Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział V


Jaśminowa Łapa szturchnęła bark Szałwiowej Łapy by ta ucichła. Dwie młode kotki cofnęły się lekko ukrywając się w gęstwinie krzaków. W duszy Jaśminowej Łapy gra cała orkiestra. Nie chcę umrzeć jako uczeń, chcę zginąć zapamiętana, a nie gdzieś na uboczu — zaczęła rozmyślać. Serca waliły im głośno, łapy trzęsły delikatnie i jeśli którykolwiek z tych kotów zbliżyłby się choć odrobinę, wyczuł by smród ich strachu. Ogon Szałwiowej Łapy drgał niespokojnie poruszając cicho trawą. Wydawała dzwięki, a więc Jaśminowa Łapa położyła swój ogon na jej ogonie. Wszystko byłoby proste gdyby nie fakt, że zaraz mogą umrzeć. Dwa kocury znikały już z pola widzenia uczennic gdy ciemny, masywniejszy kocur zatrzymał się. Wciągną powietrze.
— Też to czujesz? — zapytał widocznie mniejszego i młodszego kompana — Czy mi się zdaje i to tylko stary zapach jakiegoś kota który biegł tędy wcześniej?
Szary, młody kocur odpowiedział mu coś niewyraźnie, aż w końcu czarny jak smoła kot obrócił się w stronę dwóch kotek. Podszedł do miejsca ich ukrycia i zaczął łapczywie chwytał zębami gęsty krzak w losowych miejscach.  Przerażone kotki skuliły się jeszcze bardziej. Wąsy drgały im z przerażenia, a ogon Szałwiowej Łapy wyrwał się z pod ogona Jaśminowej Łapy. W pewnym momencie, jakby z nikąd fala ciepłego zapachu krwi dotarła do nosa Jaśminowej Łapy, chwilę po tym usłyszała głośny wrzask towarzyszki.
— Nie! — warknęła ostro wyskakując do góry, wprost na pysk napastnika.
Obie kotki były tylko o długość własnych łap niższe od wielkiego kocura, a ten i tak rzucał Szałwiową Łapą na prawo i lewo pogłębiając śmiertelną ranę. Wtem Jaśminowa Łapa wbiła pazury w pysk ciemnego kocura, a szylkretowna kotka uwolniła się. Obie kotki poczuły się lekko pewniej widząc zakłopotanie czarnego kota.
  Gdy młodszy, szary wojownik ocknął się z szoku skoczył na nią. Jaśminowa Łapa zdążyła już rozprawić się z większym z kotów raniąc silnie jego bok i rozdrapując pysk. Kocur uciekł nie chcąc tracić życia zostawiając swego przyjaciela samego. Zielonooka kotka odwróciła się w stronę nadbiegającego kocura, a gdy ten wybił się z łap wyskoczyła wprost na jego brzuch. Ten zdezorientowany zaczął trzepać łapami po własnym ciele by schytać kotkę.  Szałwiowa Łapa w tym czasie wbiła mu jeden pazur w oko resztą przejeżdżając po powiece, za to drugą, przednią łapę wykorzystała do uczepienia się karku przeciwnika. Zdezorientowała tym kocura który mierzył ją wściekłym wzrokiem. Kotki boleśnie raniły jego ciało, a gdy ten próbował się oswobodzić Szałwiowa Łapa wgryzała mu się w plecy. Kocur zdążył jeszcze mocno ugryźć Jaśminową Łapę w bark, a gdy ta przejechała mu pazurem po szyi wrzasnął głośno. Zorientował się że nie ma przy nim jego przyjaciela, jednak na ucieczkę było już za późno. Upadł bezwładnie na ziemię, a jego ciałem zaczęły poruszać śmiertelne dreszcze. Wił się z bólu przez moment aż do momentu, gdy jego oczy zaszły szklistą mgłą.
— Szałwiowa Łapo, musimy biec dalej — miauknęła przyjaźnie Jaśminowa Łapa gdy szylkretowna kotka pochylała się zasmucona nad ciałem kocura — nie znałaś go, nie wiesz jaki był. Wiesz tylko że sprawiał zagrożenie dla ciebie i twojego klanu. Nie zrobiłaś nic złego.
Szałwiowa Łapa spojrzała jej w oczy po czym skinęła głową. Ból przeszywał obie kotki tak samo mocno. Pogryzione, z trudnymi ranami i silnymi zadrapaniami ledwo stały na łapach, ale edrenalina robiła swoje. Zebrały się do biegu i mimo strachu, bólu, żalu i bezradności ruszyły do obozu Klanu Szumiącej Wody.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro