Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 15




  Siedzieliśmy tak jeszcze gadając o niczym i wszystkim, aż nie zacząłem kichać. Gdy kichałem ci debile zaczęli się ze mnie śmiać...

- Haha Boże kichasz pff jak koteczek gahahah - Mike powstrzymywał się od śmiechu trzymając rękę na buzi.

- To jest takie urocze Chris hahah - Dasti tak samo, ehhh serio?!

- Ja chyba... Apsik! Mam na coś... Psik! Alergie.- kichałem jeszcze przez jakiś czas, a oni się bez przerwy śmiali ze mnie.

Gdy męczarnia mnie w końcu opuściła a te dwa debile wycierali krople łez od śmiechu z knocika oka myślałem nad planem zemsty. Gdy w końcu się uspokoili spojrzałem na nich z pogardą i wstałem. I ruszyłem w stronę drzwi.

- Eh młody gdzie idziesz ? - Złotooki patrzał na mnie z wielkim uśmiechem na ustach, taaa śmiać mu się chciało to teraz będzie miał.

Nie odpowiadając wyszedłem z pomieszczenia, nie zwracałem uwagi na tych idiotów którzy ze śmiechem mnie nawoływali. Zlałem ich po całości, ale widziałem jak ruszyli za mną zamykając pokój. Szli kilka naście metrów od mnie.

W którymś momencie gdy wychodziłem za rogu uderzyłem w kogoś upadając na tyłek. Nad moją twarzą pojawiła się dłoń. Spojrzałem do góry by sprawdzić czyj jest jej właściciel, ku mojemu zdziwieniu była ona Zack'a.

Idealnie! Uśmiechnąłem się do szarookiego i złapałem za dłoń, kontem oka widziałem jak moi przyjaciel patrzą się, Ha. Gdy przy pomocy demona wstałem, otrzepałem się z kurzu uśmiechając się.

- Hej - podszedłem bliżej demona i go przytuliłem, nie obchodziło mnie co sobie pomyśli, chce zrobić na złość tym idiotom. Odsunąłem się trochę od niego i Spojrzał się trochę zdziwiony po czym zauważył chłopaków i westchnął lekko.

- Cześć - przysunął mnie do siebie i wbił się w moje usta. Nie powiem chyba wie o co mi chodzi. Bałem się że mnie odepchnie cały mój plan pójdzie na marne, a tu proszę zaangażował się skubana ha!

Oddałem się mu, współpracowałem by wyglądało to jak najbardziej naturalnie. Nawet sam otworzyłem usta by mógł wsunąć język, a dla mnie był to wyczyn żeby to zrobić. Zack wsunął od razu swój język penetrować moją jamę ustną. Najbardziej zainteresowało go miej podniebienie i język.

Nie mogę powiedzieć bo było przyjemnie... tak przyjemnie. Gdy się w końcu od siebie oderwaliśmy tworząc nitkę śliny pomiędzy nami spojrzałem się na chłopaka z uśmiechem i szepnąłem ciche ,,dziękuje".

- Idziesz do Lefta? - powiedział z lekkim, jak dla mnie sztuczny uśmiechem. Gra dalej czy mi się wydaje?

- Tak, idziesz ze mną ? - spojrzałem się pytająco.

- Mogę, ale masz coś dla mnie zrobić. - samoistnie się uśmiechnąłem i podnosząc brwi do góry.

- Jasne, co takiego? - szarooki przysunął się blisko do mojego ucha, czułem jego ciepły oddech.

- Dziś wieczorek przyjdziesz do mnie... - wyszeptał dmuchając mi w ucho. Na ten słowa gest cały się zaczerwieniłem i wzdrygnąłem. Co on chce czyżby... nie, niemożliwe. A może ? Nie, na pewno nie. Po chwili oddalając się od mojego ucha powiedział jeszcze - Sam

Kiwnąłem tylko zawstydzony głową mrucząc ciche ,,yhym" i nie zwracając uwagi na moich przyjaciół ruszyłem w stronę gabinetu a demon za mną. Kontem oka widziałem zdziwionego Mike i Dasti. Szczerze to mam ich teraz gdzieś pfffu.

Właśnie sobie uświadomiłem to co przed chwila zrobiłem...! J-ja znowu dałem się pocałować i to jeszcze przy tej dwójce. Złapałem się ręką za czoło i westchnąłem. 

Szedłem razem z szaro włosym do gabinetu Leftan'a w strasznie niezręcznej ciszy. Nie chce się odezwać jako pierwszy a on pewnie także. W końcu do samego gabinetu się nie odezwaliśmy. Gdy byłem już przed drzwiami, zapukałem w nie i po chwili w nich pojawił się czarno włosy.

- O to wy wchodźcie - otworzył szerzej drzwi i wszedł do pomieszczenia a my za nim. - ty pewnie po leki? - zaczaił, szuka leków w półce.

- Tak - odpowiedziałem i usiadłem sobie wygodnie na łóżku. Zack zrobił to samo siadając obok mnie. Niebieskooki podszedł do mnie i podał mi leki.

- Masz weź dwie podłożone zielone i po jednej z tych dwóch opakowań. - pokazał mi palcem na dwa opakowania tabletek podając mi przy tym wodę - i będziesz je brał tylko wtedy gdy ci to powiem jasne?

- Jak słońce - posłałem delikatny uśmiech chłopakowi.

Wyciągnąłem potrzebne tabletki z opakowań i je połknąłem popijając wodą. Nagle zaczął dzwonić telefon szarookiego demona siedzącego obok mnie. Wstał i wyszedł z pomieszczenia.

- Tooo coo, było coś ? - Uśmiechał się tymi oczami myślące tylko o jednym.

- O czym ty pieprzysz Głupi Elfie - spojrzałem się lekko podenerwowany na niego, a on po usłyszeniu ostatniego słowa się chyba lekko wkurzył...



-

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro