Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 41

Aurora

Siedziałam nie ruszają się. Bałam się oto spytać jednak nie mogłam się pohamować. To byłó silniejsze ode mnie.

- Norbercie?

- Tak?

- Co z Jordanem?- spytałam cicho. On natomiast jeszcze mocniej mnie do siebie przytulił.

- Nie myśl o nim już nigdy więcej. Teraz masz mnie, on nie jest ci potrzebny.-zadrżałam pod wpływem jego słów.

Norbert

Po tym całym zdarzenie starałem się nie dostrzegać tego iż Aurora jakby się ode mnie oddaliła. Bolało mnie to , nie powiem. Jednak jak miałem się wobec niej zachować po tym czego się dowiedziałem?! Teraz sprawię że nigdy mnie nie okłamie bo nie będzie miała ku temu okazji. Już ja się oto postaram.

Właśnie zobaczyłem jak mój kierowca przywiózł Aurorę ze szkoły, dałem sygnał mojej mate by przyszła do gabinetu. Po chwili się tam pojawiła, nie uśmiechała się jednak jak zwykle na mój widok tylko miała głowę spuszczoną w dół.

- Jak było  w szkole?- spytałem od niechcenia.

- Dobrze.

- Dobrze? Nie działo się nic ciekawego?

- Nie.- zdenerwowała mnie trochę tymi swoimi pojedyńczymi odpowiedziami. Zawsze jak przychodziła do mnie miała dużo do powiedzenia. Mogła trajkotać cały dzień. Starałęm się uspokoić.

- Co byś powiedziała na to żebyśmy dzisiaj pojechali do kina.  Wykupiłem bilety na twoją ulubioną bajkę. - pomachałem jej biletami przed nosem.

- Mam dzisiaj dużo do nauki- wykręciła się i chciała odejść.

- Auroro o co chodzi?- spytałem

- O nic- opowiedziała i wyszła. Westchnąłem ciężko i przetarłem dłonią twarz. Musiałem jednak ją zrozumieć. Wkrótce zapomni o tym szczeniaku.

Aurora

Byłam na prawdę na niego wściekła. Kiedy weszłam do swojego pokoju rzuciłam plecak w kąt i rzuciłam się na łóżko. Zaczęłam walić dłońmi w poduszkę.

On nic nie rozumie, przecież Jordan to mój przyjaciel. Mój jedyny przyjaciel, którego teraz nie ma, a to wszystko przez Norberta. Nagle usłyszałam jakieś krzyki, a potem wycie wilków. Wstałam szybko i podeszłam do okna. Odsunęłam firankę i zobaczyłem jak jakieś duże stado biegnie w kierunku domu głównego. Szybko ją puściłam i stanęłam przy ścianie by nikt nie widział mnie przez okno. Byłam na prawdę przerażona. Słyszałam krzyki na dolnym piętrze więc zakryłam sobie uszy. Nie chciałam tego słyszeć. Nagle do pomieszczenia wpadł jeden z wilkołaków. Był cały zakrwawiony i uśmiechnął się krwiożerczo, gdy mnie tylko zobaczył.

- No chodź tutaj malutka.- pisnęłam przeraźliwie i zaczęłam uciekać, a on ruszył za mną. Nagle usłyszałam jak biegnący za mną wilkołak się zatrzymał. Ujrzałam jak Norbert z nim walczy, gdy na mojej drodze pojawili się kolejni. Zaczęłam płakać ze strachu. Jeden z nich zmienił się w wilkołaka i skoczył wprost na mnie. Mój krzyk rozległ się echem po całym domu...


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro