Rozdział 9
Norbert
Popatrzyła na mnie tymi swoimi oczami. Westchnąłem.
- Pewnie czujesz się samotna.- Popatrzyła na mnie niezrozumiale. Sam byłem w dużym szoku tym co mówię ale jak widać mam taki dzień. - Nie spotykasz się z rówieśnikami, a pewnie byś chciała prawda?
- Tak, chciałabym.- Uśmiechnąłem się do niej lekko.
- Więc dobrze. Jak wrócimy poznam cię z innymi dziewczynkami zgoda?
- Tak!- Pisnęła i się do mnie uśmiechnęła.- Dziękuję. Będzie fajnie, pobawię się z nimi lalkami.- powiedziała z zapałem.
- Dobrze.- Po jakiś 25 minutach wróciliśmy do domu. Zaprowadziłem ją tam gdzie zazwyczaj bawią się dzieci. Wilczyce które tam były szybko spuściły głowy. - To jest Aurora i od dzisiaj będzie się tutaj bawić, macie na nią uważać, nic nie może jej się stać, zrozumiano? - Powiedziałem nieznoszącym sprzeciwu głosem. One jedynie pokiwały głowami na znak zgody.- Odwróciłem się w stronę mojego słoneczka i ukucnąłem. - Teraz muszę już iść pozałatwiać różne sprawy..
- Jakie sprawy?
- Ależ ty ciekawska. Nie ważne. Więc niczym się nie martw jak skończę to przyjdę i zobaczę czy wszystko w porządku, dobrze?
- Tak.
- No to idź się bawić.- Powiedziałem, a ona od razu pobiegła do dziewczynek które ją otoczyły. Muszę dać jej trochę swobody. Dobrze jej zrobią zabawy z rówieśnikami. Ja natomiast udałem się do gabinetu
Aurora.
Gdy Norbert mnie zostawił poszłam w stronę wskazanych przez niego dziewczynek. Czułam się trochę niepewnie. A jak mnie nie polubią? Gdy stanęłam przy nich wszystkie się do mnie uśmiechnęły. Dzięki temu czułam się trochę pewniej.
- Hej jestem Aurora.
- A ja Basia
- Lili
- Susan- przedstawiły się po kolei. już niedługo potem świetnie się bawiłam w ich towarzystwie. Postanowiłyśmy pobawić się w chowanego. Pomyślałam że nie dam się tak łatwo złapać. Inne dzieci przemieniły się w wilki i zaczęły się chować. Ja natomiast pobiegłam do domu. Weszłam po schodkach, lecz gdy dotarłam na pierwsze piętro już się zmęczyłam. Weszłam do pierwszych lepszych drzwi. Był to pokój w niebieskich kolorach, komódka, biurko...lecz moje obserwację zakłócił osobnik który szedł po schodach. Możliwe było że to Basia która szukała. Nie chciałam, żeby mnie pierwszą znalazła. więc weszłam przez drzwi które zauważyłam. Była tam łazienka. Przyłożyłam ucho do drzwi żeby wszystko słyszeć. Ktoś wszedł chyba do pokoju bo zaskrzypiały drzwi. Potem jednak było cicho. Może mi się tylko wydawało. Gdy już odetchnęłam z ulgą drzwi z rozmachem się otworzyły przez co spadłam na osobnika będącego za nimi.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro