Rozdział II
Kotka wyślizgnęła się z legowiska i sprintem przebiegła do strumyka. Przeskoczyła go, a chwilę później była już przy legowisku przywódcy - Czerwonej Gwiazdy. Usiadła na chwilę by uspokoić oddech gdy ze środka usłyszała głos Węglowego Serca. Przestraszyła się lecz szybko uspokoiła oddech i zamilkła.
— ...młoda uczennica nic nie umie! — warkną masywny, czarny wojownik — Pomyliła zapach zwierzyny z zapachem kotów! Do tego ta banda zapchlonych głupków ją poparła!
Jaśminowa Łapa usłyszała że prawdopodobnie przywódca wstał.
— Kogo z moich wojowników nazywasz zapchlonymi głupkami?! Może to ty jesteś bezużyteczną kupą futra? — Donośnym głosem miaukną rudy kocur.
— Oczywiście mówię tu o całym tym patrolu — dumnie mruknął zastępca przywódczyni.
Węglowe Serce szybko pożałował swojej decyzji. Został zbezczeszczony przesz Czerwona Gwiazdę do tego stopnia, że z jego legowiska uciekał cały najeżony z podkulonymi ogonem. Jaśminowa Łapa odczekała chwilę od tej sytuacji i weszła przez gęste pnącze do legowiska przywódcy. Usiadła przed nim i zaczęła:
— Na dzisiejszym patrolu znalazłam zapach Grupy Gór Popiołu.
— Wiem — odpowiedział kurtko kocur o oczach lśniących brązem — Węglowe Serce mi o tym powiedział. Twierdzi że pomyliłaś zapach kotów ze zwierzyną.
— To nie prawda! — przerwała mu — Cała resztą patrolu mnie poparła!
— Jesteś tylko uczniem. Za to mu wierzę bardziej. Nie wykłócaj się. — miaukną stanowczo po czym wstał i z obojętnym wyrazem pyska wyszedł z legowiska tak, jakby Jaśminowa Łapa nie stała przed nim. Wskoczył na wielki głaz który był tuż obok jego legowiska — Koty Klanu Szumiącej Wody — jego głos zabrzmiał dostojnie, poważnie i spokojnie. Koty szybko zebrały się wokół głazu, a z nimi Jaśminowa Łapa. Gdy mała kotka wystąpiła przed szereg przywódca kontynuował — Jagódko, oto ja Czerwona Gwiazda, przywódca Klanu Szumiącej Wody w imieniu Wielkiego Ognia, największego tych pięknych terenów ułożonych z popiołu mianuję cię na ucznia. Teraz będziesz zwana Jagodową Łapą. Twoim mentorem zostanie Błękitny Strumień. Niech największy wybrany dla ciebie przez matkę prowadzi cię przez życie. Czy obiecujesz wykonywać obowiązki ucznia jakie czekają na ciebie?
— Tak! — podekscytowana, mała kotka szybko odpowiedziała
Błękitny Strumień dotknęła swojej nowej uczennicy nos w nos. Koty przez chwilę skandowały nowe imię kociaka po czym ucichły. Świeżo upieczona mentorka usiada u jej boku i słuchał co jeszcze przywódca ma do powiedzenia.
— Błękitny Strumieniu wiem że to twoja pierwsza uczennica. Mam nadzieję że przekażesz jej wiedzę przekazaną tobie przez Cichy Wiatr, dzięki czemu wyrośnie na tak dobrego wojownika jak ty.
— Oczywiście — odpowiedziała czarna kocica. Jej sierść w świetle popołudniowego słońca lśniło na niebiesko.
— Jak pewnie pamiętacie — Ciągną Czerwona Gwiazda — dziś wieczorem wypada zgromadzenie pod starym dębem. Pójdzie na nie Węglowe Serce, Orle Pióro, Słonecznikowa Łapa, Pręgowany Grzbiet, Kamienne Futro wraz ze swoją uczennicą i Trzcinowy Liść. To tyle na dziś. Możecie wrócić do swoich zajęć — jednym susem zeskoczył z wielkiego głazu i udał się do swojego legowiska.
,,Zdenerwowałam go" dodała sobie w głowie Jaśminowa Łapa.
Słońce wysoko na niebie grzało już jak najgorętszy ogień. Tylko nieliczne powiewy delikatnego wiatru dawały chwilową ulgę. W takim upale nie było mowy o siedzeniu w legowisku! Szaro-czarna, młoda uczennica pokusowała w stronę legowiska wojowników. Chciała dopytać się czy ostatecznie może iść na południowe polowanie.
— Kamienne Futro! — kotka krzyknęła zbliżając się do legowiska. Jej futro lśniło srebrzyście gdy odbijało promienie słońca — Mogę iść dziś na polowanie?
— Nie — odpowiedział krótko zmęczony wojownik - Dziś zgromadzenie klanów. Musisz mieć pełne siły.
— Oh, no dobrze — Jaśminowa Łapa odeszła ze zmarnowaną miną od swojego mentora.
Kierowała się do legowiska kiedy Rzeczna Łapa skoczył na nią od tyłu.
Zdezorientowana uczennica klepała pazurami napastnika na prawo i lewo; po chwili dopiero zorientowała się że to jej przyjaciel. Wbiła wzrok w ziemię i z ogonem podkulonymi z zawstydzenia pobiegła do legowiska uczniów.
***
Koty zbierały się powoli przy wyjściu z obozu. Zachodzące słońce rozświetlało ich futra na czerwono. Przez strumyk biegła Jaśminowa Łapa. Jej zielone oczy błyszczały podekscytowaniem gdy dobiegała do grupy. Słonecznikowa Łapa już stała wśród nich.
— To już wszyscy — mruknął Orle Pióro — ruszajmy
Czerwona Gwiazda powoli wyszedł przez tunel, dalej szedł Węglowe Serce, Orle Pióro i Trzcinowy Liść. Za nimi ruszył Kamienne Futro i Pręgowany Grzbiet, a na końcu szła Słonecznikowa Łapa wraz z Jaśminową Łapą. Przeskoczyli przez pierwszy, chwilę później drugi i trzeci strumień płynący im na drodze.
Terytorium Klanu Szumiącej Wody - jak sama nazwa wskazuje - było wyjątkowo bardzo narośnięte strumieniami. Przy rzece przez którą zazwyczaj przechodzili dwoma skokami po kamieniach okazało się że poziom wody podniósł się. Koty doskonale pływały, jednak prąd i tępo wody uniemożliwiły im pokonanie przeszkody w ten sposób.
— Musimy ominąć rzekę — stwierdziła Trzcinowy Liść — Nie możemy bawić się z takim prądem.
— Węglowe Serce — miaukną Czerwona Gwiazda — dziś niestety nie udasz się z nami do Starego Dębu. Musisz iść poinformować klan o tym co się stało.
— Dobrze Czerwona Gwiazdo — odpowiedział powoli odchodząc w stronę obozu.
Przywódca ruszył wzdłuż rzeki. Próbował w ten sposób znaleźć miejsce, gdzie będą w stanie przejść. Szli i szli aż w końcu doszli do wypłycenia.
Zazwyczaj woda ledwo co tu płynęła, ale dziś targała brzegi. Kocur ostrożnie zaniżył się w lodowatej wodzie. Wąsy drżały mu z zimna i niepokoju, woda obmywała jego łapy co jakiś czas sięgając brzucha. W jego ślady ruszył Kamienne Futro. Chcąc dać uczennicy przykład przeskakiwał co chwilę nad wodą co niestety nie skończyło się za dobrze. Zamoczył sobie nie tylko łapy, ale i cały grzbiet, pysk i ogon.
— Jaki przykład dajesz uczniom?! — warkną Trzcinowy Liść — Gwarantuje ci że się przeziębisz!
Jaśminowa Łapa zaśmiała się cicho. Zaczekała aż inni wojownicy przejdą i ruszyła pewnym krokiem przed siebie. Była odrobinę niższa niż reszta kotów, przez co woda targała jej boki. W głębszych miejscach, gdzie nie miała jak oprzeć się o kamienie musiała płynąć w czym pomagał jej Orle Pióro. Ciągną on na przemian Jaśminową Łapę i Słonecznikową Łapę. Gdy wyszły na brzeg przez całe ciało Jaśmnowej Łapy przebiegł nieprzyjemny dreszcz. Wiedziała już że prawdopodobnie się przeziębi.
— Jak tylko wrócimy do obozu — Trzcinowy Liść zwróciła się do uczennic — przyjdziecie do mojego legowiska, dam wam coś na odporność. Jasne?
— Jasne Trzcinowy Liściu — odpowiedziały prawie że chórem.
Szli chwilę przez las pełen brzóz które zieleniły się świeżymi liśćmi i pąkami. Wiewiórki biegały pomiędzy ich gałęziami, a małe ptaki mieszkały wewnątrz dziupli na tych najgrubszych. Zapachu zwierzyny było pełno, jednak całą grupa zdawała się rozumieć, że nie mają czasu na polowanie. W końcu dotarli do małej polany. Wymienili Ptasi zagajnik i wkroczyli na szerokie pagórki. Na ich środku, w szerokim zagłębieniu łączyły się terytoria wszystkich klanów. To właśnie tam znajdował się stary dąb. Wbrew pozorom w trakcie odwilży to miejsce nie zostaje zalane. Wodę odprowadza wąski strumyk znajdujący się po stronie klanu Dróg Róż.
Koty kłusowały dłuższą chwilę po czym dumnym, spokojnym krokiem weszli na polankę pokrytą wyschniętą ziemią. Byli drudzy, chwilę przed nimi do tego miejsca przybyły koty klanu Dróg Róż. Przywódcy odeszli za wielkie drzewo, a wojownicy i uczniowie rozeszli po polanie. Tam ktoś zaczął opowiadać o dawnych czasach, odrobinę dalej młodzi, młodsi od Jaśminowej Łapy i Słonecznikowej Łapy uczniowie rozmawiali o czymś spoglądając na nie.
— Słonecznikowa Łapo — miauknęła Jaśminowa Łapa — Klanu Starego Boru coś długo nie ma. Obawiam się-
— Nie przejmuj się! Oni tak zawsze! — przerwała jej — usiądźmy i zaczekajmy aż dojdą.
Obie kotki usiadły niedaleko niskiej, prostej gałęzi dębu. To na niej przywódcy od wielu sezonów wygłaszają swoje mowy, nadzieję i groźby. W tym miejscu zawsze panuje pokój, koty nie mogą się zaatakować.
Gdy klan Starego Boru dotarł wreszcie okazało się że zrobiło się ciemno i księżyc ukazał się na skraju nieba. Przywódcy wskoczyli na grubą gałąź, prawie idealnie prostą i niską.
— A zatem — miaukną Motyla Gwiazda, przywódca Klanu Dróg Róż — rozpocznijmy zgromadzenie!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro