Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 10




Następnego dnia miałem wziąć rano leki po czym musiałem iść do Dylana. Podobno mam go znaleść na sali konferencyjnej. Przebrałem się w ,, mundurek " i ruszyłem w stronę pomieszczenia w którym mieliśmy się spotkać. Po kilku minutach byłem już na miejscu. Nikogo nie było w pokoju oprócz mnie.  Usiadłem na kanapie i czekałem. W ciągu kilku minut otworzyły się drzwi od wyjścia z pomieszczenia i stanął tam Zack a nie Czarnowłosy. Spojrzał na mnie po czym podszedł do mnie i Usiadł obok mnie na kanapie. Przez chwile się do siebie nie odbywaliśmy . Ale on przerwał tą ciszę.

- Dylan'a nie będzie. - Powiedział to bez uczuć. I jak on niby ma być dobrą osoba ? Nie wydaje mi się by taki był. - Dzisiaj ja się tobą ,,zajmę" - Dał dużo nacisk na ostatnie słowo.

- Czemu go nie będzie ? - Jestem w stanie zrobić wszystko by tylko spędzić z szarooki jak najmniej czasu to możliwe.

- Miał coś bardzo ważnego do zrobienia. - Spojrzał na mnie tymi oczami bez Jakiegokolwiek wyrazu życia. On ma niby uczucia ? Pfff nie rozśmieszajcie mnie. Wstał i nie patrząc na mnie ruszył do drzwi w czasie powiedział oschle - Choć.

Ruszyłem za nim bo co innego mi pozostało? Nic... nie uda mi się stad wyrwać, bo i tak nie zostawię Mika i reszty. Ehh... zanim się zorientowałem uderzyłem w plecy szarookiego wywalając się przy tym na podłogę . Spojrzałem na niego pytająco gdy się odwrócił w moja stronę. Ten tylko wzruszył ramionami i otworzył jakieś drzwi z czarnym numerem 4 wygrawerowanym na kawałku metalu. Podniosłem się do pozycji siedzącej i ruszyłem za nim. W pokoju były dwa duże okna naprzeciwko drzwi wejściowych białe ściany i podłoga z czarnych desek. A na ścianach było mnóstwo brązowych szafek na klucz. W rogu pokoju była duża szara kanapa narożnikowa a przed nią mały stoliczek. Po lewo od wejścia było duże brązowe biurko z laptopem. Zack pokazał otwartą dłonią na kanapę informując mnie bym tam usiadł, wykonałem polecenia a on podszedł do biurka i przy Nim usiadł włączając urządzenie. Siedziałem chwile w milczeniu po czym mi się znudziło, wiec wstałem i podszedłem do niego. Nachyliłem się nad biurkiem i się przyglądałem szaro włosemu. On na to nie reagował nawet na mnie nie spojrzał. Tylko przeglądał coś w tym głupim laptopie. Chyba dość długo się na niego patrzyłem bo straciłem rachubę czasu i się zamyśliłem nie widząc nawet kiedy on wyłączył urządzenie i odszedł od mnie.

- Kontaktujesz? Czy nie? - Dopiero teraz zauważyłem że tyka mnie długopisem po policzku. Otrząsnąłem się i na niego spojrzałem.

- C-co?! - podniosłem zdziwimy brwi i na niego spojrzałem. Jak zwykle ten sam wyraz twarzy, bez uczuć...

- Przestałeś kontaktować a mamy zajęcia. - spojrzałem się na niego jak na debila, którym był, ale to mały szczegół.

- No tak zapomniałem - Użyłem takiego sarkazmu by go wyczuł - Ale to ty przecież cały czas siedziałeś przy laptopie i kazałeś mi siedzieć na kanapie. - wystawiłem mu język by go obrazić, ale nie podziało...

- Hmmm, ale nie ja cały czas wlepiałem swoje gały w swojego nauczyciela. - Spojrzał na mnie z kpiną na twarzy.

- Nie ja uciekłem z gabinetu doktora. - I się wkopałem, zakrytem usta buzią. Ten się na mnie spojrzał. I złapał mnie za bluzkę rzucając  na kanapę.  Syknąłem  z bólu gdyż uderzyłem się od tyłu w twardą krawędź kanapy. Leżałem na plecach a on zawisł nad mną na czworaka. - Co ty....  - Nie udało mi się więcej  powiedzieć.

- Ty myślisz że masz zjebane życie tylko przez tą jedną sytuacje ?! Nie wiesz co to prawdziwe cierpienie psychiczne i fizyczne! Wiesz ? Chyba nie! Wiec nie mów że masz tak do dupy! - krzyczał, cały czas krzyczał. Nie rozumiałem...

Naprawdę nie rozumiem. Poczułem jak po moim prawym policzku spływa coś mokrego. Łza ?! Ja płacze ?! Nie!! Przez tego debila płacze ! Zack się uspokoił gdy zauważył moje łzy. Zszedł ze mnie kładąc się obok mnie i na mnie spojrzał. Zrobiłem to samo a nasze spojrzenia się skrzyżowały po czym  Położył swoją dłoń na moim policzku i przetarł mokrą strużkę łez. Po czym przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił. Oddałem gest wtulając się w jego tors nadal płacząc. Wplótł dłoń w moje włosy i zaczął mnie delikatnie głaskać a druga rękę położył na moich plecach i zrobił to samo co z drugą. Był taki ciepły. Mocniej wtuliłem się w ciało szarookiego. Nie wiem jak długo tak leżeliśmy wtuleni w siebie, ale zapewne dość długo bo zasnąłem.

Poczułem ciepły powiew wiatru na mojej twarzy. Otwarłem zaspane oczy marszcząc przy tym nos, był to Zack lekko się uśmiechając w moją stronę. Zaraz CO?! On się uśmiecha ? Nie mogę uwierzyć... Patrzyłem na niego z niedowierzaniem otwierając przy tym szerzej usta, przyglądałem się mu jak wryty w podłogę.  On na to lekko Prychnął śmiechem. I śmiać się bez pogardy potrafi? Jeszcze bardziej jestem zdziwiony ma naprawdę ładny uśmiech wyglada naprawdę przyjemnie z tą mimiką twarzy.

- Ty się uśmiechasz. - On na to znowu prychnął śmiechem. - I się śmiejesz. - Nie wiem o co tu chodzi. Ale zaraz która jest godzina ? Ile ja już tu leżę ?  Zacząłem się rozglądać po pomieszczeniu by zorientować się dokładnie gdzie ja jestem i co tu robię. Leżę wtulony w syna władcy demonów. Spojrzałem znów na niego. - Która godzina ?

- Hmmm coś około piętnastej. - Nie no okey. Zaraz której ? Już jest ta godzina? Ale przecież ja tu byłem o dziewiątej.

-  Czemu mnie nie obudziłeś wcześniej  ? 

- Spałeś tak słodko że nie moglem cię obudzić. Tak słodko marszczysz mostek gdy ci dmuchałem w twarz.  - Powiedział z lekkim uśmiechem na twarzy

- I tak mogłeś mnie obudzić - wymamrotałem i Opuściłem  głowę by jej nie zauważył bo poczułem jak policzki mnie pieką. Co ja dziewczyna  że od takich słów się czerwienie ? Co się ze mną dzieje najpierw ryczę potem się przytulam a teraz czerwienie.  Noż Kurwa!

- Tak mocno byłeś we mnie wtulony że nie mogłem się jakkolwiek ruszyć. - Powiedział z wyraźnym zadowoleniem. Strzeliłem cegłę, teraz to byłem cały czerwony.

- Jeśli ci się to nie podobało mogłeś mnie po prostu odepchnąć i po sprawie. - Powiedziałem doprowadzając  swoją twarz do normalnego koloru.

- Nie no mi się bardzo podobało. - Zrobił chwile  przerwy po czyn dodał. -  Z tego powodu że siedziałem dzisiaj z tobą nie musiałem nic dziś robić a że spałeś to tez mogłem odpocząć. A nie siedzieć w papierach całym dniem.

- No to jak sobie odpocząłeś to możesz mnie wypuścić  i zrobić to co mieliśmy od początku. Czyli moje zajęcia.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro