Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział I


Młoda szara kotka z białym pyskiem i łatami na grzbiecie wyszła z legowiska uczniów. Przeciągnęła się oglądając codzienne życie w klanie. Tam wychodzili na patrol, gdzie indziej karmicielki ganiały za kociakami, a w jej kierunku podążał masywny szary wojownik. Nagle odezwał się:

- Jaśminowa Łapo? Jak dobrze że nie muszę cię budzić - mruknął -  Idziemy dziś razem z porannym patrolem, ruszaj się!
- Dobrze, Kamienne Futro

Szybko przelizała futro na piersi i ruszyła za mentorem. Niechętnie spoglądała na wizję wczesnego wyjścia i późniejszego treningu. Polowanie dla starszych też nie należy do jej ulubionych zajęć. Wolała polować dla siebie. Przeszli przez nieduży odłam okolicznej rzeki odcinającej obóz od legowiska dla uczniów i żłobka. Szybsza niż zwykle woda obijała się tu i tam o wystające kamienie, czasem przepływały tędy nieduże ryby które łapały kocięta wraz z matkami. Szli dalej przez polanę bez trawy, pustą i wygniecioną przez wieki istnienia klanu. Ominęli jeszcze kolejno legowisko wojowników, duży kamień na którym przywódcy prowadzą spotkania oraz stertę zwierzyny. Dotarli do wyjścia z obozu.

,,Skoro wszyscy są to ruszamy" zażądził Orle pióro, przyjaciel zastępcy klanu szumiącej wody. Koty wyszły przez wąski tunel wykopany w piaskowcu i ziemi. Szli teraz na wschód.

- Udamy się do srebrnego wodospadu, dawno żaden kot tam nie chodził - Tłumaczył Kamienne futro - musimy odnowić oznaczenie terenu oraz sprawdzić stan wody. Dalej udamy się do wiekowych sosen o które od dawna walczymy z Klanem Starego Boru, chcą zyskać wszystkie okoliczne miejsca ze starymi drzewami, nie rozumiem dlaczego.
- Może lubią ich zapach? - przerwał mu głos Jaśminowej Łapy - albo widzą w nich przodków?
- Możliwe, tego może kiedyś dowiesz się od nich na zgromadzeniu - odpowiedział - wracając do tematu. Potem przejdziemy niedaleko drogi dudniących potworów i obejdziemy tereny za obozem. Później oczywiście czeka cię trening.

Kotka zaczęła marudzić że musi robić tak dużo, a jej mentor tylko śmiał się mrużąc przy tym swoje kasztanowe oczy. Gdy doszli do pierwszego celu kotka oniemiała. Jej zielone oczy lśniły zachwytem gdy na niego spoglądała. Nigdy nie była z tej strony ich terytorium więc nie widziała go wcześniej. Po szarych i brązowych  kamieniach w wyżłobionym przejściu przemykała woda.Na dole uczennica zauważyła głębokie zagłębienie w którym kotłowała się i pieniła srebrzyście odbijająca światło ciesz, dalej płynęła rzeka oddzielającą oba terytoria. Jej koryto było szerokie na kilka lisów, koty nieumiejące pływać raczej nie dadzą rady przez nią przejść.

- Dobrze, teraz spróbuj wytropić inny zapach niż my - Mruknął szary wojownik
- Jasne - młoda uczennica otworzyła pysk i wciągnęła powietrze, zaczekała chwilę po czym odpowiedziała - Tam coś jest, nie kojarzę tego zapachu jednak na pewno to inne koty.
- Koty?! To świeży zapach?
- Nie, chociaż i nie stary. Myślę że kręcili  się tu wczoraj.

Koty ruszyły truchtem za Jaśminową łapą. Szli tropem kotów, o innym zapachu którego kotka nie znała. Zapach poprowadził ich przez gęste paprocie, skręcił i doszedł blisko obozu. Grupa zatrzymała się przed źródłem zapachu, wszyscy wciągnęli powietrze.

- Na klan gwiazdy! - nagle złoty kocur warknął - To zapach tego zdradzieckiego samozwańczego klanu! Musimy...
W tym momencie przerwał mu ostatni towarzysz, Węglowe Serce.
- Nie możemy.
- Dlaczego? - Jaśminowa Łapa spojrzała na masywnego, czarnego kota
- Nic się nie stanie, jeśli Czerwona Gwiazda się o tym nie dowie.
- A co jak oni planują atak, albo...
- Nie. Koniec tematu.

Wojownicy zakończyli patrol wcześniej. Najkrótszą drogą wrócili do reszty klanu. W trakcie podróży zastępca przywódcy - Węglowe Serce - powtarzał im że jeśli komukolwiek powiedzą o tym co znaleźli i plotka rozniesie się po klanie osobiście zajmie się pozbyciem się tego kto to zrobi. Młodej kotce wydało się to dziwne, nie zamierzała siedzieć cicho, ale i nie chciała by każdy kot o tym wiedział. Postanowiła podzielić się tym z przyjaciółmi - Rzeczną Łapą i Słonecznikową Łapą. Miała cichą nadzieję że żaden z nich nic nie wygada oraz że poradzą jej, co z tym zrobić. Gdy wbiegła do obozu czmychneła na drugą stronę strumyka, do legowiska
uczniów.

- Słonecznikowa Łapo! Gdzie Rzeczna Łapa? - zdziwiła się widząc brak jej przyjaciela w legowisku - Nie był na treningu z tobą?
- Wiesz co Jaśminowa łapo - mruknęła Słonecznikowa Łapa - ja wróciłam tu po małym polowaniu, a on poszedł jeszcze na szkolenie. Wyprzedziłam go!
- Gratulacje! A teraz proszę schowaj się w legowisku, chcę o czymś porozmawiać.

Zdziwiona, lekko przestraszona rudo-brązowa  uczennica wcisnęła się do legowiska uczniów, za nią poszła Jaśminowa Łapa która od razu rozejrzała się za innymi kotami. Pusto. Usiadła na swoim legowisku i ogonem poleciła zrobić przyjaciółce to samo. Gdy obie ułożyły się już na posłaniach z mchu szara kotka zaczęła.

- Jest coś o czym Węglowe Serce nie chce by klan wiedział. Nie wiem dla czego i nie wiem czy mogę ci powiedzieć - zamikła na chwilę, zdawało jej się że ktoś je podsłuchuje. Wystawiła głowę poza legowisko. To były dwa kociaki które urządziły  sobie walkę, uspokoiło to ją i spowrotem zanurzyła się w plątaninie jeżyn. - Chodzi o smród samotników który znalazłam.
- Klan Gór Popiołu kręci się po naszym terenie?! - Słonecznikowa Łapa przerwała jej
- Cicho! - rozkazała - Tłumaczę ci że żaden kot nie może się dowiedzieć! Inaczej Węglowe Serce rozerwie mnie na strzępy!
- To dziwne nie sądzisz? Jakby wiedział co tam robili. Nie zabraniał by ci poinformowania kogokolwiek, ba sam by powiedział przywódcy gdyby to nie było coś o czym wie.
- Tak sądzisz? - zmartwiona słowami przyjaciółki kotka schyliła się - a jeśli ktoś coś powie? Co jeśli uzna że to moja wina?
- Powinnaś powiedzieć przywódcy... Sądzę że na następny patrol uda się osobiście by sprawdzić twoje obawy.
- No, no nie wiem... - skuliła się przypominając sobie groźbę - Czy to aby na pewno bezpieczne?
- Tak! Skończ się ze mną kłócić! - młoda, rudawa kotka warknęła
- W takim razie zgoda. Jeśli coś się stanie to ty będziesz planować mi ucieczkę! - mruknęła prześmiewczo by trochę się odstresować
- No dobrze, dobrze. A teraz idź - miauknęła Słonecznikowa Łapa wykręcając się na plecy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro