Rozdział I
Młoda szara kotka z białym pyskiem i łatami na grzbiecie wyszła z legowiska uczniów. Przeciągnęła się oglądając codzienne życie w klanie. Tam wychodzili na patrol, gdzie indziej karmicielki ganiały za kociakami, a w jej kierunku podążał masywny szary wojownik. Nagle odezwał się:
- Jaśminowa Łapo? Jak dobrze że nie muszę cię budzić - mruknął - Idziemy dziś razem z porannym patrolem, ruszaj się!
- Dobrze, Kamienne Futro
Szybko przelizała futro na piersi i ruszyła za mentorem. Niechętnie spoglądała na wizję wczesnego wyjścia i późniejszego treningu. Polowanie dla starszych też nie należy do jej ulubionych zajęć. Wolała polować dla siebie. Przeszli przez nieduży odłam okolicznej rzeki odcinającej obóz od legowiska dla uczniów i żłobka. Szybsza niż zwykle woda obijała się tu i tam o wystające kamienie, czasem przepływały tędy nieduże ryby które łapały kocięta wraz z matkami. Szli dalej przez polanę bez trawy, pustą i wygniecioną przez wieki istnienia klanu. Ominęli jeszcze kolejno legowisko wojowników, duży kamień na którym przywódcy prowadzą spotkania oraz stertę zwierzyny. Dotarli do wyjścia z obozu.
,,Skoro wszyscy są to ruszamy" zażądził Orle pióro, przyjaciel zastępcy klanu szumiącej wody. Koty wyszły przez wąski tunel wykopany w piaskowcu i ziemi. Szli teraz na wschód.
- Udamy się do srebrnego wodospadu, dawno żaden kot tam nie chodził - Tłumaczył Kamienne futro - musimy odnowić oznaczenie terenu oraz sprawdzić stan wody. Dalej udamy się do wiekowych sosen o które od dawna walczymy z Klanem Starego Boru, chcą zyskać wszystkie okoliczne miejsca ze starymi drzewami, nie rozumiem dlaczego.
- Może lubią ich zapach? - przerwał mu głos Jaśminowej Łapy - albo widzą w nich przodków?
- Możliwe, tego może kiedyś dowiesz się od nich na zgromadzeniu - odpowiedział - wracając do tematu. Potem przejdziemy niedaleko drogi dudniących potworów i obejdziemy tereny za obozem. Później oczywiście czeka cię trening.
Kotka zaczęła marudzić że musi robić tak dużo, a jej mentor tylko śmiał się mrużąc przy tym swoje kasztanowe oczy. Gdy doszli do pierwszego celu kotka oniemiała. Jej zielone oczy lśniły zachwytem gdy na niego spoglądała. Nigdy nie była z tej strony ich terytorium więc nie widziała go wcześniej. Po szarych i brązowych kamieniach w wyżłobionym przejściu przemykała woda.Na dole uczennica zauważyła głębokie zagłębienie w którym kotłowała się i pieniła srebrzyście odbijająca światło ciesz, dalej płynęła rzeka oddzielającą oba terytoria. Jej koryto było szerokie na kilka lisów, koty nieumiejące pływać raczej nie dadzą rady przez nią przejść.
- Dobrze, teraz spróbuj wytropić inny zapach niż my - Mruknął szary wojownik
- Jasne - młoda uczennica otworzyła pysk i wciągnęła powietrze, zaczekała chwilę po czym odpowiedziała - Tam coś jest, nie kojarzę tego zapachu jednak na pewno to inne koty.
- Koty?! To świeży zapach?
- Nie, chociaż i nie stary. Myślę że kręcili się tu wczoraj.
Koty ruszyły truchtem za Jaśminową łapą. Szli tropem kotów, o innym zapachu którego kotka nie znała. Zapach poprowadził ich przez gęste paprocie, skręcił i doszedł blisko obozu. Grupa zatrzymała się przed źródłem zapachu, wszyscy wciągnęli powietrze.
- Na klan gwiazdy! - nagle złoty kocur warknął - To zapach tego zdradzieckiego samozwańczego klanu! Musimy...
W tym momencie przerwał mu ostatni towarzysz, Węglowe Serce.
- Nie możemy.
- Dlaczego? - Jaśminowa Łapa spojrzała na masywnego, czarnego kota
- Nic się nie stanie, jeśli Czerwona Gwiazda się o tym nie dowie.
- A co jak oni planują atak, albo...
- Nie. Koniec tematu.
Wojownicy zakończyli patrol wcześniej. Najkrótszą drogą wrócili do reszty klanu. W trakcie podróży zastępca przywódcy - Węglowe Serce - powtarzał im że jeśli komukolwiek powiedzą o tym co znaleźli i plotka rozniesie się po klanie osobiście zajmie się pozbyciem się tego kto to zrobi. Młodej kotce wydało się to dziwne, nie zamierzała siedzieć cicho, ale i nie chciała by każdy kot o tym wiedział. Postanowiła podzielić się tym z przyjaciółmi - Rzeczną Łapą i Słonecznikową Łapą. Miała cichą nadzieję że żaden z nich nic nie wygada oraz że poradzą jej, co z tym zrobić. Gdy wbiegła do obozu czmychneła na drugą stronę strumyka, do legowiska
uczniów.
- Słonecznikowa Łapo! Gdzie Rzeczna Łapa? - zdziwiła się widząc brak jej przyjaciela w legowisku - Nie był na treningu z tobą?
- Wiesz co Jaśminowa łapo - mruknęła Słonecznikowa Łapa - ja wróciłam tu po małym polowaniu, a on poszedł jeszcze na szkolenie. Wyprzedziłam go!
- Gratulacje! A teraz proszę schowaj się w legowisku, chcę o czymś porozmawiać.
Zdziwiona, lekko przestraszona rudo-brązowa uczennica wcisnęła się do legowiska uczniów, za nią poszła Jaśminowa Łapa która od razu rozejrzała się za innymi kotami. Pusto. Usiadła na swoim legowisku i ogonem poleciła zrobić przyjaciółce to samo. Gdy obie ułożyły się już na posłaniach z mchu szara kotka zaczęła.
- Jest coś o czym Węglowe Serce nie chce by klan wiedział. Nie wiem dla czego i nie wiem czy mogę ci powiedzieć - zamikła na chwilę, zdawało jej się że ktoś je podsłuchuje. Wystawiła głowę poza legowisko. To były dwa kociaki które urządziły sobie walkę, uspokoiło to ją i spowrotem zanurzyła się w plątaninie jeżyn. - Chodzi o smród samotników który znalazłam.
- Klan Gór Popiołu kręci się po naszym terenie?! - Słonecznikowa Łapa przerwała jej
- Cicho! - rozkazała - Tłumaczę ci że żaden kot nie może się dowiedzieć! Inaczej Węglowe Serce rozerwie mnie na strzępy!
- To dziwne nie sądzisz? Jakby wiedział co tam robili. Nie zabraniał by ci poinformowania kogokolwiek, ba sam by powiedział przywódcy gdyby to nie było coś o czym wie.
- Tak sądzisz? - zmartwiona słowami przyjaciółki kotka schyliła się - a jeśli ktoś coś powie? Co jeśli uzna że to moja wina?
- Powinnaś powiedzieć przywódcy... Sądzę że na następny patrol uda się osobiście by sprawdzić twoje obawy.
- No, no nie wiem... - skuliła się przypominając sobie groźbę - Czy to aby na pewno bezpieczne?
- Tak! Skończ się ze mną kłócić! - młoda, rudawa kotka warknęła
- W takim razie zgoda. Jeśli coś się stanie to ty będziesz planować mi ucieczkę! - mruknęła prześmiewczo by trochę się odstresować
- No dobrze, dobrze. A teraz idź - miauknęła Słonecznikowa Łapa wykręcając się na plecy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro