"1"
Teraźniejszość.
Wrzesień 2018r.
AUSTIN*
PIPIP...PIPIP...
Boże! Jak ten dźwięk mnie wkurza. Dzwoni czasami nie potrzebnie. Niech ktoś mi powie dlaczego weekend'y trwają tylko 2 dni, a szkoła 5. Masakra. Otwieram leniwie oczy spoglądam na budzik elektroniczny, który stoi przy łóżku na nocnym stoliku. Pokazuje godz. 07:05. Więc pora wstać i iść do szkoły. Nie znoszę chodzić do szkoły, ale wolę siedzieć tam niż samemu w domu, oglądając TV i zeżerać chipsy.
Przeciągam się na łóżku, wstaje do pozycji siedzącej i ziewając rozczesuje swoje ciemne włosy ręką. Wstaje z mojego wyrka i udaje się do łazienki.
Po załatwieniu się, krótkim prysznicu i umyciu zębów, idę w samym ręczniku, którego owinołem sobie wokół pasa, udaję się spowrotem do swojego pokoju. Podchodzę do szuflady i wyciągam z niej czystą bieliznę.
Stojąc teraz w samych bokserkach przy mojej szafie, zastanawiam się co na siebie nałożyć.
Tak wiem. Stoję jak jakaś dziewczyna przed szafą i się zastanawiam co mam ubrać.
Ale to nie moja wina, że nie chcę wyglądać jak jakiś "wśun". Tylko jak chłopak w moim wieku. I poza tym chcę, żeby się laski za mną oglądały. He...he.
- Austin! Śniadanie gotowe!- krzyczy z dołu moja mama.
- Już idę! - po długim namyśle zdecydowałem się, że ubiorę jeansowe spodnie z otarciami i łańcuszkiem, który jest przyczepiony przy prawej kieszeni, czerwoną koszulkę i czarną bluzę z kapturem, której rękawy lubię podwijać do góry. Wtedy jest widać odrobinę mój tatuaż, który znajduje się na mojej prawej ręce. Zauważyłem, że dużo dziewczyn się za tym ogląda, więc czemu się nie pochwalić. Skoro laski na to lecą.
Poprawiam bluzę, zaczesuje lekko włosy.
Wyglądasz bosko*
Mówię w myślach. Uśmiecham się do mojego odbicia w lustrze i wychodzę z łazienki. Z niej kieruję się do kuchni gdzie czeka na mnie śniadanie przygotowane przez naszą gosposię.
- No wreście zeszłeś na dół. Jak można tak długo się ubierać?- zapytała mama, nalewając sobie kawy.
Moja mama jest wdową i samotną matką. Mój ojciec zmarł gdy miałem zaledwie 3 miesięce. Zginął w wypadku samochodowym. Moja mama bardzo to przeżyła. Nie dość, że musiała przejąć firmę po ojcu, to jeszcze musiała sama wychować trójkę dzieci, (9-letnią córkę, 6-letniego syna i mnie). Na początku było trudno, ale potem już było lepiej.
Mamy duży dom. Gosposię, kamerdynera, z dwie sprzątaczki i kilku ochroniarzy. A jeśli chodzi o moje starsze rodzeństwo, to...no cóż... siostra Karolina, hajtneła się i ma dwójkę dzieci. 5-letnią córkę i roczną córeczkę. Dwie małe księżniczki, które bardzo lubią wujka Austin'a. A jeśli chodzi o brata, któremu na imię Sam. To przeją posadę wicedyrektora naszej rodzinnej firmy. I obecne jest za granicą, na delegacji.
- Też Cię miło widzieć mamusiu. - powiedziałem z uśmiechem, siadając przy stole.
- A ty nie w pracy?- zapytałem.
- Zrobiłam sobie dzisiaj wolne. Ale później jadę odwiedzić twoich dziadków. - powiedziała siadając naprzeciwko mnie.
- Czyli nie ma Cię dziś wieczorem?
- Nie.- odpowiedziała biorąc kawałek naleśnika do ust. Jak ja uwielbiam naleśniki pani Gabrysi, (tak ma naimię nasza gosposia).
- O to super! Będę mógł zaprosić kumpli, fajne laseczki i balować aż do nie...
- Nawet o tym nie myśl. Austin. Mamy poniedziałek, więc nic z tego.- odpowiedziała surowo.
- No ale czemu?
- Nie dzisiaj. Jest szkoła. Możesz jedynie zaprosić jednego-dwóch kolegów i nic więcej. W piątek będziesz mógł zrobić małą "imprezkę".
- Serio?- zapytałem zaskoczony mamę.
- Tak. Ale żeby dom był w kawałkach.
-Zgoda!
- I to ty będziesz sprzątać "pawie"- dodała stanowczo, pokazując przy tym placem na mnie.
- Niech będzie. Kocham Cię mamo!
- "Kochasz mnie". Chyba tylko jedynie jak coś chcesz.
Poczułem wibracje w moich spodniach, wyciągnąłem telefon z kieszeni, odblokowałem go i odczytałem wiadomość od Alex'a.
Alex:
Czekam pod moim domem ;)
Ja:
OK. Już zaraz będę XD
Wstałem z krzesła i zaniosłem talerz do pomycia. Podziękowałem wszystkim za śniadanie, ubrałem moje czerwone buty za kostkę "Adidias". Chwyciłem klucze od auta, wsiadłem i ruszyłem wprost pod dom mojego przyjaciela.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro