Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 14

Norbert

Aurora wyglądała ślicznie w tej sukience. Zresztą ona zawsze wygląda cudnie.

~ Uważaj bo się jeszcze zakochasz.- wilk zaczął się ze mnie śmiać. To prawda że jest ona moją mate i łączy nas więź, ale na razie mogę patrzeć na nią jak na moja młodszą siostrę.                          ~ Uważaj bo ktoś ci jeszcze uwierzy.- Znów popatrzyłem na mojego aniołka. Trochę był niewypał z tymi naleśnikami. Skąd mogłem wiedzieć że ona za nimi nie przepada choć reszta dzieci jej uwielbia. Cóż przecież została moją mate więc nic dziwnego że odstaje od reszty. Patrzyłem jak szybko je. W innej sytuacji ucieszyłbym się że tak dopisuje jej apetyt jednak nie chciałem żeby przez jej pośpiech coś się stało. To przecież niezdrowo tak szybko jeść.

~ Odezwał się ekspert w tych sprawach.- prychnął.

~ Przynajmniej próbuje się nią opiekować.- odpowiedziałem.

~ Nie wychodzi ci to coś za dobrze.- Zdenerwowałem się. Na szczęście Aurora jakby wyczuła mój nastrój bo potulnie zastosowała się do mojej prośby. Brakowało mi jeszcze tego żeby i ona zaczęła się ze mną sprzeczać.

~ To twoja mate ona może wszystko.- Nie wiem co mojego wilka dzisiaj napadło, ale mam go już dość. Coś tam jeszcze marudził  lecz już go nie słuchałem. Gdy Aurora pobiegła bez reszty oddać się zabawie ja zacząłem zajmować się  podbijaniem nowego terenu.

Aurora

Zgodziłam się szybko na jego prośbę ponieważ  wiem że się o mnie martwi i widziałam że nie był zbyt zadowolony. Nie wiem dlaczego. Może go ktoś zdenerwował. Wzruszyłam ramionami. Zjadłam i udałam się do Jordana. Jestem dobrze wychowaną dziewczynką dlatego zapukałam w drzwi przyjaciela. Te od razu się otworzyły, a za nimi stał Jordan. Uśmiechnęłam się szeroko i do niego przytuliłam przez co prawie upadł.

- O rany Aurora, aż tak się stęskniłaś?- spytał z rozbawieniem.

- Tak. Obiecałeś że dzisiaj nauczysz mnie grać w karty.- Westchnął niby  z rezygnacją.

- Co ja z tobą mam. Jak ja mogę się godzić żeby młodsza ode mnie i w dodatku dziewczyna mnie wykorzystywała do własnych celów.- Popatrzyłam się na niego smutno.

- Przepraszam. Oczywiście że nie mogłam się doczekać naszego spotkania.

- No ja myślę.- Obrócił mnie kilka razy w okół własnej osi, by poprawić mi humor. - Chodź. Nauczę cię grać już w te kary.

- Super!


Norbert

Stoję właśnie przy moim becie i myślimy nad planem działania. Nie myślcie że jestem aż tak bezduszny. Najpierw wyślę do ich alfy jednego z moich ludzi by uzgodnić warunki traktatu. Każdemu daję szansę by opowiedział się za rozejmem. Cóż nie wszyscy z niej korzystają, ale to już nie mój problem. Większość alf jest zapatrzona  w siebie i widzi tylko własne korzyści. Nie dba o watahę i o jej dobro. O mnie można powiedzieć wiele rzeczy. Jednak jak coś już jest pod moim władaniem, próbuje ot dbać najlepiej jak tylko umiem.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro