Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Avengers: Infinity War

No więc... W końcu mam chwilę wolnego, więc specjalnie dla Was obejrzałam i zredagowałam najlepsze teksty z IW. Trzecia część Avengers przeważyła nad Doktorem Strangem tylko dwoma głosami.
A teraz zaczynamy! 😊

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

1.

Thanos: *wygłasza mowę na temat przeznaczenia, które właśnie nadeszlo*

Thor: ...ględzisz jak stara baba.

2.

Loki: Nie trać wiary bracie, jeszcze nie wszystko zostało stracone...

Thanos: *śmieje się* Twój optymizm jest bezpodstawny Asgardczyku.

Loki: Tylko, że po pierwsze... Nie pochodzę z Asgardu. A po drugie... Mamy Hulka.

3.

Loki: Przepraszam, można dwa słowa? Skoro lecicie na Ziemię, przyda wam się przewodnik. Jak wiecie, mam spore doświadczenie na tym polu...

Thanos: Jeśli za doświadczenie uznajesz porażkę...

Loki: ...za doświadczenie uznaję doświadczenie... Wszechmocny Thanosie, ja Loki, książę Asgardu... Syn Odyna. Prawowity król Jotunheimu. Bóg podstępu. Niniejszym ślubuję ci... Moje dozgonne przywiązanie. [...]

4.

Stephen: Poważnie? Nie masz ani grosza?

Wong: Miłość do spraw doczesnych odrywa nas od spraw duchowych.

Stephen: Koniecznie o tym powiedz przy kasie. Może ci zrobią metafizycznego rogala z pasztetem.

Wong: Czekaj, czekaj... *wyciąga coś zza pasa* Chyba mam dwie stówy...

Stephen: ...dolarów?

Wong: *zadowolony* Rupii.

Stephen: Co daje...?

Wong: Yyy... Półtora dolca.

Stephen: Dobra. Co chcesz?

Wong: Szczerze... Chodzi za mną kebab na grubym... *no i w tym momencie coś wpadlo przez dach niszcząc schody*

*Stephen i Wong popatrzyli po sobie, Strange wezwał pelerynę i już stoją gotowi do ataku nad dziurą*

Bruce: *z postaci Hulka zmienia się w swoje ludzkie oblicze* Thanos nadciąga... Nadciąga...

Stephen: ...kto?

5.

Tony: Czekaj, zwolnij! Wszystko ci wyjaśnię. Wiesz czasem jak śnisz, że chce ci sie siku?

Pepper: No tak...

Tony: Okej, a potem nagle... O rany! Tu nie ma łazienki. Co ja teraz zrobię? Ktoś na mnie patrzy, zaraz sie zlejesz w majtki...

Pepper: ...a potem sie budzisz i okazuje się, ze naprawdę chce ci sie siku. [...]

6.

Stephen: *wyłazi z portalu prosto przed Tonyego i Pepper* Tony Stark. Jestem doktor Stephen Strange. Musimy natychmiast ruszać. *patrzy na tamtą dwojkę* A, moje gratulacje z okazji... I tak dalej.

Tony: Chwila. Znów chodzi o te kołdry z lamy?

7.

*Stephen i Wong prowadzą lekcję na temat kamieni nieskończoności, później temat schodzi na Thanosa*

Tony: *zaczął się rozciągać na wazonie* Stary, czy ty musisz wyrażać sie jak słownik?

Stephen: A ty musisz sie rozciągać na "kotle przeznaczenia"? *peleryna wyprawia Straka z równowagi, a ten puszcza się owego kotła*

Tony: A więc tak to się nazywa...

8.

Tony: Skoro Thanos potrzebuje sześciu to wywalmy ten pod prasę i gotowe.

Stephen: Nie da rady.

Wong: Ślubowalismy chronić kamień czasu za wszelką cenę.

Tony: A ja, że nie tknę lodów, ale cukiernia koło mnie nazwała smak na moją cześć i...

Stephen: ...waniliowe Tony-batony.

Tony: O, dobre.

Stephen: Odbijają się trochę.

Wong: Ta, najlepsza jest "kulka Hulka" z posypką.

Bruce: ...są takie?

9.

Tony: Jaką masz prace poza wiązaniem balonów w jamniki?

Stephen: Chronię twoją rzeczywistość. Lamusie.

10.

Tony: [...] To nie takie proste. Ekipa się rozpadła.

Bruce: Jak kapela? Jak Beatlesi?

11.

Tony: ...Ten loczek majta się magicznie czy normalnie?

Stephen: Raczej normalnie, niestety...

12.

Peter: Ned! Hej. Musisz odwrócic ich uwagę!

Ned: Ja cie pitole! TO JAKIEŚ UFO! Inwazja alienów! Koniec świata!

Stan Lee: Co jest z wami małolaty? Statku kosmicznego nie widzieliście?

13.

Stephen: Natychmiast wynoście się z naszej planety!

Tony: To znaczy spadówa skalmar!

14.

Tony: Banner, bawisz się?

Bruce: Oczywiście, ale to chyba niebardzo kogo obchodzi... *no i próbuje sie zmienić w Hulka* Okej. Przyj.

Tony: Zgadza się. Wiesz, stęskniłem się. Fajnie cię mieć u boku.

Bruce: Cii. Muszę się trochę skupić. Daj mi chwilę. *wyglada jakby go coś rozsadzić miało, Tony na niego spojrzał* Już. Wyłaź stary!

Tony: Gdzie zielenina?

Bruce: Sorry, jakoś mi to dzisiaj nie idzie.

Tony: Nie może ci nie iść. Widzisz tam co idzie? Raz raz!

Bruce: *i dalej próbuje się zmienić, ale Hulk nie chce wyjść* *Strange tak dziwnie na Starka spojrzał*

Tony: ...stary, robisz mi wiochę przed czarodziejem.

Bruce: Przepraszam...

15.

Bruce: Hulk! Czemu mi to robisz?! No wyłaź skubancu, no! *i sie policzkuje*

Hulk: NIEEE!

16.

Peter: Hej! Siema, panie Stark! *powstrzymał Cull Obsidiana przed atakiem na Tonyego*

Tony: Skąd sie tu wziąłeś, młody?!

Peter: Z wycieczki szkolnej, wiadomo.

17.

Quill: ...jak nie bedzie chciał płacić...

Drax: To rąbniemy mu statek.

Quill: Bingoo!

18.

Groot: *gra na gameboyu*

Quill: Groot. Odłóż to wreszcie. Już. Nie bedę sie powtarzać. Groot!

Groot: Ja jestem Groot!

Rocket: Ej bez takich!

Gamora/Drax : Wow!

Quill: A kopa w kasztany może chcesz?

19.

*nieprzytomny Thor przygrzmocił w szybę statku Strażników*

Rocket: Wycieraczki! Zetrzyj to!

20.

*wciagneli Thora na statek*

Quill: Jakim cudem ten facio w ogóle jeszcze dycha?

Drax: To nie jest żaden facio. Ty jesteś facio. To... To jest mężczyzna. Przystojny, pięknie zbudowany...

Quill: *oburzony* Tak samo jak ja!

Rocket: Nie żartuj, Quill. Jesteś zbudowany jak worek smalca.

Quill: Weź...

Drax: To prawda Quill. Przybrałeś na wadze.

Quill: ...co?

21.

Drax: Jakby skrzyżowanie gladiatora i anioła...

22.

Quill: *gada to Thora niskim głosem*

Rocket: Quill, czy ty sobie właśnie głos obniżasz?

Quill: ...nie.

Drax: Ah, naśladujesz to bóstwo.

Quill: Zdaje wam się. Wcale nie.

Mantis: Oh! Znowu to zrobił!

Quill: To jest mój zwykły glos!

Thor: Ty ze mnie drwisz?

Quill: A ty drwisz ze mnie?

Thor: Przestań, dobra. Możesz mnie nie wkurzać?

Quill: On mnie probuje małpować, pajac.

23.

Thor: Królik ma rację.

Rocket: Królik?

24.

Rocket: Chodź Groot. Zostaw już tę gierkę, bo ci mózg spruchnieje.

Thor: Żegnam i życzę wam powodzenia, matoły!

25.

*Quill i Gamora przezywają w końcu ten pierwszy pocałunek, nagle słychać chrupanie, odwracają się, a tam Drax coś wcina*

Quill: Człowieku... Od dawna tam stoisz?

Drax: Od godziny.

Quill: Godziny?

Gamora: Jaja sobie robisz?

Drax: Opanowałem umiejętność stania w tak niebywałym bezruchu, że staję się kompletnie niezauważalny. Patrzcie. *no i teraz powolutku jego przekąska zbliża sie do jego ust*

Quill: Wpierniczasz wafelka.

Drax: Ale moje ruchy... Są takie powolne, że oko ich nie rejestruje.

Gamora/Quill: Nie.

Drax: Jestem calkiem niewidzialny.

Mantis: Cześć Drax!

Drax: Szlag by to. *i wyszedł*

26.

Steve: Ziemia straciła ważnego obrońcę. Jesteśmy tu, żeby walczyć, a naszym wrogiem będzie każdy, kto nam wejdzie w drogę.

27.

Natasha: Cześć, Bruce.

Bruce: ...cześć.

Sam: Kurde... ale siara.

28.

Tony: A kto ci uratował ten czarodziejski tyłek? Ja!

Stephen: Pojęcia nie mam jak ty i te twoje ego mieścicie się w jednym skafandrze.

29.

Peter: Tak w ogóle jestem Peter.

Stephen: Doktor Strange.

Peter: A, tylko kryptonimy. Jasne. Spider-Man, w takim razie.

30.

Groot: Ja jestem Groot!!

Rocket: Sikaj do kubka. Nikt nie patrzy. Na co tu patrzeć? Na twojego badylka? Widziałem nie jednego badylka.

Groot: Ja jestem Groot!

Thor: To wylej co tam nalałeś w kosmos, to będziesz miał pusty kubek.

31.

*Thor dostał nowe oko od Rocketa*

Thor: Dziękuję dobry świstaku. *wklada oko do oczodołu*

Rocket: Ow, ja to bym je najpierw umył. Bo widzisz z kontraksji musiałem je przeszmuglować w... O! Jesteśmy!

32.

*Drax walczy z peleryną Doktora Strange'a*

Drax: Giń szmato dusicielko!

33.

Quill: Zapytam tylko raz! Gdzie jest Gamora!?

Tony: Ta? A ja to przebiję! Kto to jest Gamora!?

Drax: Nie! To ja ciebie przebiję! Dlaczego Gamora!

Stephen: *wtf*

Quill: Gadajcie gdzie dziewczyna, albo przysięgam... Usmażę kurdupla na frytkę!

Tony: To już! Zastrzel małego, ja rozwale debila!

Drax: Dawaj Quill! Zniosę wszystko!

Mantis: Nie! Nie zniesiesz tego!

Stephen: Ma rację. Tego akurat nie.

34.

Quill: Zabije was wszystkich, a potem sam wyduszę z Thanosa całą prawdę!

Stephen: Zaraz. Thanos? Chwileczkę, zanim zaczniemy sie zabijać, mam pytanie. Jakiemu panu w koncu słyszysz?

Quill: Jakiemu panu służę? A co mam powiedziec? Panu Jezusowi?

Tony: Jesteś z Ziemi.

Quill: Jestem z Missouri.

Tony: Missouri jest na Ziemi, ośle.

35.

*Tony przedstwia swoj plan, a Drax ziewa*

Tony: Czy ty może ziewasz? Akurat teraz jak przedstawiam strategię, hę? Słuchałeś mnie w ogóle?

Drax: Tak, ale tylko do słów "Dobra mam plan".

Tony: Aha, pan glaca chce po swojemu.

Quill: My w ogóle rzadko działamy po czyjemuś, co nie?

Peter: A ta działalność to co konkretnie?

Mantis: Kroić biednych i dawać bogatym!

Drax: Dokładnie tak.

Tony: *100% done*

36.

Okoye: Kiedy mówiłeś, że Wakanda otworzy się na resztę świata wyobrażałam sobie trochę co innego.

T'Challa: A co takiego mianowicie?

Okoye: Olimpiadę albo Starbucksa.

37.

Bruce: Trzeba się kłaniać?

Rhodey: Jasne, przeciez to król.

Steve: I znowu będę twoim dłużnikiem...

*razem z T'Challa uściskają sobie dłonie, Bruce się kłania*

Rhodey: Co ci odbiło, co?

T'Challa: Um... U nas się tego nie robi.

*Rhodes ma ubaw, a Bruce jakby miał go strzelić*

38.

Bucky: ...całkiem nieźle poskładanego do kupy stulatka.

*razem z Rogersem po przyjacielsku się obejmują*

Steve: Jak się masz, Buck?

Bucky: Całkiem nieźle jak na koniec świata.

39.

T'Challa: Ewakuować ludność. Aktywować systemy obronne... I załatwcie mu jakąś tarczę.

40.

Rocket: Ile za tą giwerę?

Bucky: Nie jest na sprzedaż.

Rocket: Dobra, a za ramię?

*Bucky tylko sie na niego groźnie spojrzał i odszedł*

41.

Steve: Nowy fryz?

Thor: Wzorujesz sie na idolach, co? *głaszcze sie po brodzie*

Steve: Ta...

Thor: A tak przy okazji... Mój nowy kumpel, Drzewko.

Groot: JA JESTEM GROOT!

Steve: Ja jestem Steve Rogers.

42.

*Bruce walczący w Hulkbusterze przeciwko Obsidianowi*

Bruce: Hulk! Hulk! Jasne najfajniej się pojawić w ostatniej chwili, ale to właśnie ona bracie. Najostatniejsza chwila! Hulk!

Hulk: NIEE!

Bruce: Jaki dzik! Ty mutancie żołędny jeden! Już sam to załatwię!

43.

Steve: Kazałem ci uciekać.

Vision: Życie, to nie towar, kapitanie...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Na chwilę obecną to koniec. Przepraszam za ten caly rok brsku tekstów, ale serio nie miałam czasu. W ogóle dręczy mnie bez wen, co mozna zauważyć po prowadzeniu moich zodiaków... Bedę sie stsrała ogsrnąć, ale nie wiem na ile mi to wyjdzie.

A teraz piszcie czy byście coś dodali/ły i jaki film ogarnąć następny. Na chwilę obecną to koniec.

Dzieki, że ze mną jesteście! Do następnego! 🤟🏻

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro