Rozdział 19
Dwa lata później
Norbert
- Wzięłaś już wszystko Auroro?
- Oczywiście że tak . - Spojrzałem na nią podejrzliwie po czym sam sprawdziłem dla pewności czy aby czasem czegoś nie zapomniała.
- Norbert spóźnię się w końcu do szkoły, a to mój pierwszy dzień!
- Jeszcze nie widziałem nikogo , kto by się tak ucieszył że idzie do szkoły. Chyba dlatego, że jeszcze nigdy tam nie byłaś. Teraz jest to zrozumiałe.
- No jedźmy już.
- Dobrze, już dobrze po co się tak denerwować. - Wsiedliśmy do samochodu, ale za nim ruszyłem spojrzałem się spod oka na mojego aniołka.- Nie zapomniałaś o czymś?- popatrzyła na mnie niezrozumiale, a ja dałem jej dyskretny znak na pasy, które szybciutko zapięła. Więc ruszyłem w drogę.
Po 12 minutach byłem już na miejscu. Stanąłem i otworzyłem drzwi mojej księżniczce.
- Choć zaprowadzę cię do klasy.- Westchnęła i patrzyła na mnie oczami ze Shreka( możecie się zastanawiać skąd znam tę bajkę i powiem wam że odpowiedź mam przed sobą.
- Sama sobie poradzę nie musisz się fatygować.
- Ależ to dla mnie czysta przyjemność.- powiedziałem z kurtuazją. Wziąłem ją za rączkę i ruszyłem do klasy. było tam chyba z 20 osób. Tyle małych dzieci, krzyków i pisków. To nie na moje nerwy. Po chwili podeszła do nas, chyba wychowawczyni Aurory.
- Dzień dobry. Nazywam się Alice Murran.- podałem jej swoją dłoń.
- Norbert Barnart miło mi, a to jest Aurora. Jestem jej opiekunem prawnym.- powiedziałem bez zająknięcia. Za nim się zorientowałem moja kruszynka pognała już do innych dzieci. Nawet się z nią nie pożegnałem. Popatrzyłem się na nią jeszcze chwilę aż głos nauczycielki wyrwał mnie z zamyśleń.
- Proszę się tak nie zamartwiać, zaopiekuję się nią. Widać że szybko się zaklimatyzowała więc nie przewiduje żadnych komplikacji.
- Wierzę i dlatego powierzam pani Aurorę.
Kilka minut później
Cudownie! Już my się nią zaopiekujemy. Nie mogłem jednak usiedzieć na miejscy gdy nie było przy mnie mojej królewny. A jeśli coś się jej stanie? Jest taka krucha, delikatna i taka maleńka. Nie wytrzymuje już dłużej. Wybrałem numer pani Murran.
- Halo?
- Tu Norbert Barnart. Chciałem się dowiedzieć czy wszystko w porządku.
- Tak panie Norbercie proszę się nie niepokoić. Wszystko jest w jak najlepszym porządku tak samo jak dziesięć minut temu i jak pięć minut temu. Nic się nie zmieniło.- Trochę się zawstydziłem. Może jestem troszeczkę zbyt opiekuńczy.
~ Trochę?- naigrywał się mój wilk.- To mało powiedziane. Współczuje Aurorze.
~ A to niby dlaczego?
~ Popatrz no na siebie. Ma 7 lat i chodzi do zerówki a ty dzwonisz do szkoły co 5 min. Co będzie gdy dorośnie? Pewnie nawet nie będziesz chciał z domu jej wypuścić.
~ Przesadzasz.- Wróciłem do rozmowy telefonicznej.
- Rozumiem więc jakby coś się działo proszę dzwonić.
- Oczywiście. - Rozłączyłem się szybko. To będzie długi dzień.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro