Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

00.

- Olivio, pozwól do nas na moment - dziewczyna słysząc głos ojca, posłusznie zeszła po schodach, aby następnie udać się do salonu, skąd dany głos dochodził.

- Tak?-- spytała stanąwszy w drzwiach, a przed jej oczyma rozpościerał się salon obszernych rozmiarów, który wydawał się być przytulny tylko dzięki kominkowi, w którym wesołe płomienie skakały we wszystkie strony.

- Proszę, usiądź z nami na chwilę - powiedział mężczyzna, wskazując dłonią na fotel stojący naprzeciw niego oraz jego żony.

Olivia spełniła prośbę ojca i już po chwili siedziała na skórzanym fotelu wpatrując się swoimi dużymi oczyma to w matkę, to w ojca. Po ich wręcz kamiennych wyrazach twarzy mogła się domyślić, że chcą odbyć z nią poważną rozmowę.

- Jak pewnie wiesz, bitwa o Hogwart na Wyspach Brytyjskich niedawno się zakończyła. Wielu czarodziejów straciło życie, wśród nich byli też tacy, w żyłach których płynęła czysta krew - powiedział, a na ostatnie jego słowa dziewczyna zacisnęła szczenkę. Olivia nie lubiła, gdy ktoś w jej obecności poruszał temat czystości krwi i tego, że tak zwani "czystokrwiści" są lepsi od innych. Miała w tej sprawie zupełnie inne poglądy niż jej rodzice. - Czarodziei czystej krwi jest coraz mniej i... - dodał, jednak nie zdołał dokończyć swojej myśli.

- Nie obchodzi mnie to, tato. Wiesz, że czysta krew nic dla...

- Nie przerywaj ojcu, Olivio - tym razem głos zabrała mama, która cały czas ściskała prawą dłoń taty na jego prawym udzie. Teraz zmierzyła córkę surowym spojrzeniem.

Dziewczyna zacisnęła wargi i spuściła głowę, dając do zrozumienia, że wysłucha ojca do końca, mimo że najchętniej by stamtąd uciekła i to jak najdalej.

- Dobrze, skoro nie chcesz mnie wysłuchać, powiem wprost. Wraz z matką zdecydowaliśmy wydać cię za mąż za młodego Malfoya, syna naszych przyjaciół. Wszystko jest już załatwione. Wyjazd odbędzie się jutro w południe - powiedział mężczyzna poważnym tonem, jakby sytuacja, w której właśnie znalazła się jego córka nic dla niego nie znaczyła.

- Słucham? - tyle zdołała wydukać dziewczyna, myśląc, że tylko się przesłyszała.

- Zrozum, nie mogliśmy powiedzieć ci wcześniej, ponieważ cię znamy i wiemy, że zrobiłabyś wszystko... - zaczęła kobieta, której oczy zaszkliły się, mimo że nikt nie zdołałby tego dostrzec.

- Zrobiłabym wszystko, czyli co? Uciekłabym, tak? Dokąd? - Olivia, której nagle przywrócono mowę wstała z fotela, a do jej oczu zaczęły napływać łzy. Nie mogła uwierzyć w to, że własni rodzice mogli zrobić jej coś tak okropnego.- Cały czas knuliście za moimi plecami, a ja jak zwykle o niczym nie wiedziałam. Jak mogliście decydować o moim życiu, nie mówiąc mi ani słowa? To nieludzkie... - ostatnie słowa niemal wyszeptała, a jej zaróżowione policzki lśniły od łez. - Nienawidzę was! - przez załzawione oczy, w których odbijał się blask płomieni z kominka stojącego za kanapą, rzuciła ostatnie spojrzenie w stronę rodziców, a następnie wybiegła z salonu.

Przerażona kobieta spojrzała na swojego męża, który również obdarzył ją spojrzeniem, tyle że jego wzrok niczego nie wyrażał.

- Spokojnie, przecież przewidywaliśmy, że właśnie tak się zachowa - powiedział spokojnie, ściskając dłoń swojej ukochanej.

- Tak, ale... Jesteś pewien, że na pewno dobrze robimy? To nasza jedyna córka, powinniśmy robić wszystko, aby była szczęśliwa...

- A czy mamy inne wyjście? Dobrze wiesz, że jesteśmy ostatnimi potomkami naszego rodu, musimy zrobić wszystko, aby ratować linię naszej krwi, nawet za cenę wolności naszego dziecka - powiedział mężczyzna, przez co jego żona wybuchnęła mimowolnym płaczem. Przytulił ją, a w głębi jego duszy po raz pierwszy pojawiła się myśl, czy aby na pewno dobrze robi. Jednak nie miał innego wyjścia... To była jego jedyna szansa, aby krew płynąca w żyłach jego oraz jego przodków nie zaginęła.

👑💛💎👑

- Draco, musimy z tobą porozmawiać - chłopak uniósł spojrzenie na swoich rodziców dając im tym samym do zrozumienia, że ich słucha.

Cała rodzina Malfoy'ów siedziała przy długim stole w pustej sali, której ciszę przerywało pojedyncze cykanie zegara. Właśnie skończyli jeść obiad, który przygotował ich nowy skrzat domowy - Potworek.

- Wiesz, że jesteśmy ostatnimi potomkami naszego rodu, prawda? - dobiegł go zimny głos ojca, który patrzył na niego nie mrugnąwszy ani razu. Lucjusz cudem uniknął grzania celi w Azkabanie. Wszystko mógł zawdzięczać wyłącznie znajomościom z Ministerstwa Magii, którzy uwierzyli w jego żałosną sylwetkę na przesłuchaniach. Mężczyzna zapewniał, że nigdy do końca nie był posłuszny swojemu panu i przysięgał poprawę, byleby tylko pozostać z rodziną.

- Tak, zdaję sobie z tego sprawę. Nie wiem tylko, do czego zmierzasz... - powiedział chłopak, obdarowując rodziców spojrzeniem, podczas którego jedna z brwi została uniesiona ku górze.

- Dobrze, Draco. Zatem proszę cię, wysłuchaj ojca i nie przerywaj mu - tym razem głos zabrała Narcyza, która popatrzyła na syna błagalnym wzrokiem.

•.•.•.•.•.

Chłopak o jasnych, wręcz tlenionych włosach i szarych oczach siedział bez najmniejszego ruchu na swoim łóżku i tępo patrzył się w drzwi, które miał przed sobą. Jego łokcie spoczywały oparte o kolana, a sylwetka została pochylona do przodu, przez co wyglądał jak spetryfikowany. Nie mógł uwierzyć w to, czego świadkiem był przed chwilą, ba, on miał uczestniczyć w całym tym pokręconym planie.

W tamtym momencie po prostu nienawidził swoich rodziców. Ojca, za to, że podjął za niego decyzję, przez którą całe jego życie legnie w gruzach, a matkę za to, że nie pisnęła nawet słówka w jego obronie. Nie mógł pojąć, jak własni rodzice mogli wyrządzić mu coś takiego.

Nie wiedział również, że po drugiej stronie globu znajduje się dziewczyna w sytuacji podobnej i cierpi tak samo, jak on.

👑💛💎👑

Hejka!

I stało się :|

Kilka razy zabierałam się za publikowanie prologu, jednak zawsze rezygnowałam. Jest to moje pierwsze opowiadanie tego typu i nie wiem, czy podołałam temu zadaniu :/

Chciałabym się dowiedzieć, co sądzicie o tym prologu :)

Buziaki :

Melody ;***

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro