2
Danganronpa RPG 1 - Miracle of despair
Yuichi i Shion Soulmate AU gdzie w snach widzisz życie swojej bratniej duszy
Bardzo szybko przyzwyczaił się do bólu w swoich snach. Do tego smutku. Złości. Ale też niezrozumienia. Nawet w tych lepszych się pojawiały. Nigdy nie dopuszczały. Potem się budził. I było tylko nieco lepiej. Zastanawiało go to. Kim była jego bratnia dusza? Co takiego przeszedł? I skoro on tak cierpiał w tych snach, to co musiała czuć jego bratnia dusza, przeżywając to? Przerażało go to. Jako dziecko niczego nie rozumiał. Nadal pamiętał koszmary, po których rodzice go uspokajali. Widział, że się martwią, ale nie wiedział czemu. Wtedy też nie pamiętał zbyt wiele z tych snów. Tylko ból. Przerażający ból. Gdy jednak skończył osiem lat, został z tym sam. Rodzice nie mogli mu już pomóc. Wujek… cóż, nawet nie próbował liczyć z jego strony na przytulenie i ciepłe ciastka na pocieszenie. Od tego momentu rzeczywistość była lepsza niż sny, ale już tylko odrobinę. Ale pogodził się z tym. I z tym bólem. Wstydem. Lękiem. Przez ten napływ emocji, miał problemy z jakimkolwiek zbieraniem informacji. Dlatego też wszystko notował. Wszystko co udało mu się zapamiętać ze snów. I szukał. Wierzył, że uda mu się kiedyś odnaleźć osobę, z którą był związany od dnia swoich narodzin.
***
Shion cieszył się z każdej chwili swoich snów. Nie były najlepsze co prawda. Bardzo depresyjne. Samotne. Puste. Ale gdy myślał o tym, że dzięki nim jest blisko swojej bratniej duszy… czuł się szczęśliwy. W końcu miał sny. A to znaczyło, że gdzieś tam jest ktoś kto jest mu przeznaczony. Ktoś kto umiałby zrozumieć jego ból. Kogo nie musiałby się wstydzić. Smuciło go tylko gdy przypominał sobie, jak bardzo osamotniona jest ta osoba. To głównie wyciągał z tych snów. Samotność. Pustkę. Pamiętał też dwa najgorsze sny. Nie potrafił nigdy przypomnieć sobie szczegółów, ale ten ból… ten żal… marzył o dniu gdy spotka tę osobę. I wesprze. Cicho liczył na to, iż jest to chłopak. To miałoby sens, prawda? Wiedział jednak, że bratnie dusze nie zawsze zostają parami. Nie zawsze są też tej płci, którą jest się zainteresowanym. Znając jego “szczęście”, to pewnie dziewczyna. Mimo to pozwalał sobie na marzenia. W nich widział przystojnego chłopaka. Samotnego. Ale który rozumiał go jak nikt inny, bo przecież wszystko widział. O wszystkim wiedział. Mogliby być razem. Wspierać się. Być szczęśliwi. Jednak z każdym rokiem Shion czuł, że to nie ma sensu. Nie znajdzie nigdy swojej bratniej duszy. Przez problemy ze snem, jego sny były chaotyczne. Pomieszane. I bardzo krótkie. Nie potrafił praktycznie nic z nich zapamiętać. Jedynie uczucia. I widok martwych ciał. Może jego bratnia dusza była seryjnym mordercą? To by pasowało, znając jego szczęście. Albo grabarzem. I dlatego właśnie był taki samotny.
Pomimo tej drobnej nadziei, Shion nie liczył na swojego szczęście. Pogodził się z tym, że nigdy nie spotka chłopaka ze swoich snów. Z takim samym nastawieniem poszedł do Akademii Szczytu Nadziei. Na nic nie liczył. Po prostu chciał cieszyć się tą odrobiną szczęścia, która na niego czekała. Wyjątkowo szybko znalazł przyjaciół, a raczej jedną przyjaciółkę - Keiko. To ona wyciągała go, by rozmawiał też z resztą. A zwłaszcza z jednym chłopakiem - Yuichim. Miał problemy z rozmawianiem z nim. Był taki piękny. Mądry. Wspaniały pod każdym względem. Jak normalnie się denerwował, to przy nim było jeszcze gorzej. Nawet zdarzało mu się jąkać! Czuł się zażenowany własną osobą. Jeżeli natomiast chodziło o jego sny to było coraz gorzej. Coraz mniej z nich pamiętał i mieszały się jakimś cudem z jego własnymi wspomnieniami. Widział tam ludzi, których znał czasami, słyszał ich głosy. To było dziwne. Ale nie jakoś wyjątkowe, zdarzało się to ludziom, którzy mieli problemy ze snem. Jak Shion.
Z czasem jednak zaczął jeszcze mniej interesować się swoją bratnią duszą. Spędzał więcej czasu z Yuichim. Również sam na sam. Zbliżali się do siebie. Shion nawet zaczął w myślach nazywać go przyjacielem. Miał tylko nadzieję, że blondyn myśli o nim tak samo. Oczywiście, mógłby go o to po prostu spytać, ale to byłoby jeszcze gorsze. Zdecydowanie wolał nie upewniać się na jakim poziomie relacji są. Lepiej było po prostu cieszyć się z tego co jest. I z tego, że z każdym dniem kochał Yuichiego coraz bardziej. Nawet jeżeli był pewien, że niedługo jego serce zostanie złamane. Skupiał się po prostu na tym co ma teraz. Nie na tym, że kiedyś to się w końcu skończy.
***
Yuichi ostatnio zwracał mniejszą uwagę na swoje sny. Przestał czuć taką potrzebę. Oczywiście, nadal chciał odnaleźć swoją bratnią duszę, jednak w tym momencie bardziej skupiał się na Shionie. Chłopak był niesamowity. Sprawiał, że Yuichi znowu się uśmiechał. Że czuł się... szczęśliwy. Dlatego też jego notes z poszlakami leżał ostatnio nietknięty. Ostatnie co zapisał, to że musiał również chodzić do Akademii Szczytu Nadzei, bo udało mu się rozpoznać to miejsce w swoim śnie. To jednak niewiele dla niego znaczyło. Byli blisko, na wyciągnięcie ręki praktycznie. Ale czy Yuichi w ogóle chciał spotkać te osobę? Miał przecież Shiona. Byli blisko. Bardzo blisko. Nawet Yuichiemu się wydawało, że chłopak może coś do niego czuć. Nie przeszkadzało mu to. Wręcz przeciwnie. Sam czuł, że Shion jest dla niego bardzo ważny. I że chciałby zbliżyć się jeszcze bardziej. Teraz jednak czekał go kolejny sen nieznanej bratniej duszy. Kolejne wspomnienie, które ostatnio były szczęśliwsze.
Widział Akademię. I park. I... siebie? Dlaczego on tam był? Widział też Keiko, mrugającą do nich. I podającą ciastka. A potem uciekającą na spotkanie z Saki. Zaraz... on znał te scene. On... pamiętał te scene!
Obudził się, praktycznie jak z koszmaru. Serce mu biło. Jeszcze raz przeanalizował to co widział we śnie. Nie było wątpliwości. Widział swoje wczorajsze spotkanie ze Shionem. Tylko z perspektywy Shiona. A to oznaczało... nie. To byłoby zbyt piękne. To nie mogło być możliwe. Pomimo to złapał się tej nadziei. Wziął notes. I wysłał wiadomość do Shiona. Musieli się spotkać. Im szybciej, tym lepiej.
***
Czuł, że coś mu umknęło. W jego śnie było coś ważnego, ale nic z niego nie pamiętał. Tylko to szczęście, które go wypełniało. To jednak go teraz nie obchodziło. Yuichi chciał się z nim spotkać. To było najważniejsze. Praktycznie wyfrunął z domu. Był pełen energii. I radości. A gdy zobaczył Yuichiego, poczuł się lekki. Jak piórko. I jeszcze szczęśliwszy. Przywitali się uśmiechem.
- Shion, chciałbym żebyś to przejrzał - powiedział, podając mu wysłużony notes. Od razu go otworzył, nauczył się już, że Yuichiego się nie pyta o powody. Zazwyczaj nie wyjaśniał. W dodatku, zawsze prosił o coś z jakiejś konkretnej przyczyny. Szybko jednak Shion przestał rozumieć. Czytał notatki. Przeglądał je. I wszystkie... były znajome. Informacje, widać że zbierane latami, odnosiły się do niego. A przynajmniej go przypominały. Stare, nowe... wszystkie. Kilka z nich szczególnie zwróciło jego uwagę.
"Przeżył traumę. Pobicie? Gwałt?
Zła relacja z ojcem.
Matka nie pojawia się.
Uczęszcza do Akademii Szczytu Nadziei.
Przynajmniej raz widział się z Keiko Takarą"
Spojrzał na Yuichiego. Nie rozumiał. O co w tym chodziło? Czemu miał informacje o nim sprzed lat? Był stalkerem? Znalazł notes jakiegoś stalketa? Chciał go zabić? Jakim cudem. I dlaczego. Yuichi tylko się uśmiechnął. Chwycił dłoń Shiona.
- Znalazłem cię. To o tobie śniłem. - Tylko tyle wystarczyło, by zrozumiał. Chociaż nadal nie mógł uwierzyć. Przecież to było zbyt piękne. Zbyt wspaniałe. Zbyt idealne. Ale mimo to Shion uśmiechnął się. Ścisnął dłoń Yuichiego jeszcze mocniej. A po chwili poczuł wargi chłopaka na swoich. Pocałunek był krótki. Delikatny. Słodki. Szybko został jednak przerwany. Tylko po to by Shion mógł schować twarz w dłoniach. Był zażenowany. Yuichi natomiast robił wszystko by na niego nie patrzeć. Też czuł się zawstydzony. Nie tak to sobie wyobrażali.
Ale w końcu byli bratnimi duszami. Musieli mieć coś wspólnego. Jak na przykład brak umiejętności okazywania uczuć. I ogromna radość, że w końcu udało im się odnaleźć.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro