Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 26

Norbert

Usiedliśmy przy stole.

- Norbercie nic nie widzę.- uśmiechnąłem się i posadziłem ją na moich kolanach.

- Teraz lepiej?

- Zdecydowanie.- odpowiedziała. Po chwili nałożyłem na jej talerzyk trochę jedzenia i zacząłem ją karmić.

Amelia

To był najszczęśliwszy dzień w moim życiu. Właśnie poślubiłam swojego mate którego kocham całym sercem. Na początku naszej znajomości byłam zaskoczona i przestraszona. Porwał mnie, jednak zrozumiałam po pewnym czasie dlaczego to zrobił. Był wilkołakiem, a gdy nie mam jego przeznaczonej obok siebie zbyt długo słabnie. Wraz z nim także wataha. Na początku zostałam tylko dlatego. Później jednak gdy poznałam go bliżej przekonałam się jaki jest dobry i kochany. Oczywiście nie obejdzie się bez zaborczości i zazdrości. Gdy inni składali nam życzenia zobaczyłam postawnego mężczyznę który rozmawiał z moim mężem. Czułam że coś jest nie w porządku. Po pewnym czasie nieznajomy skierował przed siebie dziewczynkę która jak się okazało miała 10 lat. Kim on jest? Gdy już każdy zajął się sobą zapytałam.

- Albert kim on jest?

- To alfa. Najpotężniejszy wilkołak który sprawuje jak na razie największą władzę. Jest brutalny i nie ma uczuć. Bezwzględny morderca.- powiedział. Spojrzałam się na niego przerażona.

- Więc co on tutaj robi?!

- Jak to co? Zaprosiłem go oczywiście.

- Co zrobiłeś?! Sam mi powiedziałeś kim on jest więc dlaczego....

- To proste. Może mieć on wszystko czego zechce Amelio. Jest potężny i ma ogromną władzę. Nawet nie wiesz jakie było moje zdumienie gdy go ujrzałem. Nie wiem czy cieszyć się z jego wizyty czy raczej się niepokoić. Nie przyjechał by tu tak po prostu dla kaprysu.- zamyślił się. Natomiast ja spojrzałam w stronę tego tajemniczego mężczyzny. Był taki oschły i chłodny. W tem moje spojrzenie powędrowało do małej istotki koło niego.

- Albercie kim jest ta dziewczynka.- On jednak zamiast mi opowiedzieć odwrócił wzroku.

- Daj temu spokój, bo jeszcze wpakujesz się w kłopoty.- nagle wziął mnie za rękę i pociągnął na parkiet.- W końcu to nasze wesele. Trzeba się bawić.- roześmiałam się wraz z nim. Nie mogłam jednak tego tak po prostu zostawić. Dlaczego? Nie wiem. Ta malutka była naprawdę przeurocza.

Byłam już naprawdę trochę zmęczona. Zobaczyłam jak Aurora wciąż siedzi na kolanach tego... zresztą sami wiecie. Postanowiłam do nich podejść. Jego wzrok od razu spoczął na mnie.

- Przepraszam, ale czy nie chciałabyś trochę pobawić.- Spojrzała na alfę.

- Mogę?- widziałam jak się zastanawiał.

- Tak, tylko nie oddalaj się za daleko żebym cię widział.

- Oczywiście.- Z uśmiechem odprowadziła małą wzrokiem po czym przeniosłam gp na niego. Patrzył się na mnie osobliwie. Jakoś tak dziwnie.

- Radzę ci się nie wtrącać w sprawy o których nie masz bladego pojęcia.- stałam tam oszołomiona.

- Słucham...nie rozumiem

- Doskonale rozumiesz. Twój chłoptaś nie wspomniał że możemy czytać w myślach? Radziłbym ci więc lepiej i rozważniej je układać. Nie będę tolerował wtrącania się w moje sprawy.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro