Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

●1●

Zanurzyłam w niej dłoń i przymknęłam oczy. Była chłodna, ale przyjemna. Poczułam w niej niesamowite wibracje, zupełnie jakby żyła. Wibracje zaczęły się nasilać, pojawiając się wszędzie. Czułam je. Były w orzeźwiającym powietrzu, zielonych liściach, jasnych kamieniach, ale przede wszystkim czułam je w wodzie, w której zanurzyłam rękę. Nagle coś zobaczyłam. Obraz jaki miałam przed oczami nie był już zwykłą czernią, spowodowaną zamknięciem powiek. W tej ciemności zaczęło się coś kształtować. Czułam chłód, ale jednocześnie spokój. Byłam coraz bliżej...

- Clarito, dlaczego tak długo to trwa?! - usłyszałam, co wyrwało mnie z transu.

- Przepraszam, już idę - odpowiedziałam i wstałam. Zanurzyłam wiadro w strumyku i po chwili się napełniło. Po kamiennych schodkach wróciłam do domu, który stał na najwyższym wzgórzu w okolicy. Nie był duży, jednak spokojnie wystarczał na pomieszczenie dwóch osób. Zbudowany był w większości z hebanowego drewna, które uwielbiałam.

- Co tam robiłaś, Clarie? - zapytała starsza kobieta, odbierając ode mnie wiadro z krystalicznie czystą wodą.

- Zapatrzyłam się na las - odpowiedziałam z lekkim uśmiechem. To co zdarzyło się przed chwilą było dla mnie dziwne i nie chciałam na razie opowiadać o tym kobiecie. Mimo, że jej ufałam, uznałam że to nie jest rzecz którą powinna się interesować.

Regina była surowa, ale o mnie dbała, wiedziałam, że jej na mnie zależy. Niełatwo jest wychować cudze dziecko - tego jestem pewna. Nie mam rodziców albo ich nie pamiętam. Z opowiadań kobiety wiem tylko, że znalazła mnie w lesie. Usłyszała mój płacz i dostrzegła mnie w ogromnym drzewie - a raczej w jego wnętrzu. Odtąd się mną opiekuje. Mam już 17 lat. Wiem, że Regina nie będzie żyła wiecznie. Ale boję się wylecieć poza planetę, której jeszcze nigdy nie opuściłam.

- Idę się przejść po lesie - powiedziałam.

- Dobrze, tylko wróć przed zachodem słońca. Wiesz, że nocą robi się niebezpiecznie - zakomunikowała. - Poza tym jutro proszę, abyś poszła do miasta kupić dla mnie kilka rzeczy.

- Oczywiście, wrócę niedługo - pożegnałam ją i wyszłam.

Szłam i myślałam o moim życiu. Nie wiedzieć czemu, Regina prawie na nic mi nie pozwalała. Nie mogłam chodzić do normalnej szkoły, tylko uczyłam się w domu. Nie mogłam mieć żadnych znajomych. Byłam odcięta od społeczeństwa, a nieznajomych widywałam tylko gdy raz na jakiś czas chodziłam na targ w mieście, aby kupić kilka potrzebnych rzeczy.

Przystanęłam i usiadłam na jednym z większych kamieni i skrzyżowałam na nim nogi. Chwilę patrzyłam na odległe jezioro, a potem zamknęłam oczy. Poczułam jednocześnie rozczarowanie, ale i ulgę gdy nie zadziało się to co wcześniej. Podniosłam się z kamienia i ruszyłam w drogę powrotną. Nie wiem czemu, ale po dzisiejszym zdarzeniu nad strumykiem, poczułam jakby coś się zmieniło. Obudziło do życia, po latach uśpienia. Jednak pozostawało jedno pytanie: Co to dokładnie było?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro