Rozdział 7
Norbert
Gdy smacznie sobie spałem nagle ktoś się na mnie rzucił przez co natychmiast otworzyłem oczy. Powodem tego całego zamieszania była oczywiście Aorora.
- O jak dobrze że wstałeś-powiedziała uśmiechając się od ucha do ucha.
- Co się stało myszko?- spytałem. Zobaczyłem że jest ubrana w:
Wyglądała na prawdę ślicznie. Jeszcze do tego miała jasne różowe rajtuzki i balerinki. A włosy związała w dwie kitki po bogach.
~Sama słodycz.- Zawył mój wilk, ale z tym się akurat zgadzałem. Gdy moja malutka właśnie miała mi odpowiedzieć do pokoju wbiegła zdyszana kobieta przez co warknąłem a ona się pokłoniła.
- Wybacz Alfo, próbowałam ją powstrzymać ale mi się nie udało. Już ją zabieram.- Wyciągnęła dłoń do dziewczynki na co ta mocno się we mnie wtuliła, a ja zacząłem ją głaskać po plecach.
- Ja się nią zajmę. - powiedziałem stanowczo
- Ale..
- Nie ma żadnego ale, a teraz już sobie idź.- zacząłem powarkiwać. Gdy tylko kobieta opuściła pomieszczenie spojrzałem na mojego skarba i podniosłem jedną brew czekając na wyjaśnienia.
- No bo ja chciałam się z tobą zobaczyć a ona mi nie pozwoliła i tak jakoś wyszło że..
- uciekłaś.-dopowiedziałem na co na jej policzkach wykwitł rumieniec.
- Przepraszam.
- Już dobrze. Cieszę się że cie widzę.- Podniosłem ją i okręciłem w okół siebie na co zaczęła się śmiać. Boże jak ja uwielbiam kiedy to robi.- I co dzisiaj porobimy?
- Pobawimy się.
- Dobrze ty się chowasz a ja...
- Nie. To mi się już znudziło. Chce się pobawić lalkami.- Myślałem że się przesłyszałem. Przeżyłem chowanego, opowiadanie bajek ale lalki? Ja wielki zły okrutni alfa ma się tak upokorzyć? Nagle do głowy wpadł mi genialne względem mnie pomysł.
- Przykro mi ale nie mam takich zabawek.- Widziałem jak w jej oczach pojawiają się łzy.- No ale przecież to nie problem zawsze możemy je kupić.
- Tak! To chodźmy.
Pojechałem do sklepu z dójką omeg i Aurorą. Oni nosili torby a ja pilnowałem mojej kruszynki. Widziałem jak kobiety w sklepie patrzą na mnie porządliwie, lecz je ignorowałem.
- Chce tą.- powiedziała pokazując na najwyższą półkę. Wziąłem to co chciała i jej podałem. Obejrzała dokładnie swój pakunek i dała omedze. Nagle usłyszałem koło siebie głos pewnej dziewczynę.
- O jak świetnie zajmuje się pan siostrą to takie urocze i niespotykane by rodzeństwo tak dobrze się dogadywało.- Zatrzepotała uwodzicielsko rzęsami, a ja w tym momencie chciałem sprostować że to nie jest moja siostra, lecz coś mnie powstrzymało. A co się będę obcej babie tłumaczył. Niech myśli co chce.
Poczułem jak ktoś szarpie mnie za rękę.
- Narbert.
- Tak?
- Chce loda.- Oznajmiło moje słoneczko. Wziąłem ją na ręce.
- Dobrze już ci kupuję. Wiesz jakiego?
- Truskawkowy.- Nie zauważyłem nawet że ta ,, Pani" idzie za nami. Podeszła do mnie bliżej i niby przypadkiem się o mnie otarła i wzięła w palce policzek małej.
- Jak z ciebie słodka dziewczynka wiesz?- spytał przesłodkim głosem. Natomiast Aurora odepchnęła je rękę.
- Idź sobie.- Ona tylko się zaśmiał histerycznym śmiechem.
- Przestań dziecinko, ależ mnie rozbawiłaś. Wiec jecie lody, zamów też dla mnie Norbercie. Bo możemy mówić sobie po imieniu prawda. Ja jestem Kasandra.- Westchnąłem zapowiada się długo dzień . Za nim zapłaciłem lodziarzowi widziałem jak Aurora morduje wzrokiem tą drugą. Natomiast Kasandra nic sobie z tego nie robiąc uczepiła się mojego ramienia.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro