Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

●13●

  Clarie
Po tym wszystkim mój mistrz wyprowadził mnie ze stołowki za rękę niczym dziecko, które próbuje się wyrwać mamie i pobiec na plac zabaw. Tylko, że ja nie próbowałam się wyrwać. Wiedziałam, że to bez sensu.
- Wiem, że to nie twoja wina, ale i tak jestem na ciebie zły. Masz się trzymać od niego z daleka! - wręcz krzyknął chłopak.
- Niby czemu? Wydawał się miły! - odparłam przewracając oczami i zapominając o szacunku. Mój błąd.
- Bo tak brzmi mój rozkaz! A za pyskowanie i podnoszenie na mnie głosu dostaniesz karę. Idziemy. - Ponownie chwycił mnie za rękę, tym razem o wiele mocniej. Wlókł mnie po korytarzach, aż nie doszliśmy do ogromnych drzwi, przy których stali żołnierze. Mistrz jednym skinienieniem głowy sprawił, że rozeszli się.
- Przez godzinę będziesz biegać po lesie, w ubraniu, w którym jesteś obecnie. Mam nadzieję, że dzięki temu zrozumiesz, jak mało się tu liczysz. - Mówiąc to wypchnął mnie za drzwi. Poczułam chłód. Nie, nie chłód. Mróz. Znajdowaliśmy się na zimowej planecie, po środku lasu.
Niewiele myśląc zaczęłam biec. Nie chciałam przecież umrzeć tu z zimna. Nie miałam przy sobie niczego, co pokazywało, ile jeszcze czasu pozostało do powrotu do mojego ciepłego lokum. Na dodatek poczułam, że zaczynam tracić czucie w palcach u rąk. Nie było dobrze, więc zaczęłam biec jeszcze szybciej. Nie przemyślałam jednak tego, ponieważ podczas przeskakiwania przez gałąź leżącą na wąskiej ścieżce, poślizgnęłam się i wylądowałam na ziemi, uderzając głową w zamarzniętą ziemię. Próbowałam wstać, jednak jedyne co widziałam to pojawiającą się stopniowo ciemność. W końcu było jej tak dużo, że pochłonęła mnie całkowicie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro