Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

28

Project Escape 1 - Day without dawn

Myśli Mariny w trakcie całej gry

Głęboki wdech. Głęboki wydech.

Tylko to utrzymywało Marinę we względnym spokoju. Nie miała pojęcia co się dzieje. Na całe szczęście nie było w tym sama. A może to przekleństwo? Widziała jedynie, że ona i obcy jej ludzie, byli zagrożeni. Przez kogo? Dlaczego? Za co? Nie miała pojęcia. W końcu też nadszedł moment gdy byli już bezpieczni. Powinna się przedstawić, prawda? Nie wyglądało na to, żeby ktokolwiek tutaj ją znał. Nikt jej nie kojarzył.

Uśmiechnęła się. Tak, tutaj mogła być sobą ile tylko chciała.

- Jestem Marina Otosu.


***

Czuła jak chłód przerażenia przenika jej ciało. Tablety z informacjami o każdym? Mogło tam być wszystko. Mogła tam być prawda o niej. Musiała zachować spokój. Jeżeli teraz spanikuje... każdy się domyśli, że jest z nią coś nie tak. Że jest fałszywa. Dlatego też odpaliła tableta z zaciekawionym uśmiechem. Tak, Marina była po prostu ciekawską księżniczką. Nic więcej. Spojrzała na pierwszą rubryczkę. Sou Shiro. Czyli nie byli ustawieni alfabetycznie. Okej, czyli trzeba przejrzeć wszystkich. Na całe szczęście odnalazła siebie już w trzeciej rubryczce. Marina Otosu. Tak jak powinno być. Powstrzymała się, żeby nie odetchnąć z ulgą. Przecież nie miała powodu do tego, prawda? Była szczerą, wesołą osobą. Szybko też zauważyła, że nawet gdyby sobie pozwoliła na fizyczne pokazanie jej rozluźnienia, nikt by tego nie zauważył. Wszyscy skupili się na Sou i jego profesji. Idealnie. Mogła być spokojna.

***

Nie mogła być spokojna. David zginął. Oni go wybrali. Oczywiście, nie planowała narzekać. Był irytującą osobą. Aż czuła jak bardzo jest obślizgły w swoim zachowaniu. Wzdrygnęła się na to wspomnienie. Ale to stawiało nowy problem przed nią - ona również mogła zostać wybrana. Musiała zrobić wszystko, żeby się przed tym uchronić. Ale jakie podejście będzie najlepsze? Czy charakter Mariny był odpowiedni do tej roli? Schowała się pod kołdrę i przytuliła kolana do klatki piersiowej. Musiała być spokojna. Głupia i słodka. Wtedy każdy uzna ją za nieszkodliwą. Ale nie mogła w tym za bardzo przesadzić, musiała nadal być dla wszystkich użyteczna. Musiała znaleźć idealną równowagę pomiędzy wszystkimi cechami charakteru, które grała normalnie. I pod żadnym pozorem nie mogła pokazać, że tylko udaje. Jedynie w ten sposób miała szansę przeżyć. Musiała więc wybrać też jak najlepszą reakcję na tę sytuację. Wymieszać strach z radością. Tak, musiała się tym przejąć, ale nie za bardzo. Tylko równowaga mogła ją uratować.

***

Wpatrywała się w Lanę wielkimi oczami. Skąd to pytanie? Coś podejrzewała? Nie, nie było takiej opcji. Nie było takie możliwości. Grała jak zawsze. Było dobrze. Musiało być dobrze. Jej rola była idealna. W końcu ćwiczyła ją od kiedy tylko pamiętała. Wprowadziła jedynie drobne zmiany na rzecz tej gry. Na tyle delikatne, że nawet gdyby ktoś ją zauważył nie było opcji by cokolwiek podejrzewał. Ale że nikt tutaj jej nie znał wcześniej, powinna być całkowicie bezpieczna. Z jakiegoś jednak powodu, Lana zadała jej takie pytanie. Chociaż mogło jej chodzić o Shina. Albo Sou. Albo kogokolwiek innego. A zadawała jej pytanie, bo jej ufała. Tak, to musiało być wytłumaczenie. Zrobiła niewinną minę.

- Ktoś udawać kogoś kim nie jest? Hm... nie wydaje mi się. Masz kogoś konkretnego na myśli?


***

Znowu była w swoim pokoju, nie wiedząc co powinna zrobić. To co zrobił Shin było bardzo niebezpieczne. Ryzykował wiele. Dlaczego? Dla własnego bezpieczeństwa prawdopodobnie. Ale teraz... ludzie mogli mu przestać ufać. Patrzeć na niego jak na wroga. Jak powinna na to zareagować? Dołączyć do reszty? Zignorować? Bronić go? Nie mogła pozwolić sobie, żeby reszta traktowała ją jako wroga, ale jednocześnie bycie po złej stronie Shina mogło być bardzo niebezpieczne. Dobrze grał. Był sprytny. Wyglądało to tak jakby miał jakiś ukryty cel. Tylko jaki? Nie była pewna. Jeszcze w dodatku teraz na pewno Sou będzie szukał zemsty na nim. W nim również nie chciałaby mieć wroga. Sou... Shin... przypomniała sobie jak reagowali na siebie w trakcie gry. A gdyby tak... w sumie, to mogło się udać. Miałoby sens. Tak, każdy uwierzy, że Marina to tak widziała. Będzie po prostu nieświadoma. Nie powinno być żadnych podejrzeń. Ale i tak powinna być ostrożna. Tak, tego nigdy za wiele.

***

Udawaj dopóki to nie stanie się prawdą. Marina przykleiła uśmiech na swoją twarz. Słodki i niewinny. Sou stał w jadalni w samych bokserkach. LD patrzyła na nią. Musiała uśmiechać się złośliwie pod tą maską. Czy wiedziała? Na pewno. Nie wiedziała czemu pozwala jej na kłamstwo, ale nie zamierzała sprawdzać. A już na pewno nie teraz gdy kobieta próbowała ją wyprowadzić z równowagi. Prawie się wzdrygnęła na myśl o założeniu na siebie ciuchów Ophelii. Była zbyt kolorowa? Już i tak czuła się niekomfortowo, nosząc każdego dnia to samo. Potrzebowała zmian. Kolorów. Potrzebowała nowego stroju. Ale nie zamierzała narzekać, nie w takiej sytuacji. A LD chciała teraz by zaczęła ubierać się na czarno? Nie było opcji. Nie mogło tak być. Ale musiała się powstrzymać przed okazywaniem tego. Na to kobieta właśnie liczyła. Na jej panikę. Na jej złość. Zacznie od kolorów. Potem każe jej zmienić ciuchy. A kto wie, na koniec zmusi ją do obcięcia włosów... nie. Nie będzie o tym myśleć. Musiała szybko znaleźć logiczny powód czemu nie może zamienić się z Ophelią. Obrażanie jej gusty nie zadziała, a jeszcze narobi sobie wrogów. Ale fakt, że mają różną budowę ciała powinien zadziałać. Tak. Zdecydowanie. Uśmiechnęła się. Nie da się tak łatwo.

***

Nie wyglądało to dobrze. Zdecydowanie. W stu procentach. Całkowicie. Ale tylko spokój mógł ją uratować. Tylko spokój. I opanowanie. Cała ta sytuacja z Shinem... cholera. Była teraz sama w pokoju, więc w teorii mogła panikować, ale wolała być ostrożna. Jak pozwoli sobie nawet na trochę strachu, wtedy całkowicie się zatraci. Przedstawienie musiało trwać. Przecież to wszystko nie musiało wcale nic oznaczać, prawda? Co prawda, Shin ujawnił sekret Lany. A mówiąc, że nikt nie powinien mieć sekretów patrzył cały czas na nią. Ale to nic nie oznaczało, prawda? Prawda? Prawda? Prawda? Schowała się pod kołdrę. Wstała. Sprawdziła czy drzwi na pewno są zamknięte. I znowu schowała się pod kołdrę. Nawet jak Shin wie, to przynajmniej póki co nic nie powiedział. Była bezpieczna. Co prawda w razie gdyby LD postanowiła ujawnić te informację, straciła linię obrony. Mają teraz dowód, że w informacjach o nich mogą być kłamstwa. Ale zawsze może w razie co zgrywać głupią. Tak, nie powinna panikować, dopóki coś się nie wydarzy. Ale co z Shinem? Przebywanie z nim mogło być nieco ryzykowne. Ale nagłe unikanie go byłoby podejrzane. Jeżeli tylko mu się wydaje, że Marina coś ukrywa, to tylko potwierdzi jego przypuszczenia. Ale bycie jeszcze bardziej przyjacielską również będzie dziwne... na ten moment najbezpieczniej będzie zostawić wszystko tak jak jest. W razie co na bieżąco będzie kombinować. Dotychczas to działało dobrze. Zwłaszcza, że ujawnienie sekretu Lany uspokoiło ją w jednej kwestii - dziewczyna wtedy prawdopodobnie chciała po prostu wybadać wody. Tak, pomimo tych drobnych problemów wszystko się układało.

***

Dlaczego nic nie mówił? Znaczy, z resztą rozmawiał normalnie. Oczywiście, na ile jego obrażanie każdej możliwej obecnej tu osoby, można uznać za normalne. Na nią natomiast ledwie patrzył. Omijał ją wzrokiem jakby nie istniała. Nie reagował na jej słowa. Tak jakby jej nie było. A przecież reszta rozmawiała z nią normalnie. Więc była. Istniała.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro