Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

16.

Od tamtych zdarzeń minęło kilka dni, a przez moją głowę nadal przeplatały się obrazy z tamtego feralnego wieczoru. Po całym wydarzeniu Draco dopilnował, aby Nicholas na jego oczach został zabrany przez specjalne służby. Pewnie czekałby aż do samego wyroku, jednak oboje musieliśmy wrócić i ze wszystkiego się wytłumaczyć. Młody Malfoy wymyślił jakąś denną historyjkę, której nawet zbytnio nie chciało mi się słuchać. Gdyby to zależało ode mnie, natychmiast powiedziałabym całą prawdę zarówno swoim rodzicom, jak i Malfoy'om. Jednak chłopak kategorycznie zabronił wspominać o tym komukolwiek.

Po kilku dniach wszystko wróciło do normy i obydwoje mogliśmy wrócić do "normalnego" życia. Moi rodzice wyjechali zaledwie dwa dni po naszym powrocie, więc zostałam tam zupełnie sama. Moją jedyną rozrywką stało się przesiadywanie na dachu ogromnego domu i wpatrywanie się przed siebie.

— A więc tu znikasz na całe dnie — pewnego dnia usłyszałam głos Draco tuż za plecami, jednak nie zamierzałam odwracać wzroku w jego stronę. — Wcale ci się nie dziwię. Sam miałbym dość naszej rodzinki, gdybym tylko do niej nie należał — dodał, czym nieco mnie zaskoczył.

Do tej pory nasze dialogi wyglądały na coś w rodzaju : pytanie - odpowiedź, jednak tym razem blondyn sam powiedział do mnie więcej niż jedno zdanie, a to drugie w dodatku nie było pytaniem. Chwila... Czy on właśnie powiedział coś w rodzaju... żartu? Kiepskiego, ale jednak żartu? Czy to sen?

— Doprawdy? Myślałam, że jesteś dumny ze swojego rodu — bąknęłam, przyciąganąc kolana pod samą brodę. — Najczystsza krew ze wszystkich rodów czarodziei — dodałam, podczas gdy on niespodziewanie przysiadł obok mnie. To chyba rzeczywiście sen. Czy ktoś może mnie obudzić?

— Słuchaj, nie chce kolejnej kłótni. Uwierz mi, że nawet ja mam ich czasem dość. Nie jestem takim bucem, za jakiego mnie masz, dwadzieścia cztery godziny na dobę. Czasem i ja potrzebuję od tego przerwy — powiedział spokojnie, obserwując zachód słońca tuż przed nami.

— Serio? Już myślałam, że rzeczywiście taki jesteś od urodzenia. Ale widzę, że to jednak tylko hobby — rzekłam, a cały ten dialog nieco mnie rozbawił.

— Za to ty masz niewyparzony język. Chyba w jakimś stopniu się uzupełniamy — wzruszył ramionami.

— Myślisz, że on wróci? — westchnęłam po dłuższej chwili ciszy, przypominając sobie o ciemnowłosym mężczyźnie, któremu przecież udało się uciec. — Mówił, że to jeszcze nie koniec — dodałam, spoglądając na zamyślonego blondyna.

— Myślę, że jeszcze się jeszcze z nim spotkamy. A wtedy osobiście będę mógł go pokonać — stwierdził, wlepiając we mnie swoje zimne spojrzenie, które w tamtym momencie jakby nieco zelżało. — Ale nie mówmy o tym. Co ma być, to będzie — dodał. Korzystając z jego całkiem dobrego humoru, postanowiłam spytać go o coś, co ciekawiło mnie odkąd tylko tu przyjechałam, jednak dotąd nie było okazji, aby o to zapytać.

— Słuchaj — zaczęłam. — Czy to prawda, że chodziłeś do szkoły z Harry'm Potter'em? Tym Harry'm Potter'em? — spytałam, unosząc brwi i czekając na odpowiedź.

— Tym, to znaczy jakim? Tym frajerem, któremu przez szczęście udało się pokonać Voldemorta? — prychnął drwiąco, a na jego twarzy pojawił się równie drwiący uśmieszek. — Ta, był taki jeden — dodał, ponownie patrząc przed siebie. — Jednak nie załatwię ci jego autografu, gdyż nie warto tracić czasu na rozmowę z takim jełopem.

— Jesteś bezczelny — stwierdziłam, przysłuchując się jego opisowi. — Założę się, że większość osób w Hogwarcie miało takie samo zdanie o tobie — zauważyłam. — Jesteś bardzo arogancki i egoistyczny — dodałam.

— Arogancki i egoistyczny? — prychnął unosząc nieco głos i brwi oraz mierząc mnie spojrzeniem. — Powiedziała księżniczka, która wącha kwiatki na każdym kroku — powiedział, jednak nie zdołałam określić, co takiego miał na myśli mówiąc to. — Nie oszukuj się, jesteś podobna do mnie. W głębi duszy też taka jesteś, tylko nie chcesz się do tego przyznać. To typowe dla czystokrwistych czarodziei — dodał, wzruszając ramionami.

— Nie powiedziałabym — mruknęłam, podnosząc się na równe nogi, zirytowana jego słowami. — Nie każdy musi być taki, jak ty. Zrozum to w końcu — burknęłam, otrzepując tyłek od ewentualnych pyłków, jakie mogły znajdować się na dachu.

— Tylko, że ja nawet choćbym chciał, nie umiem się zmienić — zaczął Draco, kiedy już znajdowałam się w połowie drogi do wnętrza domu, jednak byłam w stanie idealnie go usłyszeć. — Chyba w końcu musisz to zaakceptować, jesteś na mnie skazana do końca życia — dokończył, na co tylko przewróciłam oczyma i ruszyłam dalej. Już myślałam, że zebrało się mu na jakieś wyznania, jednak chyba miał racje - on po prostu nie może się zmienić i prędzej czy później będę musiała się z tym pogodzić.

👑💎👑💎👑💎👑💎

Czy ktoś tu jeszcze jest? 🙈

Dziś trochę romantycznie xD

Wybaczcie za tak rzadkie rozdziały, ale totalnie straciłam wenę, jeśli chodzi o to opowiadanie. Mam jednak nadzieję, że kiedyś powróci 🙈

Pamiętaj o ⭐, jeśli rozdział się spodobał.

Buziaki, Melody ;***

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro