Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1

Witam moi kochani Pierwszy rozdział nowego opowiadania


Mam na imię Christopher mam prawie 16 lat jestem rasy ,,ludzkiej". Mam ciemny blond włosy, czerwone oczy jak krew, których nienawidzę. Obrzydzają mnie, ludzie mi ich zazdroszczą i mówią, jakie są piękne i pociągające, ale ja ich nie znoszę. Są. Straszne...



*****



Obudzi mnie budzik o 6;30 , wytarzałem się z mojego mięciutkiego łoża i podszedłem do szafy, z której wyciągiem biały T-shirt, czarne dżinsy i czarną skórzaną kurtkę następnie ruszyłem w stronę łazienki, wziąłem szybki prysznic. Po kilku minutach opuściłem pomieszczenie i pokierowałem się w stronę kuchni, zrobiłem sobie śniadanie, nie wspomniałem mieszkam sam moi rodzice jakby to ująć ,,Gdzieś Spierdolili" to było jakiś rok temu, nie przejmowałem się tym za bardzo, bo i tak nie miałem z nimi dobrego kontaktu i się mną nawet nie przejmowali. Zrobiłem sobie kanapkę z serem i sałatą, szybko ją pochłonąłem, nie jadłem zbyt dużo, ponieważ nie byłem zazwyczaj głodny, byłem wręcz przyzwyczajony do tego, że chodziłem głodny, gdy byłem młodszy, to rodzice ,,zapominali"o mnie. W tym momencie usłyszałem dzwonek do drzwi, od razu podbiegłem do nich i je szybko otworzyłem, w progu stał mój najlepszy przyjaciel Mike, był o kilka centymetrów wyższy ode mnie, bo miał 180 a ja 175, więc nie było dużej różnicy między nami. Miał granatowe włosy a końcówki lekko białe, miał prawie złote oczy, które błyszczały. Był lekko umięśniony, lecz bez przesady, w lewym uchu miał dwa srebrne kolczyki, tak jak ja, bo robiliśmy je razem jakieś 8 miesięcy temu. Ogólnie miał łagodną twarz, ale miał lekko zadarty nos i był bardzo przystojny, ale był debilem, oczywiście w dobrym znaczeniu. Zawszę mnie wspierał, rozśmieszał i nigdy się z nim nie dało nudzić. Wszedł do mojego mieszkania i objął mnie ramieniem i z uśmiechem na ustach powiedział:

-To, co lecimy? Zbieraj swoje rzeczy i idziemy na autobus, bo się znowu spóźnimy.-Lekko zachichotał pod nosem, na co ja zrobiłem to samo.

-Ale przecież to przez Ciebie się ostatnio spóźniliśmy, ponieważ zachciało ci się pomęczyć przed szkołą i poszliśmy zagrać za dom w koszykówkę. - Zaśmiałem się na wspomnienia z tamtego dnia, bardzo dobrze się bawiłem z przyjacielem tak jak zawsze.

-Nie moja wina, kapitanie! - No tak byłem kapitanem drużyny koszykarskiej w naszej szkole, do której uczęszczaliśmy. -Proszę o wybaczenie!- Głośno się zaśmiał, na co ja tylko spojrzałem na niego jak na idiotę.

-Ale z ciebie głupek. -Parsknąłem z lekkim uśmiechem na twarzy i zabrałem swoje rzeczy w rękę. - Idziemy rezerwowy?

-CO?! Jakie rezerwowy? Przecież jestem w pierwszym składzie. - Jęknął zdziwiony. - Nie możesz tak! - Rzucił mi się na szyję i błagał, żebym tego nie robił, na co ja tylko się z niego śmiałem, bo robił tak za każdym razem. On dobrze wiedział, że bym go nie dał na ławkę, bo jest za dobry. Wyszliśmy z mieszkania i skierowaliśmy się w stronę przystanku, całą drogę się wygłupialiśmy i śmialiśmy ze swojej głupoty. Znam Mike'go od dziecka, od zawsze byliśmy jak bracia i mogliśmy sobie powiedzieć wszystko.

*****

Byliśmy przed budynkiem szkoły, jak zwykle robiła niezłe wrażenie, była wielka, miała ogromne boisko, ogród. Miała z pięć pięter i dach, na którym często siedzieliśmy ze złotookim. Poszliśmy w stronę wejścia, a potem w kierunku naszej klasy. Mieliśmy lekcję z naszym wychowawcą panem Mishimą, który uczył Matematyki, a Mike jej ani trochę nie kumał i zawsze się sprzeczał z nauczycielem. Gdy usiedliśmy w naszej ławce na końcu. Zadzwonił dzwonek, a do klasy wszedł nasz nauczyciel, Przywitał się z wszystkimi głośnym ,,Dzień dobry" po czym usiadł na krześle, popijając herbatę. Uznał, że dziś nam odpuści i możemy robić, co chcemy, tylko mamy być chicho. Jak by tego nie wykorzystać i omówić nasze dzisiejsze plany na wieczór, ponieważ zawsze w piątki razem z Mike'm albo nocowaliśmy u siebie nawzajem, albo wychodziliśmy na miasto lub imprezy.

-To, co dziś robimy?-Zapytałem, podnosząc wzrok na jego twarz, na co on tylko westchnął jakby myślał.

-Może pójdziemy dzisiaj do nowego klubu? -Od razu się uśmiechnął, bo kochał imprezy jak nic innego. Kiwnąłem głową twierdząco i spytałem się w którym klubie. - Otworzyli nowy na obrzeżach miasta, podobno są tam wszystkie rasy. -Podniosłem zdziwiony brwi, bo rzadko się zdarzają takie kluby.

-No nie wiem, czy o dobry pomysł...- Chciałem coś jeszcze powiedzieć, gdy Granowo włosy zrobił oczka szczeniaka, którym trudno się przez i nie zgodzić. - No dobra...

-Jej!! Jesteś najlepszy Chris!- Wykrzyknął, przerywając mi, na co nauczyciel wykrzyknął, żeby się zamknął, na co on przeprosił i usiadł. Do końca lekcji rozmawialiśmy o wieczornej imprezę w Klubie. Ustaliliśmy, że ubierzemy się na odwrót ja na czarno on na biało, będzie to zajebiście wyglądać. Bo mi pasuję czarny a Mike'mu Biały.


*****

Gdy lekcje się skoczyły, poszliśmy do galerii, by kupić mi buty a Złotookiemu spodnie.

-Założyłeś je?

-Egh..! Powiedz mi, jak ja mam je założyć, jak mi się nawet noga nie mieści!- Warknął, z czego ja się zaśmiałem i mu powiedziałem, że ma za dużą dupę, na co strzelił dziecinnego Focha i poszedł po inne spodnie.- A te? Mogą być, co nie?- Kiwnąłem głową twierdząco, bo te mu bardzo pasowały.

-Super są, bierz, bez gadania! - Zadecydowałem za niego, bo lepiej się na tym znałem niż on, on był w wybieraniu ciuchów jak ja dobrze gotuję, czyli beznadziejne.

-No okey, to teraz po twoje buty.- Potwierdziłem szybko i Granatowo włosy poszedł zapłacić. Z wyborem butów nie miałem problemów, zwykłe czarne, lecz dobre do tańczenia.

- Ej idziemy jeszcze do kawiarni się czegoś napić, bo jet 15;30, a impreza zaczyna się o 19:00. - Zaproponowałem, na co mój przyjaciel się zgodził i ruszyliśmy w kierunku naszej ulubionej kawiarni. Usiadaliśmy w ,,naszym" stoliku, byliśmy tam stałymi klientami, wszyscy tam nas znali i gdy wchodziliśmy, wiedzieli, co byśmy chcieli, po chwili podeszła do nas jedna z kelnerek Alice.

-Część chłopaki, dawno was nie widziałam, jak życie?

-Ujdzie, dzisiaj idziemy do tego nowego kluby na obrzeżach. - Dziewczyna na, gdy tylko usłyszała to, co powiedział chłopak, wzdrygnęła się z zachwytu. - Też chcesz iść?- A ja tylko kiwnąłem głową na znak zapytania o to samo. Lubiłem ją, czasami chodziliśmy z nią na imprezy i się dobrze bawiliśmy.

- Chciałabym, ale nie mogę, muszę pilnować siostry.- Westchnęła tylko i szybko zmieniła temat z zapytaniem, czy podać nam to, co zwykle, odpowiedzieliśmy potwierdzająco, na co ona Się uśmiechnęła i poszła nam po dwie lemoniady i kawałek czekoladowego ciasta z dżemem wiśniowym, który swoją drogą był przepyszny! Gdy wróciła, podziękowaliśmy i zapłaciliśmy.

Szliśmy w stronę naszych domów i ustaliliśmy, że spotkamy się o 18;30 w jego domu. Wchodząc do domu, szybko pobiegłem pod prysznic i się wykąpałem, żeby oczywiście ładnie pachnieć, co nie ? Przebrałem się, w ustalony stój i zaczesałem ręką swoje włosy do tyłu, podniosłem swój telefon i sprawdziłem godzinę, - 18;03 trzeba się zbierać- Pomyślałem i pobiegłem do pokoju po nowe buty, założyłem je i wyszedłem z mieszkania. O 18;28 byłem już u przyjaciela i wlazłem na Hama do jego domu krzycząc "Jestem". Jego dom był duży, gdy się wchodziło, na wprost był duży salon z jadalnią na lewo były drzwi do kuchni a obok schody na drugie piętro, z których właśnie schodził Mike.

- Idę, idę.- Schodząc, o mało co się nie wywalił, bo zakładał w tym czasie buty. -Kurwa! -Potknął się i prawie spadł, ale skubany miał szyki refleks i złapał się obręczy. Ten to ma szczęście!

-A już myślałem. - Mruknąłem pod nosem, a on chyba to usłyszał, bo zmarszczył brwi i podszedł do mnie, pstrykając mnie w czoło, na co ja lekko jęknąłem.

-Ał! A to za co?

-Ty dobrze wiesz.- Lekko się zaśmiałem, co on odwzajemnił.- To choć idziemy. - obwinął mnie ramieniem i ruszyliśmy w kierunku wyjścia.  


/C.D.N/





Chris:

Mike:




Myślę że się podobało

1322 Słów

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro