17
Danganronpa 2 - Hope buried underground
Naoko po śmierci Azurilla
Siedziała bez ruchu. W ciszy. W ręce ściskała fiolkę. Czekała. Wiedziała, że nic się nie stanie. Wiedziała, że zawartość fiolki nie miała możliwości zadziałać. Ale czekała. Wierzyła. Musiała. I chociaż jej wnętrze drgało z emocji, nie ruszała się nawet o milimetr. Nawet jej oddech wydawał się się zamarły. Czy gdyby zrobili to wcześniej, to by zadziałało? Czy gdyby poświęcili kogoś, to by zadziałało? Czy gdyby...
- Panno Naoko? - Głos wyrwał ją z ciągu myśli. Nie musiała się odwracać. Znała ten głos. W dodatku tylko jedna osoba zwracała się do niej w ten sposób. Nie miała żadnych wątpliwości. Mimo to spojrzała na Hiro. Nie tylko jego głos brzmiał na zmartwiony, w jego oczach również było to widać. Uśmiechnęła się tylko. Nie chciała go martwić. Nie powinna go martwić. Już miała otworzyć usta, by mu to powiedzieć gdy chłopak nagle po prostu usiadł obok niej i chwycił jej dłonie, nadal zaciśnięte na fiolce, w swoje.
- Panno Naoko, mam nadzieję, że pamiętasz to co mówiłaś mi gdy rozpacz prawie mnie przejęła. Ja to zapamiętałem. Myślę, że teraz czas na ciebie. - Patrzył jej w oczy. Miał tak ciepłe spojrzenie. Pełne zmartwienia, ale też miłości. Pełne cierpliwości. Ale Naoko nie potrafiła zrozumieć o co mu chodzi. Oczywiście, dobrze pamiętała to co mówiła. Ale przecież z nią nic się nie działo. To nie było nic wielkiego. W dodatku, było głupie. Nie powinna zawracać tym głowy Hirohito. Powinna sobie sama z tym poradzić. Powinna...
- Nie jesteś sama panno Naoko. Jestem tu byś mówiła o tym co ciebie martwi. Jesteś moją królową, pozwól że posłużę ci radą, ramieniem do płaczu, czym tylko potrzebujesz. Ale musisz najpierw mi o tym powiedzieć. - Spuściła wzrok. No tak. Znowu to robiła. Dlaczego nie mogła przestać? Dlaczego nie potrafiła funkcjonować normalnie? Potrząsnęła głową. Poradzi sobie z tym. Kiedyś. Teraz za to wyślizgnęła rękę z dłoni Hirohito. Rozpostarła palce, pokazując mu fiolkę. Pustą. Ale tak naprawdę pełną smutku i żalu.
- Czy to głupie, że wierzyłam, że on mimo to się obudzi? Błagałam Mikan, by zrobiła dodatkową dawkę. Wiedziałam, że to się nie stanie. Że się już nie spotkamy. Ale wierzyłam. Tak bardzo, że aż to boli. Obiecywałam mu to. Powiedziałam "Do zobaczenia". Mieliśmy wszyscy być przyjaciółmi. Mieliśmy czytać książki. Ja... - Przerwała, by wziąć oddech. Czuła łzy w oczach, którym tak długo nie pozwalała płynąć. Ukrywała je od tak dawna, nie mogła przecież ich teraz wypuścić.
- Miałam wszystkich uratować. Wyprowadzić nas z gry. Wszystkich. I zawiodłam. - W końcu to powiedziała. I wtedy ciężka cisza zawisła nad nimi. Naoko już sama nie wiedziała co czuje, bo było tego za dużo. Ale głównie dominował ból. Nie wypełniła obietnicy. Nie wypełniła swojej roli. Zawiodła. Jak mogła niby po tym czuć się normalnie. Jak ktokolwiek mógł na nią patrzeć i chwalić.
- Gdy się poznaliśmy byłaś przestraszona, jednak od razu ruszyłaś do działania. Nie bałaś się zadawać pytań, szukać wskazówek. Nawet gdy musiałaś zagłosować na mnie, nie wzdrygnęłaś się. Nie przesadzam panno Naoko gdy mówię, że jesteś silna. Podejmujesz trudne decyzje nawet gdy to boli. I zawsze starasz się kierować dobrem nas wszystkich. Dobrze wiesz, że pan Takahashi nie byłby zadowolony gdyby inni zostali poświęceni w jego imię. - Jego głos był cichy i spokojny, ale docierał do każdej komórki ciała Naoko. Do każdej jej myśli. Nie mogła mówić, że kłamie. Nie mogła zaprzeczyć. Więc czemu to nadal bolało? Czemu nie potrafiła odpuścić? Dlaczego katowała się myślą, że zawiodła?
- Hiro... a co jeżeli on nie wiedział, że jest moim przyjacielem? I że chciałam by z nami tutaj był? Co jeżeli umarł, myśląc, że mnie nie obchodzi. - Pozwoliła w końcu, by te słowa opuściły jej usta. Podniosła wzrok na chłopaka. On jednak wpatrywał się teraz w kapsułę. Mieli jutro wyciągnąć z niej ciało Azurilla, by go pochować. By raz na zawsze wymazać go ze świata żywych.
- Nie mogę mówić za pana Takahashiego, ale myślę, że wiedział. W końcu był mądry. Widział, jak próbowałaś o niego walczyć. I wiedział, że czeka nas trudny wybór. Nie byłby zły na ciebie, wręcz przeciwnie. Byłaś jego przyjaciółką panno Naoko. Nie mógł tego przeoczyć - powiedział, tak spokojnie. Tak ciepło. Z małym uśmiechem na ustach. A Naoko w końcu pozwoliła łzom płynąć. Fiolka wypadła z jej ręki, a jej dłonie zacisnęły się na marynarce Hiro. Płakała. Płakała tak jak nigdy w życiu. I z każdą łzą, z każdą sekundą ból powoli ją opuszczał. W końcu uspokoiła się całkowicie. Hiro mimo to jej nie wypuszczał ze swoich ramion, dając jej bezpieczną przestrzeń. Wiedziała teraz, że nie była sama. Pozostawało jej mieć nadzieję, że Azurill wiedział to samo w swoich ostatnich chwilach. Musiał.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro