materiał z mojej głowy, ujrzałem piękny widok na jezioro. Robiło  się już przy-ciemnawo. Na brzegu była przygotowana kolacja na kocu, ślicznie ozdobiona. Musiał nad tym trochę posiedzieć. Spojrzałem się na niego zaskoczony. Uśmiechnąłem się i rzuciłem mu się na szyje, całując w policzek.

- Oczekiwałem na naszej pierwszej randce na całusa w usta, a nie policzek - prychnął. Zaczerwieniłem się, faktycznie to będzie nasz pierwsza randka. Jak to jest możliwe, że osoba, do której się tak przywiąże to demon, a na dodatek chłopak. Ironia losu.

- Nie ma całusa, bez jedzenia - zaśmiałem się, puszczając jego szyję i łapiąc go, za dłoń ciągnąc do koca z jedzeniem.

- Mam płacić jedzeniem? Nie ma problemu - słodko się zaśmiał, on jest taki przystojny, a gdy się śmieje to sama słodycz. Usiedliśmy na miejscach wyznaczonych dla nas. Nagle mnie coś olśniło.

- Ej, ale czekaj, jak będziesz mi płacił jedzeniem to za bardzo przytyje! - krzyknąłem przestraszony.

- Będzie więcej ciałka do całowania - zaśmiał się i zaczął lać wina do kieliszków.

- To nie jest śmieszne - fuknąłem. Westchnął i podał mi kieliszek.

- Za dużo myślisz, nie ważny jaki będziesz, liczy się charakter i to kim jesteś w środku, a nie wygląd. Mi będziesz się podobał nieważne, jakiki jesteś - spojrzał na jezioro - ale jeśli przesadzisz z tyciem, to pójdziesz na dietę.

- Heee? - spojrzałem się na niego z głupim wyrazem twarzy. On upił łyka wina z uśmiechem na swojej ślicznej buźce.

- Żartuje - popadł w uroczy cichy śmiech, jak się na niego gniewać, no nie da się. Spojrzał się na mnie, wystawił swoją rękę w moją stronę, złapałem za nią, posadził mnie pomiędzy swoimi nogami siedzieliśmy, popijając wino i jedząc przygotowane jedzenie.

*

- A ty nie kierujesz? - zapytałem, dopijając kolejny kieliszek alkoholu, siedząc na jego udach z obwiniętymi nogami wokół jego bioder. Wypiłem dość dużo.

- Kieruję - polizał moją szyję, mruknąłem z przyjemności.

- Nie wsiądziesz do auta, piłeś.

- Ja nie piłem, ty to robiłeś - odsunąłem się od niego, by spojrzeć na jego twarz, z miną ,,Co ty pierdolisz?!" on się zaśmiał - nic nie piłem, to był sok.

- To dlaczego ja piłem? - warknąłem.

- Hmmm - mruknął i znów pochylił się nad moją szyją i zassał się w nią, tworząc zapewne czerwone ślady. Odchyliłem swoją szyję do tyłu, dając mu większy dostęp do popisu.

Przez alkohol nie wiem, co do końca robię, więc taki był jego plan. Upicie mnie a potem się przelizać, sprytne. Złapałem za jego twarz, odsuwając od szyi i pocałowałem namiętnie jego usta, tylko przez chwilę dominowałem, on szybko przejął inicjatywę. Całował tak dobrze, delikatnie się podniosłem by moja głowa była nad nim. Położyłem ręce na jego szyi, a on włożył ręce pod moją bluzkę. Całowaliśmsię, dopókiki nie brakło mi tchu, odsunęliśmy się od siebie, tworząc strużkę śliny, głośno dysząc. Pochylił się nad moją szyją i kolejny raz zassał się.

- Ahh... Zack...

- Hmm - mruknął, nie przestając robić malinek na mojej szyi.

- Zaraz zwymio...

*

- Nie wierzże, że na mnie zwymiotowałeś - złapał się za głowę.

- Chciałeś mnie upić, to teraz masz - prychnąłem, udając obrażonego, naprawdę śmieszyła mnie ta sytuacja. Jechaliśmy właśnie samochodem do domu, Zack, ładnie ogarnął moje co nie co, gdy ja siedziałem pijąc wodę, posprzątał wszystko zapakował do samochodu, a potem pojechaliśmy.

- Ehhh, z tyłu masz prezent - nie spojrzał na mnie, patrzał skoncentrowany na drogę - wszystkiego najlepszego.

- Zjedź na pobocze - rozkazałem, muszę coś zrobić.

- Nie dobrze ci? - zapytał zestresowany.

- Nie, po prostu się zatrzymaj - zrobił to, co kazałem, zjechał na najbliższe pobocze. Odpiąłem pasy i szybkim ruchem usiadłem na nogach demona. Odpiąłem jego czarną koszulę na guziki i zacząłem całować jego klatkę piersiową, robiąc przy tym, co chwilę mokry, czerwony ślad. Chłopak mruczał co chwilę. Poczułem wybrzuszenie w jego spodniach.

- Zack twój pe...

- Wiem, nie zawracaj sobie tym głowy, kontynuuj -spojrzałem się na niego.

- Dobra, odsuń siedzenie do tyłu - rozkazałem, jego wzrok utkwił na moich oczach.

Odsunął posłusznie fotel, zszedłem z jego nóg, klękając przed nim. Odpiąłem jego spodnie i wsunąłem delikatnie bokserki, przejechałem palcami po jego penisie. Przybliżyłem twarz do jego członka i polizałem po jego długości, chłopak jęknął. Włożyłem sobie go prawie całego do ust i zacząłem ruszać głową, w gorę i w dół, Zack złapał mnie za włosy i nadal swojego szybszego tempa.

Doszedł dość szybo albo to przez alkohol nie miałem poczucia czasu, spuścił mi się w ustach, połknąłem jego spermę i lizali resztę z jego penisa. Podciągnąłem jego bokserki i spodnie, następnie poprawiłem włosy, spoglądając na demona.

- Ostatnio chyba byłeś bardziej czuły - zaśmiał się, a ja wstałem spoglądajac na niego i usiadłem na swoim miejscu.

- A chciałeś, bym zwymiotował co na twojego dużego ? - udawałem jak najbardziej poważnego, ale złapała mnie czkawka.

- Wyczyściłbyś - ładnie się do mnie uśmiechnął. Odwzajemniłem delikatnie uśmiech, który przerodził się w lekkie ziewnięcie - przyjdziesz na noc do mnie?

- Tylko bez Seksu dzisiaj - powiedziałem wprost.

- Dobrze, dobrze i tak widzę, że nie dałbyś rady - westchnął.

*

Stoję z prezentem od Zack'a w ręce, otworze go rano, teraz spać. Chłopak otworzył drzwi do pokoju, wpuszczając mnie przodem. Od razu wszedłem do łazienki, którą miał w pokoju i się rozebrałem do bokserek, a rzeczy dałem do kosza na pranie. Wróciłem do pokoju i się położyłem, po chwili dołączył Zack, wtulają się w moje plecy, obejmując mnie w tali.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro