1
Danganronpa RPG 1 - Miracle of Despair
Dark Keiko AU czyli gdyby Vito przeciągnął Keiko na swoją stronę
Cisza. Tylko to słyszała. Wiedziała, że ludzie dookoła niej rozmawiają. Kłócą się. Ale ona była cicho. Nic dla niej nie istniało. Tylko chłopak przed nią. Piękny chłopak. Niewinny chłopak. Jej chłopak. Jej? Przecież on umarł. Widziała nagranie. Płakała. Była załamana. A teraz przed nią stał. Z uśmieszkiem na twarzy. Mówiąc, że to była tylko gra. Że to on wszystko zaplanował. Że byli tylko pionkami. Jak się czuła? Zdradzona? Oszukana? Sama nie wiedziała. Bolało ją serce. Nie rozumiała swoich uczuć. Była w szoku. Tak. To najlepsze określenie. Szok.
- ...jeżeli wszyscy zagłosujecie na mnie to was wypuszczę, bez problemu. - Głos Vito. Taki delikatny. Taki piękny. O czym on mówił? Nie wiedziała. Czuła się całkowicie wyłączona.
- Myślę, że w takim razie nie będzie z tym problemu - prychnęła Saki. Saki. Kochana Saki. Z nią też Keiko była blisko. Uwielbiała ją. Usłyszała też śmiech Shiona. Był praktycznie jak jej dzieciak, którego nigdy nie chciała, ale uwielbiała. Yuichi utrzymywał poważną twarz bez emocji. A Dewa... wyglądał jakby nic go nie obchodziło. Ale z nim to nigdy nie wiadomo.
- Keiko. - Głos ją wybudził z transu. Vito. Znowu głos Vito. Czemu wszyscy teraz się na nią patrzą?
- Możemy żyć razem, wiesz o tym? Tylko ty i ja. Możemy razem roznosić rozpacz? Nic by nas nie powstrzymało. Wystarczy, że zagłosujesz na kogoś innego. Wtedy nie dosięgnie ciebie śmierć. Będziemy razem. Pomyśl jak wspaniale by było. - Czy byłoby wspaniale? Być z Vito. Mieć w końcu kogoś tylko dla siebie. I być tylko dla kogoś. Tylko ona. I on. Znowu usłyszała prychnięcie.
- Keiko nie jest głupia, żeby się na to nabrać. - Nabrać? Czy to mogło być kłamstwo? Czy Vito tak naprawdę jej nie chciał? Ale jego oczy... patrzył na nią tak jak zawsze. Patrzył na nią tak jak wtedy gdy stali na latarnii morskiej. Patrzył na nią tak jak wtedy gdy grał. Jak mogłaby mu nie ufać? Ale jednocześnie widziała spojrzenia reszty. Chcieli go zniszczyć. Wiedziała to. Vito się zaśmiał.
- W takim razie nie będzie najmniejszego problemu. Moja kochana Keiko. - Serce jej biło. W głowie szumiało. Widziała, że każdy głosuje bez zawachania. Co ona powinna zrobić? Ręka jej drżała.
- Jaki masz problem? - Głos Dewy. Ostry. Jak zawsze. Nic dziwnego. Powinna podjąć decyzję, prawda? Powinna...
- Nie powinniśmy jej pośpieszać, to musi być trudna decyzja. Zabić chłopaka, który kocha ją całym sercem czy odrzucić ludzi, którzy tylko ją ograniczają i ranią. - Podniosła wzrok. Vito cały czas się uśmiechał wypowiadając te słowa. Ten usmiech był inny niż zawsze. Nie delikatny i uroczy. Było w nim coś przerażającego. Ale jego oczy... to jak na nią patrzył...
- Keiko, jeżeli tego nie zrobisz to wszyscy zginiemy. - Głos Yuichiego był zimny. Jak zawsze. Wszystko było jak zawsze. Każdy był normalny. Więc czemu ona nie mogła podjąć decyzji? Dlaczego?
- Kocham cię Keiko. Pomyśl o tym. Dewa tylko sprawiał wam problemy, nienawidzi tutaj wszystkich. Yuichiegi interesuje tylko jego śledztwo, nie ludzie. Shion interesuje się tylko Yuichim, nikt inny go nie obchodzi. A Saki? Byłaś dla niej zastępstwem dla Yunjin. Dobrze o tym wiesz. Jestem jedyną osobą, która może zaakceptować ciebie całą. Tylko ja...
- Zamknij się - warknęła Saki. I znowu zaczęły się krzyki. Ale Keiko już nic nie słyszała. Czy Vito miał racje? Czy tylko on mógł ją pokochać? Saki i Yunjin były blisko. A teraz Yunjin nie żyje. I wtedy Saki pocałowało ją. Shion chociaż kochany głównie interesował się Yuichim, najważniejsze dla niego było jego bezpieczeństwo. A Yuichi ciągle znikał. Ciągle szukał odpowiedzi, nie zwracając uwagi na nikogo. A Dewa? Tylko przeszkadzał, próbował ich zabić. Próbował zabić też Vito. Vito. Vito. Jej Vito.
- Okej Boomer, zamknij się bo Keiko nigdy...
- Oh, już za późno, mamy wyniki. - Uśmiech Vito. Czy był szczęśliwy? Czy ją kochał? Tylko to się teraz liczyło. Nic nie miało znaczenia. Na tablicy wyświetliły się wyniki. Cztery głosy na Vito. Jeden głos na Yuichiego. Znowu zaczęli krzyczeć. Byli źli? Zawiedzeni? Zdradzeni? Keiko już nie zwracała na to uwagi. Kątem oka widziała jak próbują do niej podejść, ale zostają zabrani przez metalowe macki. Czy czeka ich śmierć? Czy czeka ich egzekucja? Chyba coś takiego mówił Vito. Ale teraz to nic nie znaczyło. Chłopak szedł w jej stronę. Jego oczy. Jego uśmiech. Tylko to się liczyło. Poczuła jego usta na policzku. Miękkie.
- Jestem z ciebie dumny Keiko. - Wtuliła się w niego. Więcej nie potrzebowała. Tylko tego by ktoś ją kochał. A Vito ją kochał. Więc dla niego była gotowa zrobić wszystko. Nawet zabić każdą najmniejszą cząstkę siebie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro