36
Danganronpa RPG 3
Rozmowy Milo i Toshiego o ich związku
Kręciło mu się trochę w głowie. I był senny. Nie żeby to było coś nowego, jednak tym razem martwiło go to. Pomimo na szybko zawiniętych bandaży oraz szalika pożyczonego od Ren, widział, że krew i tak wypływa z niego dalej. A nie miał ochoty umierać. Nie teraz. Na całe szczęście Toshi chwycił go pod ramię i pomógł dotrzeć do jego domku. Inaczej istniałaby bardzo duża szansa, że zemdlałby w połowie drogi. Przez pewien czas towarzyszył im także Yuki, opowiadając o tym jak wspaniała była egzekucja Jiro (którą to Milo przespał), szybko jednak chłopak zniknął za własnymi drzwiami. To samo po chwili zrobili z Toshim. Teraz byli sami w domku Milo. W ciszy. Ale nie takiej niekomfortowej na całe szczęście. Od razu skierowali się do łazienki. Toshi bardzo ostrożnie zdjął z Milo stare bandaże po czym przemył rany. Następnie bardzo powoli - i nadal delikatnie oraz ostrożnie - zaczął nawijać świeże bandaże. Żaden z nich się nie odzywał przez ten cały czas. Pierwszy dźwięk jaki wydał z siebie któryś z nich, to westchnięcie Toshiego na widok szalika Ren. Milo wtedy po raz pierwszy od wzięcia go od dziewczyny, przyjrzał mu się. Był aktualnie cały we krwi, praktycznie zmienił barwę z niebieskiego na czerwony.
- Będę musiał go wyprać zanim go oddam... - mruknął zmęczonym głosem. Co prawda pewnie dziewczyna by się nie zdenerwowała, ale byłoby mu odrobinkę głupio. Chociaż czy na pewno mu się chce... będzie musiał się nad tym zastanowić. Może chociaż przepierze go lekko czy coś. Toshi nic nie odpowiedział, tylko kontynuował jedynie sprawdzenie czy nie pominął żadnej z ran chłopaka. Dokładnie obejrzał jego ręce od ramion po dłonie. Ku zaskoczeniu Milo podniósł lekko jego koszulkę, sprawdził nogi. W teorii chłopak mógłby się kłócić, ale nie przeszkadzało mu to. Dotyk Toshiego był bardzo miły. Delikatny. Uważny. Aż przymknął oczy przez ten spokój. W końcu jednak dłonie Toshiego zniknęły.
- Mogę wyprać ten szalik, ale wolałbym go nie odnosić. Wystarczająco się nasłuchałem tekstów stylu "ty i Milo to taka urocza para" - prychnął, na co Milo tylko lekko się uśmiechnął. Nawet uchylił jedno oko, by na niego spojrzeć. Wkładał właśnie szalik w reklamówkę, pewnie by samego siebie nie ubrudzić. Trzeba było jednak dodać tam na końcu "jeszcze bardziej" bo przez pomoc Milo jego garnitur zabrudził się delikatnie. Co prawda na czerwonym nie było tego mocno widać, ale nadal. Nagle jednak dotarły do niego słowa Toshiego.
- A nie jesteśmy? - spytał, nadając swojemu głosowi jak najbardziej niezainteresowany ton. Co prawda nigdy tego nie ustalili, jednak byli dosyć blisko. I z tego co zrozumiał od chłopaka, Ren już uznała ich za parę. Prawda jest taka, że od dłuższego czasu nazywała ich "gołąbeczkami". Ale tak naprawdę o niczym jeszcze nie rozmawiali. Zapadła między nimi cisza. Toshi jedynie pomógł Milo usiąść na krześle i zajął się robieniem dla niego jakiegoś posiłku. Białowłosy chłopak nie widział dokładnie co tam szykuje.
- A chciałbyś? - zapytał, ale dopiero gdy postawił przed nim talerz z kanapkami i owocami obok. Do tego ciepła kawa. W końcu dobrze go znał i wiedział, że Milo nawet po kawie potrafił bardzo dobrze spać. Upił kilka łyków i dopiero potem zajął się kanapką.
- Myślałem, że to oczywiste. - Specjalnie powiedział to w przerwie między gryzami. Tak było łatwiej. No i dzięki jedzeniu odzyskał nieco sił. Chociaż nadal strasznie chciało mu się spać... ale to nic nowego akurat. Toshi również skończył swoje kanapki. Nic więcej nie odpowiedział. Po prostu obejrzał bandaże Milo raz jeszcze i posprzątał po ich posiłku. Jakimś cudem jednak ta cisza nadal nie była niezręczna. Tak jakby nie trzeba było między nimi słów. Na koniec, gdy Toshi już wychodził, zatrzymał się nagle w drzwiach.
- Oddam Ren ten szalik. Może jakoś to przeżyję skoro mówi prawdę. - I jedynie złożył szybki pocałunek na policzku Milo. Po czym po prostu poszedł. W normalnych warunkach chłopak może zaproponowałby mu pozostanie na noc, ale teraz chyba był za bardzo zmęczony. Nawet nie dotarł do łóżka, po prostu walnął się na kanapę i od razu zasnął. Czy zamknął drzwi? Nie pamiętał. Ale czy było to jakoś bardzo ważne? Umrze to umrze. Chociaż teraz miał może kogoś z kim warto było żyć i dla kogo warto było dbać o siebie... ale to jutro dopiero. Teraz potrzebował snu.
***
Milo nie rozumiał co Monokumie przeszkadzało, żeby on i Toshi mieszkali w tym samym mieszkaniu. Przecież to nie tak, że codziennie spaliby ze sobą. Znaczy, nie żeby Milo by to przeszkadzało. Gdyby trzeba było to bardzo chętnie i bez najmniejszego problemu dałby rade. Ale Toshi nie wyglądał na takiego, który byłby zainteresowany. Chociaż może w sumie nie powinien niczego zakładać. Niektórzy przecież twierdzili, że on nie wygląda na takiego co by chciał bardzo często. Jego senność i niechęć do robienia niepotrzebnych rzeczy podobno to wywoływała. Na całe jednak szczęście mieszkanie obok Toshiego nie powstrzymywało go przed niczym. Mógł go odwiedzać gdy chciał. Spać z nim. I w końcu nikt mu nie wybijał codziennie szyb! A że zamykał drzwi to nie bał się już o niespodziewane wizyty Yukiego. Perfekcyjnie. Dlatego też z tej radości postanowił przyrządzić jakiś szybki obiad i zanieść porcję Toshiemu. Rzadko kiedy mu się aż tak chciało, ale z jakiegoś powodu nie miał problemu z robieniem takich rzeczy dla Toshiego. Dlatego też po jakimś czasie stał przed drzwiami chłopaka z garnkiem pełnym obiadu. Skrzypek oczywiście uśmiechnął się delikatnie na jego widok i zaprosił do środka. Chociaż nie wymienili ze sobą zbyt wielu słów, to z jakiegoś powodu ta cisza nie była niezręczna. Była... kojąca. Toshi przygotował im po kawie, Milo nałożył makaron ze szpinakiem na talerze - bo chociaż chciało mu się gotować to nie przesadzajmy, nie będzie robić dania, które zajmie mu z pół dnia na uszykowanie. Potem natomiast po prostu cieszyli się swoim towarzystwem. I posiłkiem oczywiście, Milo był leniwym, ale dobrym kucharzem. A po wszystkim po prostu rozkoszywali się kawą i ciastkami, które Toshi kupił jakiś czas temu w sklepie. Nie mogło być lepiej. Milo zdecydowanie mógł się do tego przyzwyczaić i tak żyć.
- W sumie, jest coś o czym chciałem z tobą porozmawiać. - Nagłe chrząknięcie i nerwowe słowa Toshiego wyrwały archeologa z błogiego rozkoszowania się spokojem. Spojrzał na niego z zaskoczeniem, ale nic nie powiedział. Skinął tylko głową, by zachęcić skrzypka do mówienia oraz by pokazać, że słucha.
- Z tego co zauważyłem, przynajmniej oddałeś takie wrażenie, jakbyś miał dosyć duże libido. - Tutaj przerwał, a Milo domyślając się, że oczekuje od niego odpowiedzi, tylko skinął głową po raz kolejny. Toshi wziął głęboki oddech.
- Cóż, ja raczej nie mam. Takie noce jak ostatnio nie będą zdarzały się zbyt często. Nie wiem na ile to problem dla ciebie. - To sprawiło, że Milo musiał się zastanowić. Oczywiście, mógł domyśleć się już wcześniej, że coś takiego wyjdzie. Musieli przeprowadzić rozmowę o ich związku, wypadało oczywiście, żeby kolejna dotyczyła strefy seksualnej ich relacji. Był całkiem dobry w utrzymywaniu podniecenia w ryzach, ale jak będzie w sytuacji gdy nie wie kiedy nastąpi kolejna szansa na stosunek? Nie mógł przecież okływać Toshiego. Albo cos gorszego - skrzywdzić go przypadkiem. Aż Milo przeszedł dreszcz. Nie po to poświęcał swoją energię, żeby z takiego powodu wszystko się rozpadło.
- Nie mam z tym problemu. Muszę jednak wiedzieć, żeby w razie co ustalić sobie plan działania - co myślisz o masturbacji? Albo o seksie z kimś innym - Teraz to Toshi musiał się zastanowić. Widać to było po jego twarzy. Milo też nie oczekiwał, że dostanie odpowiedź od razu. Z tego też powodu po prostu rozłożył się na kanapie. Może sobie zaśnie nawet. Albo i nie. Kto wie. Toshi jednak widocznie potrzebował nad tym pomyśleć, a Milo jako dobry chłopak planował dać mu ten czas. I wcale nie chodziło też o to, że miał ochotę na małą drzemkę. Ani troche.
- Nie myślę, że byłby z tym jakiś problem byś ty szukał w ten sposób zaspokojenia, jednak ja sam raczej tych rzeczy bym nie robił. I nie mówię, że masz o tym kłamać, ale po prostu jeżeli nie będzie powodu to mi nie mów o tym. Tak by było najlepiej, tak myślę. - Jednak nie zasnął. Głos Toshiego go rozbudził. Uśmiechnął się tylko i otworzył oczy. Skrzypek stał blisko kanapy i wyglądał na nieco zawstydzonego, chociaż oczywiście jak zawsze udawał nieporuszonego. Milo podniósł się nieco tylko po to by złapać Toshiego za rękę i przyciągnąć bliżej siebie.
- Mam nadzieję, że wiesz, że nie musisz się martwić. Tylko ty jesteś osobą, którą kocham - powiedział po czym ucałował delikatnie wierzch jego dłoni. Nie mógł przecież pozwolić, żeby jego chłopak martwił się o jakieś bzdury. W dodatku, naprawdę bardzo chciał się teraz zdrzemną, a najlepsze drzemki są gdy w tym samym czasie Toshi pracuje nad kolejnym utworem. Lub jeszcze lepiej - gdy ćwiczy. Może to właśnie to do niego go przyciągnęło. Albo to ten jego cięty język gdy trzeba. Trudno powiedzieć. Najważniejsze jednak, że był tu cały czas. I że był z nim.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro