Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 42

Norbert

Zamiast zająć się pracą myślałem o Aurorze, gdy nagle usłyszałem głos głównego bety.

~ Alfo, intruzi na naszym terenie!- wstałem jak poparzony.

~ Ilu ich jest?

~ Całe stado.- byłem wściekły. Jak ktoś śmiał wkroczyć na mój teren! Szybkim krokiem wyszedłem z gabinetu.

~ Wszyscy stawić się pod domem głównym. Nastąpił atak- nagle zobaczyłem jak do domu głównego napierają to co nowi wrogowie. Przemieniłem się szybko w wilka i stanąłem na czele watahy.

~ Brońcie siebie, swoich rodzin i watahy. Nie przerywajcie ataku, ponieważ poddanie się oznacza śmierć.- ryknąłem głosem alfy.

- Tak alfo!- odkrzyknęli. Niespodziewanie stanął przede mną przywódca wrogów.

~ Czego chcecie?- warknąłem w jego kierunku.

~ A jak myślisz? Wielki i niepokonany alfa? Zapłacisz mi za odebranie mi mojej spuścizny!- krzyknął jak obłąkany.- To ja zostanę głównym alfą! Tym razem nie pozwolę się pokonać! Nie pamiętasz mnie? Mam nadzieję że to ci przypomni.- w tym momencie horda wilkołaków rzuciła się w naszym kierunku. My również nie pozostaliśmy im dłużni i ruszyliśmy na wroga. Słyszałem krzyki i widziałem rozszarpane ciała. jednak nie zwracałem na to uwagi. Liczył się tylko efekt końcowy, którym musiało być moje zwycięstwo. Ruszyłem z niesamowitą szybkością na wroga i raz za razem zabijałem kolejnych wrogów. Byłem jak w amoku. Nie panowałem nad sobą. Nagle usłyszałem pisk. Nic nie warty w tej głuszy krzyków rozpaczy, a jednak bo był to pisk mojej ukochanej mate. Nie przejmując się niebezpieczeństwem ruszyłem do domu głównego. Omijałem, a jeśli było trzeba zabijałem tych którzy stanęli mi na drodze. Gdy wreszcie dotarłem na miejsce ujrzałem jak moja mate goni jeden z obcych. Rzuciłem się na niego i zaczęliśmy walczyć. Musiał to być beta bo nie było z nim tak łatwo jak z innymi. Zająłbym się całkowicie walką, gdyby nie krzyk mojej księżniczki. Odwróciłem się w tamtą stronę i ujrzałem wilkołaka który skoczył w jej stronę z wysuniętymi pazurami.

Aurora

Krzyknęłam i zamknęłam oczy. Nic jednak nie nastąpiło. Po woli otworzyłam oczy i zobaczyłam coś przerażającego. Norbert zasłonił mnie swoim własnym ciałem przed tym zabójcą. Widziałam jak pada na ziemię. Nie mogłam w to uwierzyć.

- Norbert.- spojrzał się w moja stronę. W tedy ujrzałam że ma wielką ranę z której wypływa mnóstwo krwi. Szybko do niego podbiegłam i próbowałam zatankować krew płacząc jednocześnie. Skupiłam całą swoją uwagę na nim więc nie zauważyłam że wilkołak za mną znów się na mnie zamierzył. Norbert był jednak szybszy. Szybko przykrył sobą mnie przez co odniósł kolejne rany. Spojrzałam mu w oczy, a potem niżej na jego klatkę piersiową.

- Ty krwawisz! - krzyknęłam zrozpaczona.

- Nic mi nie jest. Najważniejsze że ty jesteś bezpieczna - wydusił po czym zaczął się krztusić i krew wpłynęła mu z ust.

- Ja nie chciałam żeby tak wyszło.  To nieprawda że cię nienawidzę - rzekłam zdruzgotana. Nie wiedziałam czemu mówię to właśnie teraz. Jednak byłam przerażona jego stanem.  

Przyłożył mi dłoń do policzka po którym spływały łzy i delikatnie je wytarł.

- Wiem - rzekł, a jego oczy po woli zaczęły się zamykać. 

- Nie!- krzyknęłam zdruzgotana. 


Jak myślicie, jaki będzie ciąg dalszy, bądź  jaki chcielibyście żeby był? Piszcie w komentarzach.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro