Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 14

  - Boli? - Zapytał a ja przytaknąłem. - Zabije tego kto ci to zrobił! 

- Mike ! - Krzyknąłem w jego stronę gdy wstał i ruszył wściekły w stronę wyjścia.  

Nie słuchał mnie po prostu wyszedł trzaskając drzwiami. Był zły? Zawiedziony? A może się Martwił? Już sam  nie wiem... Która jest godzina? Siódma ? Na serio Mike? Serio? No cóż jak już wstałem to pójdę się wykąpać. Zabrałem jakieś normalne ubrania z szafy i ruszyłem w stronę łazienki. Odkręciłem prysznic i się rozebrałem, spojrzałem w lustrze na swoje plecy, tak jak myślałem mam ślad po zastrzyku. Mam czerwony ślad i boli. Wszedłem pod prysznic. Szybko się wykąpałem, po czym przebrałem wychodząc z pomieszczenia.   Ku mojemu zdziwieniu w pokoju był Mike i Dasti, siedzieli na moim łóżku i o czymś rozmawiali. Próbowałem to olać i robić to co chciałem czyli spać szybko do nich podszedłem i w mgnieniu oka położyłem się za nimi ciągnąc przy tym kołdrę. Zawinąłem się w rulonik a oni się na mnie patrzyli.  

- Co wy tu robicie ? - Wymamrotałem z pod pościeli przerywając niezręczną ciszę.  Nic nie odpowiadali, podniosłem się do pozycji siedzącej i na nich spojrzałem. Wyglądali na dość smutnych i zmartwionych... Trochę się zmartwiłem przecież nie często widzi się ich w takim stanie, może Dasti'ego znam tylko kilka dni, ale często z nim przebywam i się nigdy tak nie zachowywał, a jeśli chodzi o złotookiego to tylko w ważnych sprawach tak się zachowuje. - H-hey Co się dzieje? - Zapytałem zmartwiony. Chwilę czekałem na odpowiedź, ale czarno włosy  w końcu mi odpowiedział.

- To chyba my powinniśmy zadawać to pytanie. - Spojrzał na moją szyje po czym spojrzał mi w oczy. - Powiedz nam co się dzieje, co się wczoraj stało, czemu cię nie było cały dzień? - Chciałbym im to wszystko wyjaśnić, ale nie wiem jak... 

- J-ja... - Za jąkałem się. Po chwili westchnąłem i wydusiłem to... Powiedziałem im wszystko od nieudanej wpadki z lekami po wczorajszy dzień, mówiłem wszystko jak najbardziej szczegółowo by wszystko dobrze wyjaśnić. Nic się nie odzywali tylko patrzyli na mnie ze zdziwieniem , ostatnio im mówiłem coś, ale nie tak szczegółowo, i nie mówiłem tyle o Zack'u. A to co się działo wczoraj... najchętniej bym o tym zapomniał. Nie był to mój pierwszy pocałunek, ale pierwszy z facetem... I to nie z byle jakim nie dość że przystojnym to do tego syn władcy demonów. Kończąc moją piękną wypowiedź odetchnąłem z ulgą. - I tak to było. 

- Mówiłeś coś o tych lekach i w ogóle, ale nie wiedziałem że musisz być w ,,takich stosunkach"  z innym demonem. - Czarnowłosy patrzał na mnie uważnie przysłuchując się każdemu mojemu słowu. 

- Po wybraniu odpowiedniego demona do przemiany musisz z nim spędzać mnóstwo czasu i mieć z nim dobry kontakt fizyczny. Dopiero po przyzwyczajeniu się organizmu do demona możesz zostać przemieniony. - Tłumacząc im to wszystko  zrobiło mi się niedobrze, i głowa zaczęła mnie strasznie boleć.

- Ej Chris wszystko w porządku ? - aż podskoczył z miejsca. - Zbladłeś. - Pokiwałem przecząco głową i złapałem się dłonią za usta wstając z miejsca i biegiem ruszyłem do łazienki.

Uklęknąłem przed ubikacją i zacząłem wymiotować, Dasti i Mike od razu ruszyli za mną biegiem.Nic się nie odezwali tylko złotooki uklęknął obok mnie i gładził mnie po plecach a Czarnowłosy poszedł zrobić herbatę na stołówkę. Gdy skoczyłem poszedł i pomogli mi wstać i ruszyliśmy do pokoju. Kazali mi usiąść na łóżku, zrobiłem co kazali i podali mi herbatę. Usiedli po moich dwóch stronach a ja zacząłem pić napój bogów.  

 - Coś mi się przypomniało. - Chciałem wstać by podejść po dany przedmiot, ale zatrzymała mi ręka jednego z chłopaków. 

- Nie wstawaj ja ci podam. - Powiedział Dasti, a mój przyjaciel przytaknął popierając jego słowa. Kiwnąłem głową twierdząco. - To co chciałeś? 

- W szafie mam takie czarne pudełeczko. - Pokiwał głową podchodząc do szafy otwierając ją. Pochylił się na daną rzeczą. - Są w niej tabletki. - Spojrzał się na mnie zdziwiony. 

- Które? - Westchnąłem. - Ty wiesz ile ich tu jest? - Spojrzał się na mnie pytająco.

- Dlatego chciałem sam po nie iść. - Znów chciałem wstać, ale złotooki mi przeszkodził.

- Ty się nie ruszasz chucherko!!  - Spojrzałem na niego gniewnie.

- Jak mnie nazwałeś? - Posłałem mu groźne spojrzenie. 

- Ty się widzisz? Takiego patyka to strach gdziekolwiek puścić samego.  - Uśmiechnął się, wiedział że nienawidzę jak uważa mnie za coś strasznie kruchego

- Ha! Jak takie chucherko to czemu mogę ci skopać tyłek? - Zaśmiałem się szyderczo.

- Fory ci zawsze daje byś mógł się cieszyć wygraną. - Fuknął udając  fochniętego, ale mu to nie wychodziło.

- Taaaa, na pewno. - Zaśmiałem się na jego słowa.

 - Dobra koniec chłopaki, musisz leki wsiąść. Jak nam mówiłeś jest niebezpiecznie ich nie brać.

- Eh dobra podaj mi je. - Wziął pudełeczko z lekarstwami i podszedł do mnie podając mi je do rąk. Wziąłem potrzebne lekarstwa i połknąłem je popijając resztką herbaty. 

Siedzieliśmy tak jeszcze gadając o niczym i wszystkim, aż nie zacząłem kichać. Gdy kichałem ci debile zaczęli się ze mnie śmiać...



  

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro