Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 36

Norbert

Obudziłem się przez coś mokrego co dotykało mojego policzka. Pokręciłem głową niezadowolony, przez co usłyszałem chichot. Otworzyłem oczy i ujrzałem nad sobą tego kundla Aurory. Odsunąłem go ręką i usiadłem patrząc na sprawczynię tego zajścia.

- Auroro co to ma znaczyć?- spytałem unosząc jedną brew. Zrobiła niewinną minkę.

- Jak to co? Robcio chciał się przywitać. – wyszczerzyła się w uśmiechu.

- Ja zaraz cię przywitam ty mały łobuzie.- powiedziałem ruszając w jej stronę. Ona natomiast ze śmiechem wybiegła z sypialni a pies poszedł jej śladem. Zacząłem ją gonić, byłem już w salonie i prawie bym ją dorwał, gdy na drodze stanął mi jeden z głównych doradców. Patrzył się na mnie oniemiały.

- Alfo.- odparł po mimo zaskoczenia i ukłonił się . Wiedziałem że ganianie po salonie za małym dzieciakiem nie przystoi mi ze względu na pozycję no, ale bez przesady. Uniosłem dumnie głowę i spojrzałem się na niego chmurnie.

- O co chodzi? Jeśli to nic ważnego możesz odejść.- oznajmiłem.

- Ależ alfo...- powiedział wskazując na mnie.- nie rozumiałem o co mu chodzi. Potem znów Aurora zaczęła się śmiać za kanapy. Nagle zdałem sobie sprawę że jestem w piżamie. Odesłałem machnięciem ręki doradcę i spojrzałem złym okiem na mate.

- Uważasz że to takie śmieszne, tak?- spytałem podchodząc bliżej. Na moje pytanie pokiwała głową na tak. Szybko do niej podbiegłem i zacząłem łaskotać.

- Przestań, przestań.- powtarzała.

- A nie zrobisz już mi takich numerów?- spytałem zaprzestając swoich czynności. Zrobiła zadumaną minę.

- Nie.- oznajmiła i uciekła. Co ja mam z nią zrobić. W chwili tych przemyśleń do salonu przyszli jeszcze inni członkowie stada. Czas najwyższy się ulotnić pomyślałem widząc ich zdziwione spojrzenia.

Aurora

Biegłam razem z Robciem do Jordana. Dawno już u niego nie byłam. Zapomniałam mu powiedzieć o super nowinie. Jestem mate Norberta. Teraz na pewno nie będzie miał nic przeciwko mojemu koledze. Szybko popędziłam do pokoju przyjaciela i zapukałam. Nikt mi nie odpowiedział więc weszłam do środka. Zauważyłam że , gdy Jordan tylko zobaczył kto przyszedł uśmiechnął się.

- Cześć!- wykrzyknęłam i mocno go przytuliłam, prze co o mały włos się nie przewróciliśmy.

- Cześć.- odpowiedział i odwzajemnił przytulasa. – nagle między nas wskoczył Robcio i zaczął się łasić o Jordana. - To twój piesek.- spytał.

- Tak, nazywa się Robcio. Prawda, że jest prześliczny.

- Tak jest słodki.- rzekł głaszcząc zwierzaka. Podniósł głowę i spojrzał się na mnie.- Przyszłaś żeby mi go pokazać?

- Nie mam dla ciebie o wiele lepszą wiadomość. Nie uwierzysz, ale...


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro