22
Danganronpa RPG 2 - Hope buried underground
Koszmar Naoko
Strach. To właśnie czuła. Ale też wiara. Wcisnęła odpowiedni guzik. Zagłosowała. Skazała mężczyznę, którego kochała na śmierć. To samo zrobiła reszta. Niektórzy się wahali, ale ostatecznie wszyscy zaufali Hirohito. A on tylko się uśmiechał. Nie bał się. Był pewien siebie. Jak zawsze. Myślała, że poczuje ulge gdy jego oczy znowu zaświecą się z wigorem. Myślała, że to będzie dobry znak. Ale teraz wolała by już na zawsze pozostał w tamtym stanie przygaszenia. Może wtedy nie byłoby jego egzekucji. Może wtedy by mógł żyć. Nawet nie wiedziała kiedy się wszystko zaczęło. Ale nagle Hiro był w innym pomieszczeniu. Otoczony robotami. Sam. Tylko ze szpadą. Od razu zaczął walczyć. Był dzielny. W końcu to Hirohito. Ale robotów było tak dużo. A nie było nikogo kto mógłby mu pomóc. Broń wypadła mu z ręki. Jeden z robotów strzelił. Hiro upadł. Krew popłynęła. Egzekucja się udała.
***
Naoko otworzyła oczy. Jej oddech był niespokojny. Na powiekach czuła łzy. Od razu w panice wyciągnęła dłoń. Poczuła ciepłe ramię. Odwróciła się. Hiro spał. Spał. Mimo to dla pewności zbliżyła się. Oddychał. Położyła dłoń na jego klatce piersiowej. Jego serce biło. Żył. Jej Hiro żył. To był tylko koszmar. Zły sen. Zniekształcone wspomnienie tamtego dnia. Każdego prześladowały z mniejszą lub większą częstotliwością. Umiała sobie z nimi poradzić. Z resztą przynajmniej. Ale ten jeden koszmar... rzeczywistość, której udało im się uniknąć... męczyła ją. Nawiedzała w snach. Nie codziennie. Czasem. Powracała z zaskoczenia gdy nie spodziewała się tego. Wiedziała, że powinna o tym powiedzieć Hirohito. Tak by było łatwiej. Ale co jeżeli będzie się obwiniać? Zrobił to co wierzył, że będzie dobre. Wierzył, że im pomoże. Wierzył w nią. Za to go kochała przecież. Nie miała jednak wpływu na własne lęki. Nie miała wpływu na to, że bała się, iż to wszystko to tylko piękny sen. Bała się, że w końcu nadejdzie czas gdy się z niego obudzi i okaże się, że jest sama. Że Hiro nie ma obok niej.
Z trudem wysunęła się spod jego ciepłego ramienia i wyszła na balkon. Chłodne powietrze pozwoliło jej się nieco uspokoić. Wzięła głęboki oddech. Była tutaj. W domu. Z Hiro. Wszystko było w porządku. Wszystko musiało być w porządku. Wszystko powinno być...
- Naoko? - Ciepły głos. Pełen zmartwienia. I zaspany. Odwróciła się i uśmiechnęła się lekko.
- Przepraszam, obudziłam cię? - spytała cicho. Hiro jednak nie odpowiedział tylko podszedł do niej i przytulił ją. Był wysoki. Umięśniony. Silny. Czuła się przy nim malutka. Nie była do tego przyzwyczajona. To zawsze ona górowała nad wszystkimi. Ale przy Hiro była mała. Bezbronna. Obnażona ze wszystkimi swoimi emocjami. Tylko przy nim sobie na to pozwała, chociaż nadal miała z tym problemy. Po tylu latach ukrywania wszystkich uczuć w sobie, ciężko jej było nagle mówić szczerze jak się czuje. Zwłaszcza gdy te emocje były bolesne. I trudne. Ale teraz byli sami. A ona była schowana w jego ramionach. Nie potrafiła utrzymać tego bólu w swoim sercu tylko dla siebie. Zaczęła płakać. Bezgłośnie. Jak zawsze. Była przecież Naoko. Musiała być grzeczna. Musiała być posłuszna. Musiała być cicha. Hiro też był cichy. Nic nie mówił. Jedną ręką przyciskał ją do siebie, a drugą głaskał po włosach. Było ciepło. Był obok niej. Nie musiała się bać. W końcu po chwili uspokoiła się. Łzy przestały płynąć. Odetchnęła.
- Chcesz o tym porozmawiać? - Dlaczego jego głos zawsze był taki ciepły? Zawsze tak wyrozumiały? I pełen dobroci? Oczywiście, umiał też być ostry i chłodny, ale nigdy w jej strone. Dla niej zawsze był wsparciem. Ostoją.
- To nic takiego. Tylko koszmary. - Jak mogła więc mu powiedzieć, że to przez niego budzi się z płaczem? Że to przez niego nie może spać w nocy (i to niestety nie w tym dobrym sensie)?
- Możesz mi wszystko powiedzieć. Wiesz o tym prawda? - Dlaczego nie naciskał? Dlaczego dawał jej przestrzeń? Gdyby był złym partnerem łatwiej byłoby jej powiedzieć mu wszystko. Ale Hirohito był dla niej jak książe z bajki. Partner idealny. Wyrozumiały. I szczery... Naoko westchnęła. Wzięła Hiro za ręke tylko po to by poprowadzić go na małą kanapę stojącą na balkonie. Wolała nie prowadzić tej rozmowy na stojąco. Po czym zaczęła mówić. O koszmarach. O tym co w nich widzi. O tym co czuje w ich trakcie. O tym co czuje po przebudzeniu. O tym czego się boi. O tym, że ich życie czasem wydaje się snem, więc tylko czeka na moment aż się przebudzi.
- Naoko, ja...
- Nie. - Od razu mu przerwała. Wiedziała co chce powiedzieć. A przynajmniej podejrzewała.
- Wiem dlaczego to zrobiłeś. Rozumiem dlaczego to zrobiłeś. Pewnie zrobiłabym to samo na twoim miejscu. Ile przecież razy próbowano mnie przekupić wizją spokojnego życia z tobą? Mimo to za każdym razem upierałam się i szukałam prawdy. Wcisnęłam wtedy ten guzik, bo ci ufałam Hiro. I nadal ufam. Ale nie zmienia to faktu, że się boję. Boję się, że pewnego dnia się obudzę, a ciwbie obok nie będzie. Że okaże się, że to wszystko to był tylko jeden piękny sen. A ja... nie chcę by to się kończyło... - Bez słowa ją znowu objął. Nic nie mówił. Nie musiał. I tak Naoko wiedziała, że siebie obwinia. Ale w tej chwili już nie czuła się z tym źle. Każde z nich podjęło swoje decyzje, najlepsze z ich punktu widzenia. Najlepsze w tym momencie, w którym byli. I Naoko to wiedziała. Wiedziała też jednak, że bardzo by jej się jednak przydała rozmowa z kimś przeszkolonym w temacie. Zdecydowanie. Hiro pewnie też. Może potem to zaproponuje. Teraz jednak schowała się w ramionach Hiro.
- Ale wiesz, że ciebie kocham, prawda? - Zaśmiał się tylko, słysząc to. Chwycił ją za dłoń i ucałował ją.
- Oczywiście, że tak. Ja też ciebie kocham panno Honyomu. - Tylko tyle wystarczyło. Uśmiechnęła się. Jej piękny sen nadal trwał.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro