Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

●10●

Kylo podszedł do mnie ale z jego ust nie wydobyły się żadne słowa, za to machnął ręką siląc się na gest nakazujący podążanie za nim. Dzisiaj miałam wyjątkowo dobry humor, więc postanowiłam nie stawiać oporu. Posłusznie ruszyliśmy białymi korytarzami, jak przystało mistrzowi i jego uczniowi.
Po krótkiej wędrówce, w czasie której zdążyłam poznać nowe zakątki bazy, dotarliśmy do małej stołówki, zapewne przeznaczonej za osób ważniejszych niż zwykli żołnierze. Chłopak usiadł przy najbardziej oddalonym stoliku. Nie wiedziałam co miałam ze sobą zrobić, więc postanowiłam przysiąść się do niego.
- Uczeń nie powinien siedzieć przy jednym stole ze swoim mistrzem, ale tym razem ci odpuszczę - zakomunikował. Lekko przestraszona skinęłam głową - jeszcze nie przywykłam do jego zmodulowanego głosu, który tworzyła maska.
Nim się obejrzałam, przede mną pojawił się talerz z jedzeniem. Znajdowały się na nim miseczka z mlekiem i płatkami owsianymi oraz mnóstwo różnokolorowych owoców, pokrojonych w kostkę. Większości z nich nigdy na oczy nie widziałam, ale założyłam że nie chcą mnie tu otruć. Przynajmniej na razie. Niepewnie wzięłam w place różowo - fioletową kostkę.
- To owoc Razozu, niezwykle trudno je zdobyć. Gwarantuję, że ci zaskakują - mruknął Kylo. Włożyłam kawałek owocu do ust i powoli pogryzłam. Po chwili poczułam słodko - kwaśny smak. Uznałam, że to najlepsza rzecz jaką w życiu jadłam. Śniadanie zjedliśmy w ciszy a ja delektowałam się nowo poznanymi smakami.

***

Po posiłku ponownie ruszyłam za swoim mistrzem w nieznanym kierunku. Jedyne co wiedziałam to to, że czeka mnie pierwszy trening. Wiedziałam, że Kylo nie da mi forów, jednak starałam się myśleć optymistycznie.
Sala zrobiła na mnie wrażenie. Była przede wszystkim ogromna. Jedną z jej ścian pokrywało lustro, inne zaś drabinki oraz deski zawieszone na różnych wysokościach.
- Wskakuj na najniższą kładkę - nakazał chłopak. Zawieszona była około metr nad ziemią, więc nie miałam problemu z dostaniem się na nią. Mimo mojego niskiego wzrostu - 159 cm - bez problemu wskoczyłam na nią.
Kylo zdjął maskę co mi odpowiadało, po czym wziął że stojaka na broń dwa patyki. Nie wyglądały one jednak do końca zwyczajnie - były idealnie proste i gładkie. Ich długość przypomniała długość tajemniczego urządzenia swiecącego na niebiesko, które było teraz bezpiecznie schowane w moim pokoju. Nim się obejrzałam, mój mistrz stał naprzeciwko mnie. Podał mi jeden z nich.
- Zaatakuj mnie - powiedział niespodziewanie.
- Słucham? - zapytałam, nie rozumiejąc co ma na myśli.
- Zaatakuj mnie - powtórzył.
- Ale możesz spaść i coś sobie zrobić - odparłam. Nie zdążyłam nic zrobić, a już leżałam na kładce. Kylo pochylał się nade mną i patrzył mi w oczy.
- Jak nie ja, to ty - szepnął wyzywająco. Załapałam o co mu chodziło. Kopnęłam go w klatkę piersiową i wstałam, łapiąc mocniej za kij. Mój kopniak nie zrobił na nim większego wrażenia. Usmiechnął się z wyraźną satysfakcją gdy zobaczył w moich oczach złość oraz chęć rywalizacji.

***

- Dłużej nie dam rady - jęknęłam, gdy po raz kolejny wylądowałam na twardej podłodze. Czemu tu nie było nawet materaca? Spadanie z metra wysokości na twarde podłoże nie było przyjemne. Miałam już mnóstwo siniaków.
- Daj spokój, trenujemy dopiero dwie godziny a ty nie zrzuciłaś mnie ani razu - parsknął nawet nie schodząc z deski. - Czy ty w ogóle coś umiesz? Nawet nie liczyłem który raz sobie odpoczywasz. - Tego już za wiele. On uważa że odpoczywam?! Nagle zyskałam niesamowicie dużo energii. Wstałam, załapałam za kij i wskoczyłam na deskę. Kopnęłam Kylo w nogę, dzięki czemu potknął się a jego broń poszybowała w powietrzu. Zanim zdążył ją złapać, rzuciłam się na niego i zepchnęłam go z kładki. Z dumą patrzyłam ląduje zdziwiony na podłodze. Jednak nie tak trudno było powalić mężczyznę o wzroście 185 cm.
- Czemu odpoczywasz? Przecież trenujemy dopiero dwie godziny - powiedziałam sarkastycznie, naśladując jego głos.
- Brawo, masz przerwę do obiadu który jest o 14. Potem kolejny trening w tej sali - odparł. - Za to jutro, popracujemy nad twoją kondycją.

***

Hej miśki! Łapcie kolejny rozdział. Przepraszam że tak długo nic nie było. Mam do was pytanko: Czy ktoś z was jest bi (tak jak ja) lub homoseksualny? Jak tak to chętnie popiszę 🖤🏳️‍🌈

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro