Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2| spotkanie po latach

  — Bakugo? To ty?

  Bakugo zamrugał kilka razy. Nie, nie było możliwości o pomyłce. Przed nim z pewnością siedział nie kto inny, jak Kirishima Eijiro, który właśnie, z niewiadomych Katsukiemu powodów, zaczynał panikować. I wtedy właśnie doznał olśnienia.

  — Red Riot? Serio? — Wybuchnął śmiechem, a Kirishima uniósł brwi. — Tak bardzo przeżyłeś nasze rozstanie, że bawisz się w gangstera? Zresztą podobno jesteś za granicą — prychnął Bakugo, zakładając ręce.

  — Nie jestem gangsterem — zaprzeczył stanowczo Kirishima, ale jego spojrzenie zdradzało, jak bardzo był zdenerwowany całą sytuacją.

  — Te typki przed drzwiami sądzą co innego.

  — Przed drzwiami? Kto? — zapytał natychmiast Kirishima, marszcząc brwi.

  — Bo ja wiem? Ćpun i bliznowaty.

  — Twice i Dabi... — jęknął mężczyzna i błyskawicznie wybiegł z pomieszczenia, a po mieszkaniu rozległ się trzask zamykanych drzwi wejściowych i syk Twice'a lub Dabiego, gdy przytrzasnęły mu się palce. 

  — Szumowiny, podsłuchiwali — warknął Kirishima, i, co kiedyś było absolutnie nie w jego stylu, wyciągnął paczkę papierosów i odpalił jednego, podsuwając Bakugo opakowanie. — Chcesz też?

  — Nie — mruknął mężczyzna, postanawiając jak najszybciej wyrwać się z tej śmiesznej szopki i przejść do rzeczy. — Jestem tu, bo chcę się zaciągnąć do tej waszej małej społeczności — powiedział sarkastycznie, przezornie zachowując ostrożność. Nie mógł sobie pozwolić na wyjawienie prawdziwego celu.

  — Ta, a ja występuję w cyrku — parsknął Kirishima, zaciągając się dymem, który powoli zaczynał wypełniać całe pomieszczenie.

  Bakugo uniósł brew. Czy to naprawdę brzmiało aż tak absurdalnie? Rzekomo bardziej nadawał się na gangstera niż na policjanta, a przynajmniej tak twierdził Deku.

  Deku to debil, przypomniał sobie natychmiast, a jego wszelkie wątpliwości zostały rozwiane.

  — Mówię poważnie — powiedział wreszcie, patrząc na Kirishimę spode łba, gdy ten zaczął się krztusić. 

  — Bakugo, chodziliśmy ze sobą przez całe liceum — prychnął ten, wywracając oczami. — Miałeś obsesję na punkcie policji i zbijania złych typków. I bycia lepszym od tego zielonego... a, ta, Midoriyi. Niemożliwe, żebyś tak łatwo zmienił zdanie — powiedział, podchodząc bliżej. — Chcesz zinfiltrować Ligę od środka, mylę się?

  Bakugo wydął policzki, odwracając wzrok. Co powinien zrobić? Powiedzieć prawdę czy brnąć w kolejne kłamstwa?

  Kirishima Eijiro. Jakie póki co miał o nim informacje? Praktycznie żadne, bo już na pierwszy rzut oka było widać, że ten Eijiro nie był radosnym licealistą, w którym Katsuki niegdyś był zakochany po uszy. Ten Eijiro był sarkastyczny, raczej poważny, palił papierosy i... i Twice i Dabi sprawiali wrażenie, jakby się go bali. A licealnego Eijiro Kirishimy nikt się nie bał.

  No i te włosy. Czerwień? Były czarne. Może kolor symbolizował jego zmianę, a może... może rzeki krwi, jakie wylał? Bakugo siłą woli powstrzymał się przed wzdrygnięciem. Nie, na pewno nie, przecież to nawet brzmi śmiesznie.

  — Ta. I? Naskarżysz na mnie szefuńciowi? — warknął w końcu, nachylając się bliżej mężczyzny, by ukazać swoją dominację nad nim. A przynajmniej w założeniu.

  Kirishima wzruszył ramionami i podszedł do biurka po czym grzebał w nim przez chwilę, nim wyjął stamtąd coś, czego Katsuki wcale nie spodziewał się zobaczyć, a była to...

  — Legitymacja policyjna?

  — Sądziłem, że już nie będzie mi potrzebna. Ludzie z dowódctwa nie odzywali się tak długo, że już byłem gotów zakładać, że o mnie zapomnieli — prychnął Kirishima, wywracając oczami, a zaraz potem wsadzając legitymację z powrotem do szuflady. — A jednak przysłali mi ciebie. — Zmierzył go oceniającym wzrokiem, po czym kiwnął głową z zadowoleniem. — Nadasz się.

  Bakugo przez moment wpatrywał się w niego z uniesionymi brwiami, nie rozumiejąc połowy z tego, co powiedział. Nada się? Do czego? Katsuki od razu założył, że skoro Eijiro jest tym całym ,,Red Riotem", odszedł z policji i ukrywa się w podziemiach. Błędnie?

  — W sensie? — zapytał więc, a Kirishima opadł na fotel, okręcając się na nim kilka razy, nim zatrzymał się na równi z biurkiem, z głośnym hukiem opuszczając buty na blat i zza ich podeszw zerkając na Bakugo.

  — Gdy powiedziałem ci, że wyjeżdżam za granicę, skłamałem. Komendant kazał mi zinfiltrować Ligę i czekać na wsparcie. Więc czekałem. Cztery lata. — Mina mu zrzedła, ale po chwili na jego usta znowu wkradł się pewny siebie uśmiech, gdy powiedział: — No, ale opłacało się, bo teraz ty tu jesteś, a ja mam na tyle wysoką pozycję, by załatwić wszystko bezproblemowo.

  — Dlaczego nic o tym nie wiem? — zapytał podejrzliwie Bakugo, a Kirishima zmarszczył brwi.

  — Nie powiedział ci?

  — Aizawa? — domyślił się Bakugo, przypominając sobie, że Eijiro wspomniał coś o komendancie.

 — Aizawa? — Kirishima uniósł brwi, po czym zaraz przez jego twarz przemknął cień zrozumienia. — Ach, więc stary Nezu odszedł. Ale kto o zdrowych zmysłach zrobił Aizawę policjantem?

  — Nie wiedziałeś o tym, kto wydaje ci rozkazy? — Bakugo nadal pozostawał podejrzliwy, choć wyjaśnienia Kirishimy coraz bardziej pozbawiały go wątpliwości, że ma przed sobą sprzymierzeńca. 

  Asystenta!

  — Mówiłem ci, że miałem tylko jeden, nadrzędny — powtórzył niecierpliwie Eijiro.

  — Dobra, możesz mi pomagać — powiedział Bakugo po chwili ciszy, a Kirishima uniósł brwi.

  — Ja? Pomagać tobie? Ja pomagać tobie? — Roześmiał się, co Katsukiemu bardzo się nie spodobało.

  — Masz z tym jakiś problem?

  — A i owszem! — warknął Kirishima, podnosząc się z fotela tak gwałtownie, że Bakugo drgnął. — Przyłazisz tu jakby nigdy nic, bez żadnej zapowiedzi, ryzykując moją pozycję i cały mój wysiłek... Tak, jasne! To ja mam pomagać tobie! — prychnął, kręcąc głową. — Nie, mój drogi, stawiamy na współpracę, a jeśli już ktoś tu jest czyimś podwładnym, to ty moim. Zresztą — dodał po chwili, nachylając się do ucha Katsukiego — to ty zawsze byłeś na dole, czyż nie?

  Bakugo poczuł, jak przez jego ciało przechodzi fala ostrego i gwałtownego gniewu, zmieszanego z zawstydzeniem i... i tęsknotą, ale do tego ostatniego nie przyznałby się przed nikim, nawet samym sobą.

  — Spierdalaj! — warknął, odpychając Kirishimę, który zaśmiał się cicho, na powrót spokojnie zasiadając za biurkiem.

  — Więc? Współpraca? 

  — Niech ci będzie — burknął Bakugo, choć cały drżał od wstrzymywanego gniewu.

  — W porządku. Zaraz przedstawię cię Shigarakiemu jako mojego pomocnika... tylko przykrywka! — dodał szybko Kirishima, widząc, że mężczyzna chce mu przerwać. — Poczekaj sobie na zewnątrz chwilkę, to będzie podejrzane, gdybym od razu się dla ciebie fatygował.

  Bakugo wzruszył ramionami, choć wcale nie podobała mu się postawa Kirishimy. Nie, w ogóle nie podobał mu się ten Eijiro. To praca go tak zmieniła czy ciągłe życie wśród przestępców? Może i to, i to?

  — Jeszcze jedno! — zawołał za nim Kirishima, a Bakugo stanął w drzwiach. — Poza tym mieszkaniem nazywam się Red Riot i tylko Red Riot. Ty też musisz...

  — Wiem, Twice mi powiedział — warknął Katsuki, wywracając oczami, czego mężczyzna za nim nie mógł zauważyć. — Jestem Ground Zero.

  Nie doczekawszy się odpowiedzi, wyszedł z pomieszczenia, trzaskając głośno drzwiami i tupiąc. 

  Dorośle, powiedział jakiś głos w jego głowie, który podejrzanie przypominał ten należący do Todorokiego. Bakugo zupełnie go zignorował, przechodząc już przez metalowe drzwi do mieszkania. Za nimi czekali Twice i Dabi, którzy najwyraźniej nie mieli nic innego do roboty, skoro chciało im się czekać na ,,nowego".

  — I? Dużo krzyczał? — zapytał przerażony Twice, a Bakugo wywrócił oczami, dochodząc do wniosku, że znowu jest w swojej irytująco-cukierkowej formie. Przypominał mu Deku.

  — Jak pierwsze wrażenie? Spodobał ci się? — zapytał lekceważąco Dabi, ale w jego głosie czaiła się nieudolnie skrywana ciekawość.

  — Idiota z gównianymi włosami — burknął Bakugo, ignorując Twice'a, który zakrył sobie usta dłońmi w niemym przerażeniu.

  Dabi zagwizdał, ale nim zdążył cokolwiek odpowiedzieć, przerwał mu wysoki kobiecy głos, dobiegający gdzieś zza pleców Bakugo, po drugiej stronie ciemnego korytarza.

  — Chłopcy! Ej, chłopcy! — W ich stronę biegła blondynka na oko w wieku Katsukiego. Była ubrana w bielutki mundurek licealistki, a włosy spięła w dwa koczki po obu stronach głowy. Stanęła w miejscu, gdy zobaczyła Bakugo. — O? Kto to? Nowy?! — pisnęła, klaszcząc w dłonie jak mała dziewczynka.

  — Tak, właśnie wraca od Red Riota! — pisnął przerażony Twice, podejrzanie długo nie zmieniając osobowości. Bakugo domyślił się, że gdy wróci jego dupkowata strona, zrobi to z przytupem.

  — Red Riota? — zapytała zdziwiona kobieta, po czym nagle ją olśniło. — O! To ty jesteś tym uciekinierem, który narobił problemów! Jeszcze żyjesz! — Nagle zachichotała, a w jej oku pojawił się niebezpieczny błysk. — Niedługo.

  — O czym ty, do kurwy... — zaczął Bakugo, ale przerwał mu Kirishima, który właśnie wychodził ze swojego mieszkania, zamykając je na klucz.

  — Jest nietykalny, Toga — warknął, a dziewczyna ułożyła usta w podkówkę, choć jej spojrzenie niewiele straciło na drapieżności. — Poza tym, nie macie nic do roboty? Wydawało mi się, że zleciłem wam sprzątanie trzeciego magazynu? — zapytał, a w jego głosie wyraźnie wybrzmiała groźba.

  — Kurwa, okej! Idziemy — warknął Twice, błyskawicznie zmieniając swoje nastawienie. Ruszył korytarzem w kierunku przeciwnym do tego, z którego wyszła Toga, a za nim poszła pozostała dwójka.

  Bakugo uniósł brwi, widząc takie posłuszeństwo wobec Kirishimy. Naprawdę nie kłamał, mówiąc, że udało mu się wypracować sobie wysoką pozycję.

  — To co, czas przedstawić cię Shigarakiemu!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro