Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

40

Project Escape 2

Spotkanie Thei i Theo

Starała się iść spokojnie. Liczyła, że wtedy nikt jej nie zauważy. A nawet jak zauważy to stwierdzi, że wie gdzie idzie. I da jej spokój. Tak. Tak byłoby najlepiej. Jej matka była zajęta rozmowami z jakimiś ważnymi ludźmi, więc nawet nie zauważyła, że ta się wymknęła. Nie zdarzało się to zbyt często. Oczywiście w pierwszej chwili pomyślała o przejściu na plac zabaw, ale wiedziała, że to nie ma sensu. Owszem, była tam reszta dzieci, więc bawiłaby się wspaniale. Chyba. Nie była w sumie pewna. Czy inne dzieci by ją polubiły? Jej mama zawsze mówiła, że powinna uważać na obcych... ale to nie było ważne. I tak tam nie szła. Mama od razu by ją znalazła. Dlatego kierowała się do miejsca gdzie mało kto zaglądał - ogródka zaraz za budynkiem. Wydawało jej się, że nikt nie wiedział o istnieniu tego miejsca. Rośliny rosły tam jak chciały. Jedyna huśtawka była zardzewiała. A murek, który chyba był kiedyś granicą piaskownicy cały był porośnięty chwastami. Thei jednak to nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie. Lubiła to miejsce. Jej miejsce. Tylko jej. Zawsze była to sa-

- Cześć! - ma? Otworzyła szeroko oczy. Przed nią jak spod ziemi wyrósł mały chłopiec. Miał brudną buzię. I szeroki uśmiech.

- Dzień dobry - odpowiedziała grzecznie. Kojarzyła go. Chyba on też grał razem z nią jedno z tańczących dzieci. Ale nigdy nie rozmawiali ze sobą. A już na pewno nie sam na sam. Chwyciła niepewnie za rąbek sukienki. Czemu tutaj był? Przecież to jej miejsce. Powinna tu być sama. Mama będzie na nią zła...

- Też się chowasz przed panem kucharzem? Wkurzył się na mnie, za te ciastka. Chcesz kilka? - Chłopiec wyciągnął do niej rękę. W dłoni miał kilka ciastek, które były lekko zgniecione ze sobą. Co mama zawsze mówiła? Żeby nigdy od nikogo nic nie brała, bo potem jej będą to wypominać o to wykorzystają przeciwko niej... ale chłopak uśmiechał się miło. I cały czas trzymał wyciągniętą rękę. Chyba nie zaszkodzi jak weźmie jedno, prawda? Urwała kawałek, bo ciężko było określić gdzie zaczyna i kończy się ciastko. Od razu wepchnęła je sobie do ust. Było pyszne. Chłopak natomiast zjadł resztę.

- O. Masz czekoladę na nosie. - Puknął ją lekko w nos po czym chwycił rękaw swojej bluzy, żeby ją wytrzeć. Zaśmiała się.

- Jestem Thea. A ty, wrogu kucharza? - Oczy chłopca rozszerzyły się na jej słowa. Pisnął wręcz i zaczął klaskać w ręce. Zmarszczyła nos. O co mu chodziło? Zaraz jednak się zatrzymał i chwycił ją za rękę po czym potrząsnął nią mocno.

- Ja jestem Theo! To jak przeznaczenie! Będziemy najlepszymi przyjaciółmi! - Z potrząsania jej ręką szybko przeszedł do mocno przytulasa. Thea tylko stała nieco skonfundowana. Przyjaciel? Przecież ona nie powinna mieć przyjaciół... mama zawsze mówiła, że potrzebuje tylko jej jako przyjaciółki. Ale i tak uśmiechnęła się. I odwzajemniła uścisk.

Kilka następnym godzin dzieciaki spędziły ukryte w ogródku. Biegali, skakali, na zmianę huśtali się na starej huśtawce. Odkryli nawet ukrytą pod kamieniem jaszczurkę, która szybko uciekła przerażona piskami radości. W końcu jednak zaczęło robić się ciemniej, a to oznaczało, że ich czas powoli się kończył. Theo zmarkotniał.

- Znowu będą kazali mi się uczyć tego głupiego tańca. A dziewczyna, z którą tańczę jest wredna, szczypie mnie ciągle. - Thea pokiwała zgodnie głową. Rzeczywiście tamta dziewczynka wydawała się strasznie wredna. Podniosła się z ziemi i otrzepała sukienkę.

- To może poćwiczysz ze mną? Ja nie szczypię. Wtedy jak będziecie tańczyć możesz udawać, że nie umiesz i stawać jej na palce. A jak będą nagrywać to zatańczysz tak pięknie, że nikt jej nawet nie zauważy! - Wyciągnęła rękę do chłopaka. Tak jak wtedy on do niej z ciastkiem. Dopiero po chwili dotarło do niej, że może to uznać za odpłacenie tego ciastka. Przysługa za ciastko. Ale w pierwszej chwili nie myślała o tym. Chciała po prostu zrobić coś miłego dla przyjaciela. Chłopak od razu chwycił ją za rękę i podniósł się. Powoli zaczęli ostrożnie ćwiczyć pokazane im wcześniej kroki. Byli tylko dziećmi w tle, ale wszyscy liczyli, że dobrze zagrają. Że zrobią to idealnie. Ale nie mogli powstrzymać śmiechu gdy im coś nie wychodziło. Za każdym razem zaczynali od nowa. Aż w końcu nie myli się ani razu.

Nie mieli pojęcia, że zauważył ich akurat reżyser, który wkurzał się na jednego z aktorów. Dlatego ze zdziwieniem przyjęli małą zmianę w choreografii. Teraz Thea i Theo tańczyli razem. Z o wiele mniejszym zdziwieniem natomiast przyjęli kazanie, które to im się dostało za chodzenie po okolicy samotnie, bez pytania i bez poinformowania kogokolwiek (Theo na całe szczęście udało się uniknąć dodatkowego kazania za kradzież ciastek). Theo słuchał swojego menadżera, Thea swojej matki. A gdy wszystko się skończyło, myśleli że to już koniec. W końcu jakie są szanse, że spotkają się ponownie, prawda? Dziecięca przyjaźń szybko przemija, trwa czasem tylko kilka dni. To nic wielkiego. Żadne z nich nie wiedziało, że jest to początek przyjaźni na całe życie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro