Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 12

- Ała. Co ty robisz? - Jęknął i na mnie spojrzał pytająco.

- B-bo t-ty.... - Jąkałem się nie wiedziałem co się dokładnie dzieje. - I... i j-ja si.. się Po... poca... Pocałowaliśmy.

- I ? - Zack się podniósł na mnie spojrzał. Spojrzałem na niego cały Czerwony już nie wiem czy ze złości czy z zawstydzenia.

- I ?! I to z tego że jesteś facetem i ja też nim jestem, a w dodatku jesteś PIEPRZONYM DEMONEM !! - Chyba go wkurzyłem bo tylko się na mnie spojrzał gniewnie.

- Hmmm jeśli jestem ,,pieprzonym demonem" to mogę robić co mi się żywnie podoba. - Rzucił mnie do pozycji leżącej i usiadł mi na biodrach.

- C-co ty... !! - Nie dokończyłem bo on kolejny raz wbił się w moje usta, ale tym razem szybko i agresywnie. Swoją rękę położył na moim karku i ją lekko podtrzymywał. Chciałem się wyrwać swoimi rękami popychadłem jego klatkę piersiową, ale nie pozwolił mi na to drugą rękę złapał moje oby dwa nadgarstki i trzymając je mocno odsuwając swoje usta na chwile od moich położył mi nad głową. Mocno je ścisnął i znów złączył nasze usta w bardzo agresywnym pocałunku Jego język był w mojej buzi, z moich oczu poleciały łzy. Nie chce, nie chce!! Krzyknąłem w myślach.

- Ała kurwa! - puścił mnie i włożył sobie palec do buzi po czym go wyciągnął i była na nim krew. Tak ugryzłam go w język, i to dość możni że aż mu krew leci. Nadal siedział mi na biodrach. Spojrzał się na mnie gniewnie. - Pojebało cię !? Lubisz agresje to będziesz miał agresja! Koniec cackania chyba nie wiesz kim ja jestem. - złapał mnie za podbródek nachylając się nade mną. Szepcząc mi w usta:

,,Czas na moją lekcję"

Po czym znów wbił się w moje usta bez problemu spowodował bym z nim współpracował. Po chwili zaprzestał penetrowania mojej buzi i zszedł z pocałunkami  trochę niżej dokładnie do mojej szyi, która całował i lizał. Potem zassał się w jednym miejscu przegryzając je poczułem jak leci  mi z tego miejsca krew. Zack cały czas zajmował się moją szyją i zlizywał z niej krew. Bałem się naprawdę się bałem, ale czułem też przyjemność gdy mnie całował. Robił to tak delikatnie a zarazem szybko i namiętnie. Jakby nie chciał mi zrobić krzywdy.Gdy zszedł pocałunkami jeszcze niżej do obojczyka znów się zabrał za nową malinkę , których mam już zapewne z cztery. Gdy skończył  podniósł lekko głowę odsuwając się przy tym od moich obojczykiem i szyi uśmiechając się patrząc na swoje ,, dzieło „.

Znów nachylił się nad moją twarzą i na mnie spojrzał. Naprawdę Ma śliczne oczy. Nawet bez wyrazu emocji są piękne. Ale gdy w tych oczach widać jakiekolwiek emocje to mam kisiel w gaciach! Z moich przemyśleń wyrwał mnie kolejny pocałunek, Zack polizał moją dolna wargę prosząc o wstęp. Rozchyliłem delikatnie usta a on wsunął swój język. Nie protestowałem bo i tak mi do nie wyjdzie. Oddałem się rozkoszy pocałunku, choć tego nie chce to chciałbym mieć z tegoś jakoś korzyść. Zack pogłębił pocałunek, a nasze języki zaczęły swój taniec. Odsunęliśmy się po momencie dysząc.

- Dlaczego to zrobiłeś? - Zapytałem nie obwiniając w bawełnę.

- Co niby? - Odpowiedział patrząc prosto w moje oczy ja zrobiłem to samo. Nasze spojrzenia się kolejny raz skrzyżowały, a ja się zamyśliłem i zapomniałem mu odpowiedzieć. - Hmmm? - Mruknął czekając na odpowiedź, którą w końcu otrzymał.

- Nno, no wie wiesz.... - Po wrzuceniu do rzeczywistości. Spoglądał na mnie tak Jakby nie wiedział o co chodzi, on po prostu chce bym to powiedział! Chce wiedzieć dlaczego to zrobił, ale te słowa nie mogą mi przejść przez gardło, ale się odważyłem i powiedziałem. - No całowałaś mnie, dlaczego?

- A czemu by nie ? - Zbliżył Swoją twarz do mojego ucha i szepnął. - W końcu musisz być blisko demona i mieć z nim kontakt fizyczny.

- A nie było innego sposobu? - Widziałem że się mną tylko bawił, nic więcej.

- Jest kilka nudnych sposobów. No jest jeszcze seks - otwarłem szerzej oczy i spaliłem buraka.  Pojebało go  już do reszty mógł tego nie mówić - patrząc na twoja reakcje dobrze, że to powiedziałem - nic się nie odezwałem tylko odwróciłem wzrok by nie widzieć jego twarzy i tego głupiego uśmieszki.

- A możesz ze mnie wstać ? - Burknąłem cicho wręcz prawie nie słyszalne.

- Po co ? - Szybko się do mnie przytulił i obrócił nas tak abym ja i on leżeli na boku twarzami do siebie. - Wygodnie mi.

- A mi nie. Odsuń się ode mnie. - Chciałem go popchnąć, ale mocniej przyciągnął mnie do siebie i nie puszczał.

On leżał cały czas trzymając mnie w ramionach i o czymś rozmawialiśmy. Powiedział mi że żeby mój organizm dobrze się przyzwyczaił do Demona bo jeśli tego nie będę robił leki które zażywam nie będą działać a ja mogę zginąć. Rozmawiało mi się z nim całkiem przyjemnie, gdyby nie to że byliśmy w takiej pozycji było by naprawdę miło i sympatycznie. Wiem też że przytulał mnie i całował tylko by mój organizm się przyzwyczaił nic więcej to nie znaczyło. Szczersze to co ja sobie myślałem że syn władcy demonów polubił   człowieka takiego jak ja, a co dopiero w facecie.

Nie wiem która jest godzina, ale wiem że leżymy tu już dość długo. Przypomniało mi się coś ważnego. Wypełzłem z ramion szarookiego i ruszyłem w stronę toalety, nie zamknąłem drzwi na klucz bo chciałem tylko sprawdzić stan na mojej szyi. Spojrzałem w lustro i Tak jak myślałem miałem 4 malinki do tego dwie dość mocno widoczne. Dotknąłem jednej z nich ta co była najbardziej widoczna u najbardziej bolała, z niej sączyła się już zaschnięta krew, dotknąłem lekko śladu dosłownie tylko przejechałem palcami po malince i syknąłem z Bólu.

- Ał!

- Co robisz ? - Do pomieszczenia wszedł Zack.

- A pukać nie łaska ? - spojrzałem na niego podnosząc brwi pytająco.

- Ja nie muszę. - Ruszył obojętnie ramionami i do mnie podszedł. - Ładnie wyszło.

- To? - Pokazałem palcem na malinkę.

- Yhym - Mruknął

- Jesteś chory! - Prychnąłem. - Która jest godzina?

- Hmmm chyba Coś około dziewiętnastej.

- Już ta godzina? Jak my długo robiliśmy ,,to". A na dodatek chyba nie brałem leków. Już nie pamiętam. To ja już może pójdę... - Chciałem wyjść z łazienki, ale zostało mi to uniemożliwione. Zack złapał mnie za ramię i posadził na półce, która była obok umywalki. - Co ty robisz? -Spojrzałem pytająco podnosząc przy tym brwi. Nic nie powiedział, spojrzał się na mnie i zaczął coś grzebać w szufladzie. Wyciągnął z niej jakieś leki i strzykawkę. - Co to? I po co? - Po co mu to co on chce zrobić.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro